MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ubrania doprowadzają ją do łez i przejmują nad nią pełną kontrolę

URSZULA WOLAK
Zrezygnowała z tytułu kostiumografa, bo jest dla niej za ciasny. Tworzy dla filmu i teatru, ale ubrania to jej pasja, a nie zawód. Jest gotowa wyjść w miasto z papierową torbą wypchaną ciuchami, by ubrać polską ulicę.
Zrezygnowała z tytułu kostiumografa, bo jest dla niej za ciasny. Tworzy dla filmu i teatru, ale ubrania to jej pasja, a nie zawód. Jest gotowa wyjść w miasto z papierową torbą wypchaną ciuchami, by ubrać polską ulicę. FOT. MICHAŁ KORTA, RETUSZ: JOANNA KORDAS
Nosi rozmiar od 38 do 54. Projektantka kostiumów i stylistka – Hanka Podraza, której wyobraźnia nie zna żadnych granic, wie o ciuchach prawie wszystko. Lubi eksperymentować i prowokować. Ale zawsze w zgodzie z zasadą: zamachy odzieżowe robi się tam, gdzie ma to sens.

Wchodzi do Ogrodu Mehoffera przy ulicy Krupniczej. Jest wysoka. Temperatura przekracza w słońcu trzydzieści stopni Celsjusza, a ona ma na sobie czarną tunikę z grubej dzianiny sięgającą do ziemi.

Rozmiar XXXXXL. Uwagę przyciągają duże okulary a la lata osiemdziesiąte. Włosy krótkie, do ramion, miedziane. Nietrudno ją rozpoznać. Hanka Podraza wyróżnia się z tłumu nawet w tak stonowanym stroju.

– Może usiądziemy w cieniu – proponuję. – W taką piękną pogodę? Nie ma sensu – odpowiada.

– Ugotujesz się w słońcu – próbuję jeszcze raz.

Patrzy na mnie zdziwiona. – Czarny kolor nagrzewa się do jednej temperatury – mówi tonem, jakby wygłoszone przez nią zdanie było jedną z najpowszechniejszych prawd. Wkrótce rozumiem, skąd ta pewność siebie. Hanka wie bowiem o ciuchach wszystko, co chcielibyście wiedzieć, ale o co boicie się zapytać.

DOPROWADZONA DO ŁEZ

Pasja, fascynacja, miłość – to słowa, które kompletnie nie są w stanie oddać jej relacji z ubraniami. Lepsze byłyby określenia mania, a nawet amok.

– Żywię do nich specjalne uczucia – przekonuje. – Dlatego nie mogę chodzić do galerii handlowych.

– Moje odzieżowe serce krwawi, gdy widzę, jak garderoba wala się po podłodze. Jak się ją depcze. Przychodzą wyprzedaże, spadają ceny ciuchów, a wraz z tym szacunek do nich – mówi całkiem poważnie.

Wspomina też jeden z najbardziej zaskakujących momentów w swoim życiu. – Z przyjacielem odbyliśmy podróż do Mediolanu. W jednym z butików zobaczyłam dwa garnitury męskie i się rozpłakałam. Po prostu. Rozpłakałam się, bo były takie piękne. Tak doskonale odszyte. Jak kochasz ubrania, one to odwzajemniają. Bywają dziełami sztuki – zamyka się je w muzeach, choć to takie smutne, bo nikt nie może ich dotknąć.

Wiem, że nie żartuje, bo na jej twarzy zaczyna malować się autentyczne wzruszenie.

– To naprawdę na myśl o ciuchach? – nie mogę uwierzyć. – Tak – odpowiada. – Nienormalne, no nie? Ale nic na to nie mogę poradzić, tak już mam – uroczo rozkłada ręce.

Mogłaby powiedzieć, że do ubrań podchodziła w wyjątkowy sposób od zawsze, ale nie powie. – Bo to takie banalne. Tak, uwielbiałam ubierać lalki, w szkole zawsze wyróżniałam się ubiorem. To chciałaś usłyszeć?

– A wyróżniałaś się?

– Po nic innego tam nie chodziłam – śmieje się Hanka.

Tak naprawdę dopiero sześć lat temu dotarło do niej, że ubrania są na tyle ważne, iż potrafią nadać jej życiu sens. Dopiero. Bo wcześniej Hanka miała inne zajęcia. Posmakowała prawa, studiowała iranistykę. Przeżyła fascynację kulturą irańską.

Mówi: – Patrzyłam z zachwytem na Iranki. Jak kombinują, żeby dobrze wyglądać. Żeby wyjść poza narzuconą przez rządzących normę.

KOSTIUMOKTOŚTAM

Brak stylu (bo włożyć może na siebie wszystko) oraz ekspozycja osobowości – to modowe credo Podrazy, które artystka realizuje na wielu polach. Między innymi w teatrze i na planie filmowym.

Ma na swoim koncie projekty kostiumów do etiud filmowych, teledysków, a także spektakli teatralnych i operowych. Głośno o niej w środowisku za sprawą strojów do „Magmy” w reżyserii Pawła Maślony, do „Zabicia ciotki” Mateusza Głowackiego i „Braci Karamazow” Tomasza Cymermana.

–W tym zawodzie podołam każdemu wyzwaniu, bo na wszystko starczy mi wy­obraźni. Poza tym są ludzie, którzy zawsze współtworzą ze mną projekty. Za kostium odpowiadam w stu procentach, ale wizja powstaje w trakcie rozmów z aktorami i reżyserami. Lubię, gdy ubiór postaci niesie roz­maite znaczenia, które objawiają się powoli, w trakcie trwania filmu lub spektaklu – tłumaczy Hanka.

– Jesteś kostiumografem?

Chwila milczenia. – Projektantem? Znów milczenie.

– Rozumiem. Nie lubisz szufladkowania. Uśmiecha się.

– Mówię o siebie „kostiumoktośtam”. Przy tym pozostanę – odpowiada.

Skromna – myślę sobie i postanawiam ją sprowokować.

– Hanka, ty chyba nie umiesz się sprzedać. Masz talent, głowę pełną pomysłów, doświadczenie na polu filmowym, teatralnym i tak po prostu rezygnujesz z przynależnego ci tytułu kostiumografa?

– Ten tytuł jest za ciasny. Uwiera mnie. I jest taki na serio.

SZARA ULICA

Przechadza się ulicami Polski i obserwuje. – Królują szarości. Smutek mnie ogarnia, gdy patrzę na ludzi ubranych właściwie tak samo. Po co? Chcą się do siebie upodobnić? – zastanawia się. – Wierzę, że nastąpi przebudzenie modowe.

Polacy źle się ubierają? – To nie jest kwestia „źle czy dobrze”. Jest po prostu tak samo. Żartuję czasem, że któregoś dnia wyjdę z domu z wielką torbą z Ikei wyładowaną ciuchami i będę proponować ludziom zmianę ich garderoby. Widzę problem w tym, że nie dają porwać się ubraniom, że szukają dla nich ram. Coś musi do czegoś pasować, być na konkretną okazję.

– A Ty się dajesz porwać?
– Oczywiście. Ubrania przejmują nade mną pełną kontrolę. Dopasowuję je w zależności od nastroju. Przebieram się natychmiast, gdy w ciągu dnia zmieni mi się humor i z euforii wpadnę w smutek. Są kolory, w których czuję się bezpiecznie, i ubrania ratunkowe – idealne, gdy w niczym się sobie nie podobam – przekonuje Hanka.

Nie wie, co kryje się pod słowami: „nie mam w co się ubrać”.

Nie chce wyznać, jaką część jej domu zajmują ubrania. – Żeby było na nie miejsce, mam mało garnków, bo tylko dwa. I patelnię. Przestrzeń dla fatałaszków zawsze się znajdzie – śmieje się.

Szczególną miłością darzy sklepy z używaną odzieżą. To jej świątynie. Boleje, że Comme de Garcon stworzył perfumy o zapachu stacji benzynowej, a wciąż nie po­wstały takie z aromatem taniej odzieży.

KONWENANSOM MÓWIĘ...

– Mam świadomość, kiedy ryzykuję w ubieraniu siebie. Nie obchodzi mnie, co ludzie powiedzą. Przegięłam wiele razy – przyznaje. – Generalnie chodzi o to, że mnie po prostu korci.

Wspomina dzień, w którym ubrała się zgodnie ze swoją zasadą: „noszę rozmiar od 38 do 54”.

– Miałam na sobie krótkie spodenki w formie czarnego pampersa, wełniany top z guzikami w kształcie liści kapusty nadgryzanymi przez robaka i klasyczne szpilki. Wyglądałam dość „wesoło”. Ale w końcu walczę o swobodę odzieżową i jestem gotowa spłonąć na stosie za tę wolność – mówi Podraza.

Okazało się jednak, że ludzie, z którymi była umówiona, nie potrafili się skupić. Władzę nad rozmową przejęła kreacja odzieżowa. – I to była moja pomyłka. Dlatego dziś ubrałam się tak, byś mogła mnie rozpoznać, ale by cię nie stawiać w niekomfortowej sytuacji – wyjaśnia Hanka.

Matka nigdy nie ingerowała w jej styl. Może myślała, że to minie z wiekiem? Nie minęło. – Poza tym wiedziała, że nie posłucham poleceń. Kiedyś towarzyszyłam jej w kościele. Miałam na głowie ogromną ruską czapę, tak że zasłaniałam nią pół ołtarza osobom siedzącym za mną. Wiedziała, że jej nie zdejmę przy wejściu. Odwołała się jednak do racjonalnych argumentów, że nie po to ludzie przyszli do kościoła, by oglądać moją czapkę. Zdjęłam – wspomina Hanka i dodaje, że zamachy odzieżowe robi się tam, gdzie mają one sens.

– Gdy idę na ślub, staram się nie wyróżniać ubraniem. To nie ja mam błyszczeć i ściągać na siebie uwagę gości. Choć czasami trudno się powstrzymać...

Bo tak naprawdę nie umie żyć bez skupiania na sobie uwagi. Bawi się tym.

– Ostatnio zauważyłam, że gdy mówię o swoim mężu, ludzie podchodzą do mnie z większą tolerancją. „Masz męża – myślą, a więc jest ktoś – dokładnie mężczyzna, który cię akceptuje i mimo dziwacznego stroju dostrzega w tobie kobietę. Efekt: jesteś normalna”. To smutne, ale prawdziwe.

ZAPIERAJĄCE DECH W PIERSIACH SESJE

– Ciągłe przebieranie, stylizacje, projekty nie nudzą cię? Wciąż tylko ciuchy, ciuchy i ciuchy? – Ależ skąd! Mogę być, kim mi się zachce – odpowiada.

Ma głowę pełną pomysłów. Ubrania śnią się jej po nocach. A sny znajdują kontynuacje w sesjach zdjęciowych, które Hanka inscenizuje. Znajduje modeli, lokacje, wymyśla historię i oczywiście kostiumy. Często pozuje sana.

– Ostatnio śnił mi się Władimir Putin. Zdjęcia robiła Agnieszka Murak. Putin był przebrany za Chińczyka. Byłyśmy u niego w domu, poznałyśmy dzieci, żonę. Ma dużo ciuszków, lubi się przebierać.

Jak nie może zasnąć, wyobraża sobie odzieżową arkę Podrazy.

– Pierwszym ubraniem, które by na nią weszło przed potopem, byłyby spodnie od Yamamoto.

Najbardziej boi się, że pewnego dnia w jej głowie zaświta pustka. – Wtedy zmienię zawód i zostanę ogrodniczką. Obcowanie z roślinami, naturą dałoby mi tylko trochę mniej szczęścia od ubrań – mówi.

NA ZGLISZCZACH

Dziś pracuje także nad tym, by wytwory jej wyobraźni pomogły przyjacielowi, któremu spłonęło niedawno całe mieszkanie.

– Postanowiłam urządzić w tej upiornej scenerii sesje zdjęciowe i sprzedać efekty naszej pracy. Zaprosiłam do współpracy fotografkę Ewelinę Konior-Słowińską i na zgliszczach zrobiłyśmy sztukę. Na zdjęcia jest już sporo chętnych – mówi Hanka. Fotografie są zachwycające, niezwykle plastyczne.

Przedstawieni na nich bohaterowie wyglądają, jakby przybyli z pogranicza baśni i horroru, jawy i snu. Stylizacje Hanki po­szły tu także w stronę niderlandzkiego malarstwa. Na zdjęciach jest i ona. Szlachetna twarz, wyjęta prosto z obrazów holenderskich mistrzów.

– Lubię na sobie eksperymentować. Moje życie odzieżowe to frutella doznań – mówi.

Hanka Podraza w pigułce: mówi o sobie: kostiumoktośtam. Nosi to, co tworzy, i stwarza to, co nosi. Spełnia każde odzieżowe marzenie, zna wszystkie ubraniowe tajemnice. Jej ubrania to opowieści i historie. Jej wyobraźnia nie zna ograniczeń i spełnia każdą fantazję. Po kostiumach ją poznacie. Wierzy w to, co robi, i kocha akt twórczy. Współpracuje z krakowskimi artystami. Pracuje przy teledyskach, etiudach filmowych i dla teatru. Dopina wszystko na ostatni guzik. Mieszka w Krakowie, gdzie zmienia tradycję w fantasmagoryczną rzeczywistość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski