Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uciekać przed operacją

Redakcja
Fot. Tomasz Bochenek
Fot. Tomasz Bochenek
W niedzielę w Hochfilzen pobiegła w sztafecie, na drugiej zmianie. To był pierwszy w tym sezonie start Krystyny Pałki. Biathlonistka, która podczas igrzysk w Turynie wywalczyła piąte miejsce w biegu długim, w tym roku musiała zmierzyć się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Dotkliwe bóle kręgosłupa uniemożliwiły jej trenowanie. Badania wykazały, że zawodniczka cierpi na dyskopatię w odcinku lędźwiowym oraz kręgozmyk, czyli przesuwanie się (w przód lub do tyłu) kręgu lędźwiowego.

Fot. Tomasz Bochenek

KRYSTYNA PAŁKA. Latem 25-letnia biathlonistka dowiedziała się, że cierpi na schorzenia kręgosłupa. Długo nie trenowała, ale nie dała za wygraną.

Jak Pani samopoczucie? Po niedzielnym biegu kręgosłup nie boli?
- Od mniej więcej trzech miesięcy nie mam prawie żadnych dolegliwości bólowych. Bardzo się pilnuję, codziennie ćwiczę, wykonuję specjalne ćwiczenia stabilizacyjne - powiedziała nam 25-letnia biathlonistka, pochodząca z podhalańskiej miejscowości Czerwienne.
Na ile wskutek dolegliwości zmienił się Pani trening biathlonowy?
- Zmienił się bardzo dużo. Zacznijmy od tego, że dolegliwość wyrzuciła mnie z treningu na trzy miesiące w okresie przygotowawczym, straciłam całe lato. Przez trzy miesiące nie wykonywałam żadnej pracy związanej ze strzelaniem, żadnych treningów siłowych. Teraz wciąż muszę bardzo uważać - nie ma mowy o ćwiczeniach ze sztangą na siłowni, siłę mogę "robić" typowo pod bieg narciarski - a i to z umiarem, nie na maksa.
Trening strzelecki też jest ograniczony?
- Tak. Nie mogę przeciążać kręgosłupa, za długo stać z karabinem. Jeżeli czuję, że mnie coś boli, wtedy muszę przestać, albo inaczej się ustawić. Ważne, żeby nie dopuścić do poważnych dolegliwości bólowych.
Kłopoty pojawiły się podczas letniego zgrupowania w Ramsau...
- Właśnie tam. Poprzedni sezon miałam bardzo ciężki, czasami pojawiały się dolegliwości bólowe, ale przechodziły. W tym roku przez cały maj mieliśmy przerwę, a w czerwcu pojechaliśmy na ten obóz. Ja nie miałam czasu, żeby przed obozem poćwiczyć - i moje mięśnie nie były wystarczająco przygotowane do pracy. No i nie wiedziałam, że mam kręgo-zmyk... Że nie mogę wykonywać niektórych ćwiczeń, na przykład skoków. Byłam w kadrze wiele razy badana, a nigdy nie wyszło, że mam jakieś problemy.
Na czym polegało leczenie?
- W pierwszym miesiącu, to był lipiec, byłam w Bielsku--Białej, w klinice rehabilitacyjnej u pana Adama Waśki. Tam przeszłam 15-dniową serię zabiegów. Pomogły mi na dyskopatię, ale w sprawie kręgo-zmyku musiałam się skontaktować z neurochirurgiem.
No i?
- Zjeździłam całą Polskę. Biegałam od doktora do doktora, od kliniki do kliniki. Byłam praktycznie u wszystkich lepszych lekarzy, którzy operowali sportowców, bo brałam już pod uwagę to, że będę musiała poddać się operacji. Dzięki pani Ewie Mikołajczyk trafiłam do pana profesora Jana Podgórskiego w Warszawie, a on skierował mnie do pana doktora Roberta Chrzanowskiego (neurochirurga - przyp. boch). On miał zoperować mój kręgosłup. Najpierw jednak miał się mną zająć (fizjoterapeuta) Jacek Piechowicz - miał przygotować moje mięśnie, aby po operacji było łatwiej i szybciej odbudować cały gorset mięśniowy. No i żebym jak najszybciej wróciła do formy. Okazało się, że po tych ćwiczeniach mój stan się poprawia, że dolegliwości bólowe zanikły. Ćwiczyłam codziennie - rano, wieczorem. Walka o to, by jak najszybciej wrócić do biathlonu, opłaciła się, bo już jestem na etapie startowym. Dalej będę walczyć o to, by być w jak najlepszej formie, no i uciekać przed operacją.
Przed niedzielnym biegiem w sztafecie nie miała Pani obaw, że zaboli?
- Nie miałam. Do tych obciążeń dochodziłam stopniowo, to nie było tak, że od razu zaczęłam szybko biegać. Gdy okazało się, że mogę wznowić treningi, pojechałam na obóz do Dusznik - po to, by sprawdzić, jak będzie zachowywał się kręgosłup przy treningach na rolkach czy przy strzelaniu. Później było zgrupowanie w Muonio (w listopadzie - przyp.), ale pierwsze szybkie treningi miałam dopiero w Oestersund - gdy reszta ekipy startowała w pierwszym Pucharze Świata (dwa tygodnie temu - przyp.). W Hochfilzen podczas oficjalnego treningu ja miałam sprawdzian. Nic się z kręgosłupem nie działo i trenerzy (Nadia Biłowa i Roman Bondaruk) doszli do wniosku, że można mnie wystawić w sztafecie.
Jest Pani z tego startu zadowolona?
- Oczywiście, że tak. Ja już chciałam startować w Oestersund, choć wiedziałam, że to niemożliwe. Bo szybki trening - nawet sprawdzian biegany samemu - nie daje takiego efektu, jak dochodzenie do formy dzięki startom. Oczywiście, po tak długiej przerwie bardzo ciężko jest na nowo przyzwyczaić organizm do wysiłku.
Będzie Pani startować w Hochfilzen w tym tygodniu? Bieg długi w czwartek pewnie odpada, ale w sobotę jest sprint, a w niedzielę znów sztafeta...
- Nie wiem, to zależeć będzie od trenerów. Trenerka cały czas obserwuje, jak zachowuję się na treningu, jak strzelam. Te trzy miesiące, gdy musiałam odstawić karabin, zrobiły swoje, bo teraz w strzelaniu nie mam automatyzmu, muszę bardzo koncentrować się na każdym strzale.
Rozmawiał TOMASZ BOCHENEK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski