Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uciekał jedenaście lat. Wpadł w Madrycie

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Fot. Marcin Banasik
Proces w sprawie zabójstwa przed klubem Żaczek w Krakowie sprzed 12 lat ma się rozpocząć 19 czerwca. Poszukiwania „Chińczyka”, ostatniego ze sprawców brutalnego ataku trwały aż 11 lat. Udało się go zatrzymać dopiero w 2016 roku w Madrycie.

27 stycznia 35-letni Łukasz W. spieszył się do pracy. Nagle ktoś mocno szarpnął go za ramię. Poczuł ból w wykręcanych do tyłu rękach, a następnie czyjeś kolano przycisnęło mu głowę do płyty chodnikowej. Za chwilę usłyszał szczęk zapinanych kajdanek.

- Panowie, o co chodzi? To jakaś pomyłka! - wyrwało mu się. W odpowiedzi ktoś zwrócił się do niego w ojczystym języku.

- Wszystkiego dowiesz się w Krakowie. Pani prokurator już na ciebie czeka - usłyszał.

Tu Łukasz W. usłyszał zarzut zabójstwa.

Lekko skośne oczy

Pseudonim „Chińczyk” wymyśliła Łukaszowi W. siostra w jego rodzinnej Muszynie. Miał cztery lata i lekko skośne oczy. Ale i dlatego, że lubił popularną grę planszową. Wygrywał w niej ten, kto najlepiej potrafi uciekać rywalom.

Śledczym „Chińczyk” uciekał 11 lat. Kiedy wpadł w ręce policji, nie raz musiał wracać pamięcią do 19 października 2005 r. Tego dnia w Klubie Studenckim Żaczek przy al. 3 Maja 5 odbywała się, jak w każdą środę, tradycyjnie impreza karaoke. W klubie przebywali Arkadiusz G. „Lolo” i Bartłomiej D. „Rafter”. Około północy do lokalu przyszli również Dariusz L. razem ze swoją dziewczyną oraz Maciej B. „Mamuśka”.

Po dwóch godzinach zabawy ci ostatni postanowili opuścić klub. Kiedy przechodzili obok stanowiska didżeja, mijali Arkadiusza G. i Bartłomieja D. „Rafter” zaczepił dziewczynę Dariusza L., myląc ją z inną osobą. To nieporozumienie było początkiem tragicznych wydarzeń.

Doszło do szarpaniny miedzy chłopakiem dziewczyny a „Mamuśką”. Interwencja ochrony zapobiegła awanturze. Dziewczyna Dariusza L. była zła na swoich kolegów, że z tak błahego powodu wdali się w sprzeczkę. Wyszła z klubu, mówiąc, że idzie do domu. Jej chłopak razem z kolegą poszli za nią. Po chwili zatrzymali się jednak, po czym postanowili wrócić do „Żaczka”, żeby wyrównać rachunki. Potrzebowali jednak pomocy. Zadzwonili po „Chińczyka”, który zjawił się w okolicy ul. Focha po kilku minutach.

Nożem, tasakiem i konarem

Według ustaleń prokuratury Łukasz W. przyniósł nóż i tasak, który miał od niego wziąć Maciej B. Dariusz L. znalazł 70-cm konar, a „Chińczyk” trzymał nóż. Tak uzbrojeni ruszyli do klubu. Kiedy zauważyli stojących przy wejściu do „Żaczka” Arkadiusza G. i Bartłomieja D., zaczęli biec w ich stronę. Pierwszy do mężczyzn dobiegł Dariusz L. Zamachnął się konarem w kierunku „Raftera”, ale ten uniknął ciosu i zepchnął napastnika ze schodów.

Wtedy Dariusz L. odrzucił gałąź i zaczął uciekać w kierunku Błoń. W tym samym czasie „Mamuśka” zaczął atakować „Raftera” tasakiem. Kiedy ten bronił się przed ciosami, „Chińczyk” miał rzucić się z nożem na „Lola”. Ten cofał się przed atakiem, aż doszedł do szklanych drzwi klubu. Wtedy Łukasz W. miał dwukrotnie wbić nóż w klatkę piersiową ofiary. Raz z lewej, raz z drugiej strony. Jeden z nich okazał się śmiertelny. Arkadiusz G. osunął się bezwładnie, upadając twarzą na posadzkę.

Maciej B. w tym czasie uderzył Bartłomieja D. tasakiem w głowę. Kiedy krew zaczęła zalewać rannemu oczy, przykucnął. „Rafter” zauważył wtedy, że jego kolega leży nieruchomo.

Ochroniarze lokalu przybiegli za późno. Maciejowi B. udało się uciec. Jeden z nich co prawda obezwładnił „Chińczyka”, ale kiedy kobieta przyglądająca się bójce krzyknęła „to nie ten”, puścił napastnika. Łukasz W. wyrzucił nóż i uciekł. Dwa dni później pojechał pociągiem do Berlina, stamtąd samolotem poleciał do Madrytu, gdzie został zatrzymany 27 stycznia 2016 r.

Współpraca: Artur Drożdżak

***

Prawomocny wyrok dla dwójki pozostałych uczestników śmiertelnej bójki zapadł 5 lat po tragedii.
Prokurator przed Sądem Okręgowym w Krakowie chciał dla nich po osiem lat więzienia i po 30 tys. zł dla oskarżycieli posiłkowych. 26-letni Maciej B. ps. „Mamuśka” częściowo przyznał się do winy. Ostatecznie został uznany za winnego użycia tasaka i udziału w śmiertelnym pobiciu Arkadiusza G. oraz zranienia Bartłomieja D. Usłyszał wyrok pięciu lat więzienia. Miał też zapłacić 15 tys. zł „Rafterowi”.

31-letni Dariusz L. zaprzeczał zarzutom. Został skazany za posiadanie amfetaminy i udział w pobiciu „Ola” i „Raftera”. Usłyszał wyrok 2 lat i 10 miesięcy więzienia.

WIDEO: Firmy które unikają płacenia 13 zł za godzinę nie unikną kary

Źródło: AIP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski