Uczciwi są wśród nas

Salon pod gruszą

-Narzekają wszyscy, że Polacy to złodzieje, a ja w ciągu jednego tygodnia przekonałam się, że to nieprawda - stwierdziła Nauczycielka. - Najpierw posiałam portmonetkę, w której było wprawdzie niewiele gotówki, ale i karta do bankomatu. Już miałam dzwonić do banku, żeby zablokować kartę, ale przypomniałam sobie, że kupowałam coś w aptece - zatelefonowałam i okazało się, że portmonetka z całą zawartością na mnie czeka. Została na okienku i farmaceutka ją schowała. O jakimkolwiek znaleźnym nawet nie chciała słyszeć...
   - Zgoda, raz może się taki cud zdarzyć. Ale dwa dni później mój mąż zrobił lepszy numer - odjechał od znajomych na wsi samochodem, na którego dachu zostawił portfel z dokumentami i pieniędzmi, telefon komórkowy i klucze od domu. Zorientował się, że coś jest nie tak, gdy chciał otworzyć drzwi do mieszkania, a nie miał czym. Wpadł w panikę, ale zanim zaczął rozpaczać, zadzwonił telefon - zgłosił się znalazca, który zobaczył cały "zestaw" leżący na środku drogi. A żeby się roztargniony kierowca nie martwił, od razu do niego zadzwonił. No i też był całkiem bezinteresowny - chciał zostać anonimowy, a swoje "znalezisko" zostawił w wiejskim sklepie, żeby łatwo je było odebrać.
   - No to muszę powiedzieć, że naprawdę macie więcej szczęścia niż rozumu. Innym to komórki w biały dzień z rąk złodzieje wyrywają, a wam oddają zgubione - podsumowała Gospodyni. - Ale swoją drogą, miło usłyszeć, że coś dobrego się komuś przydarzyło. Że są jeszcze na tym świecie ludzie nie tylko uczciwi, ale nawet bezinteresowni.
   Widocznie jeszcze "dobry" złodziejski przykład z góry nie doszedł całkiem na dół albo trafił na wyjątkowo opornych uczniów.
BAR