Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczelnia będzie zwalczać barszcz Sosnowskiego

Katarzyna Hołuj
Roślina wygląda niewinnie...
Roślina wygląda niewinnie... FOT. KATARZYNA HOŁUJ
Powiat. Trzy gminy uczestniczą w projekcie zwalczania bezużytecznej, a na dodatek niebezpiecznej rośliny, jaką jest barszcz Sosnowskiego.

Na terenie gminy Wiśniowa zinwentaryzowano najwięcej barszczu – 491 sztuk. W gminie Dobczyce wykryto około 50 roślin, a na obszarze gminy Lubień – 2.

Władze tych gmin zdecydowały się przystąpić do projektu „Środowisko bez barszczu Sosnowskiego”, którego liderem jest Uniwersytet Rolniczy w Krakowie. Uczelnia otrzymała dofinansowanie z Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego na lata 2009-2014 przystąpiła do zwalczania tej szkodliwej rośliny.

– To roślina agresywna jeśli chodzi o rozprzestrzenianie się, a na dodatek niebezpieczna dla ludzi. Chcielibyśmy się jej pozbyć, ale nie jest to łatwe, dlatego włączyliśmy się w te działania – mówi Wiesław Stalmach, wójt Wiśniowej.

Naukowcy opracowali innowacyjną koncepcję, polegającą na kompleksowym działaniu. Stosują metodę iniekcji (wstrzykiwania) specjalnego preparatu chemicznego bezpośrednio do szyjki korzeniowej roślin. Po zrealizowaniu projektu populacja barszczu na objętych terenach ma się zmniejszyć o ok. 80 proc.

W naszym powiecie szczególnie upodobał on sobie miejsca wzdłuż rzek, np. Krzy­worzeki, rośnie też jednak z dala od rzek, na polach. Pożytku nie ma z niej żadnego, co było wiadome już w latach 70-tych ubiegłego wieku. Wcześniej, bo w latach 50-tych zaczęto ją uprawiać jako wysokowydajną roślinę pastewną.

Szybko jednak okazało się, że ma zdecydowanie więcej wad, niż zalet. Jak tłumaczy kierujący projektem Jerzy Jaskiernia z UR, „tępienie” barszczu jest istotne, ponieważ jest to roślina bardzo ekspansywna, która zajmując powierzchnię i zasłaniając światło pozbawia możliwości eg­zy­stencji wszelkie inne.

Ma też jeszcze jedną wadę – może wywołać u człowieka reakcje skórne, podobne do poparzeń nawet III stopnia. I nie musi to być efekt jej dotknięcia – wystarczy samo przebywanie w odległości około 5 metrów od niej. Ryzyko wzrasta w okresie kwitnienia i przy upalnej pogodzie.

Pierwsze ostrzykiwania już zostały przeprowadzone. Zabieg ma zostać powtórzony we wrześniu. Trzecim etapem jest wykaszanie. Później, od października barszczowiska będą monitoro­wane, a w następnym roku zabiegi będą powtórzone.

To ważne, bo roślina ta charakteryzuje się dużą odpornością, a ponadto wyjątkowo szybko i łatwo się rozmnaża. Aby ją zwalczyć należy powtarzać działania co roku, nieprzerwanie przez 5 lat, nie dopuszczając do wydalania nasion w tym czasie.

Jerzy Jaskiernia zaleca, aby – chcąc samodzielnie rozprawić się z tą rośliną – odpowiednio się przygotować: założyć buty i ubranie szczelnie okrywające ciało, a ponadto, aby użyć do tego odpowiednich narzędzi.

Takim jest sierp szwajcarski, ewentualnie, jeśli mamy do czynienie z małymi sztukami barszczu (o niezbyt grubych łodygach) kosa, ale ustawiona na sztorc. Przestrzega za to przed używaniem do tego celu spalinowych kosiarek, które rozpryskują drażniący sok z rośliny.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski