Uczniowie z Ukrainy w gimnazjum

Goście poznają Kraków i spędzają czas z krakowskimi gimnazjalistami Fot. Anna Kaczmarz

Gimnazjum nr 1 od 2004 roku gości młodzież mieszkającą na dawnych ziemiach Rzeczypospolitej. - Pomysł zapraszania do nas młodzieży z kresów jest pokłosiem naszych wycieczek szlakiem polskiej historii, kultury i literatury - mówi dyrektor szkoły Mariusz Graniczka. - Nasze spotkania z mieszkającymi tam Polakami zrodziły pomysł, żeby zaprosić uczniów do Krakowa.

Inicjatywę chętnie wspierają rodzice gimnazjalistów, którzy przyjeżdżającą młodzież goszczą w swoich domach. - Uważam, że to są nasi rodacy, którym trzeba pomagać i wspierać ich. Myślę, że warto także pokazywać dzieciom z Ukrainy, że jesteśmy przyjaźnie nastawieni i że możemy razem dobrze żyć - mówi Elżbieta Błońska-Grzesiak, która w swoim domu gości 13-letnią Irenę z Krzemieńca. Zachwycony przyjazdem ucznia z Ukrainy jest także Piotr Boroń, u którego mieszka 13-letni Bohdan. - Szybko znaleźliśmy płaszczyznę porozumienia, bo bardziej niż rozrywka zainteresowały go zabytki i historia.

Radości z pobytu w Krakowie nie kryją uczniowie, którzy skorzystali z zaproszenia szkoły. - Jest super - mówią zgodnie. - W Krakowie byłem już kilka razy, ale zawsze chętnie tu wracam. Jest wspaniała atmosfera i organizacja, bo nie tylko zwiedzamy i uczymy się, ale także mamy zapewnioną rozrywkę - podkreśla 14-letni Artur.

Przyjazd młodzieży do Gimnazjum nr 1 współorganizowało stowarzyszenie "Wspólnota Polska", która od wielu lat wspomaga działania dyrektora Graniczki. - Na ile pozwalają nam środki finansowe, na tyle co roku staramy się dofinansowywać zarówno wyjazdy naszej młodzieży na dawne ziemie Rzeczypospolitej, jak i przyjazdy uczniów z kresów do nas - mówi Piotr Zborowski z krakowskiego oddziału Wspólnoty.

Finanse na tygodniowy pobyt młodzieży w Krakowie pochodziły z kilku źródeł. - Część pieniędzy pochodzi z Kancelarii Senatu, która nawiązując do tradycji przedwojennej, ma środki na pomoc Polakom za granicą. Resztę pieniędzy zorganizował natomiast dyrektor gimnazjum, który znalazł sponsorów. Oczywiście koszty ponieśli także rodzice, którzy gościli uczniów w swoich domach - mówi Piotr Zborowski. (MP)