18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Udany debiut

KOW
Katarzyna Wańczyk (MKS Beskid, z lewej) w akcji Fot. (KOW)
Katarzyna Wańczyk (MKS Beskid, z lewej) w akcji Fot. (KOW)
I LIGA KOBIET. Sądeczankom zabrakło doświadczenia

Katarzyna Wańczyk (MKS Beskid, z lewej) w akcji Fot. (KOW)

MKS Beskid Nowy Sącz - SMS ZPRP Gliwice

24-27 (11-13)

Bramki: Wańczyk 5, Pietrzak 4, Kamińska 3, Ruchała 2, Maślanka 2, Kulig 2, Wojciechowska 2, Czup 2, Bogacz 1, Śliwa 1 - Zych 9, Sudrawska 5, Jałoszewska 5, Piemowska 4, Maksymiuk 2, Skonieczna 1, Fierka 1.

Lider tabeli solidnie musiał się napracować na zwycięstwo. Sądeczanki zagrały ambitnie, a o ich porażce zadecydowały końcowe fragmenty pierwszej połowy. Przez większy czas tej części gry wynik oscylował w granicach remisu. Gliwiczanki odskoczyły w momencie, gdy Beskidowi przyszło im stawiać czoła w podwójnym osłabieniu.

Po zmianie stron miejscowe ambitnie dążyły do odrobienia strat, ale począwszy od 35 min w ich poczynania zaczęła wkradać się nerwowość. Zespół gości, który jest de facto równoznaczny z młodzieżową reprezentacją Polski, skwapliwie wykorzystał błędy rywalek, bramki rzucając głównie po kontrach i powiększając swe prowadzenie do 7 goli (15-22). Sądeczanki poderwały się jeszcze do walki i w 52 min było 20-24. To było już jednak wszystko, na co było stać je w sobotę.

Po meczu szkoleniowiec przyjezdnych Adam Wójcik podkreślił, że wynik jest sprawiedliwy, natomiast trenerka Beskidu Alina Niewiarowska-Magiera powiedziała: - Nie można być zadowolonym po przegranym meczu, na parkiet wybiega się przecież po zwycięstwo. Dziewczyny zagrały ambitnie, niestety, zdarzały się też okresy słabszej gry i indywidualnych błędów, które wykorzystywały rywalki. Zabrakło po prostu doświadczenia. Zespół musi się nauczyć zwyciężać. Dość mamy porażek po dobrej grze, a takie zdarzyły się nam z UMCS Lublin i dzisiaj. Do końca pierwszej rundy zostały trzy mecze, w których musimy zdobyć przynajmniej 4 punkty.

(DW)

SPR Olkusz - AZS UMCS Lublin 28-20 (15-11)

Bramki: Ignatova 9, Przytuła 6, Twarowska 5, Basiak 5, Leszczyńska 3 - Kot 6, Blaszka 3, Ciesielska 3, Koprowska 2, Tess 2, Zarzycka 2, Masiakiewicz 1, Wrzesińska 1.

Po dwóch nieudanych meczach (klęska w Jeleniej Górze z Finepharmem i tylko remis u siebie z beniaminkiem MKS Zgierz) "Srebrne Lwice" odniosły drugie zwycięstwo w sezonie. Udał się więc debiut trenera Krzysztofa Adamuszka, który zastąpił zdymisjonowanego 8 dni temu, zaraz po mecz z MKS Zgierz, Marka Zarzyckiego.

Nowy szkoleniowiec olkuszanek - były reprezentant Polski, przed laty zawodnik Czuwaju Olkusz, nie tak dawno prowadzący I-ligowy Viret Zawiercie, prywatnie ojciec Michała Adamuszka, wypożyczonego z Vive Targi Kielce do MMTS Kwidzyn - miał mało czasu na przygotowanie spadkowicza sobotniego ekstraklasy do sobotniego spotkania. Mimo to poradził sobie z trudnym zadaniem.

Olkuszanki objęły prowadzenie w 2 min i nie oddały go do końca spotkania. Pierwsza połowa meczu była jednak zacięta, wyrównana. Gospodynie grały chwilami nerwowo, niedokładnie. Słabiej niż zwykle broniła Krzymińska. Po przerwie olkuszanki zagrały lepiej: skuteczniej w obronie i w kontrataku. Z dobrej strony pokazały się przede wszystkim Ignatova i Twarowska. W miarę upływu czasu rosła przewaga SPR. W ekipie AZS wyróżniła się celnie rzucająca Kot.
(FIL)

MKS Zgierz - Olimpia/Sądeczanin 28-16 (14-11)

Bramki dla Olimpii/Sądeczanina: Burnagiel: Gadzina 7, Leśniak 5, Rączka 1, Kantor 1.

W czwartym meczu w tym sezonie Olimpia/Sądeczanin doznała trzeciej wysokiej porażki. W pierwszej połowie gra była wyrównana. Gospodynie ze Zgierza prowadziły, ale zdobywanie bramek nie przychodziło im łatwo. Na akcje gospodyń odpowiadały sądeczanki. Po 30 min gry wydawało się, że mecz będzie emocjonujący do samego końca. Po przerwie gra sądeczanek posypała się kompletnie. W ciągu 30 min zdołały zdobyć zaledwie 5 bramek. Od początku drugiej części meczu na parkiecie istniała tylko drużyna ze Zgierza. Sądeczanki nie potrafiły pokonać znakomicie dysponowanej bramkarki ze Zgierza.

- Zagraliśmy najsłabszy mecz w pierwszej lidze - stwierdziła trener zespołu Olimpia/Sądeczanin Lucyna Zygmunt. - Niestety, w bramce nie mogła wystąpić nasza podstawowa zawodniczka. Zastąpiła ją bardzo młoda koleżanka. Przyczyną tak wysokiej porażki była tym razem niezwykle kiepska skuteczność.

(KOW)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski