18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Udany szantaż Jaruzelskiego

Redakcja
"Sztandar wyprowadzić", czyli ostatni zjazd PZPR FOT. ARCHIWUM TVP
"Sztandar wyprowadzić", czyli ostatni zjazd PZPR FOT. ARCHIWUM TVP
Dokonaliśmy historycznego zwrotu, proklamując otwarcie dialogu z opozycją polityczną" - podkreślał w czasie XI Zjazdu PZPR Mieczysław F. Rakowski. Był styczeń 1990 r., a rządząca Polską przez półwiecze partia komunistyczna właśnie się rozwiązywała.

"Sztandar wyprowadzić", czyli ostatni zjazd PZPR FOT. ARCHIWUM TVP

KRAKOWSKI ODDZIAŁ IPN I "DZIENNIK POLSKI" PRZYPOMINAJĄ. STYCZEŃ 1990 * Kryzys systemu powoduje, że komuniści chcą zreformować gospodarkę, by zachować władzę * Zmian nie dało się przeprowadzić, pozostał sukces propagandowy

Jej ostatni przywódca swą wypowiedzią wpisywał się w kampanię, która miała ukazać ekipę Wojciecha Jaruzelskiego jako światłych komunistów dążących do demokratyzacji systemu.

Sytuacja bez wyjścia

Czynników wpływających na dramatyczną sytuację sowieckiego imperium w latach 80. można podać wiele. Nie ulega jednak wątpliwości, że tym, co decydowało o skali kryzysu, była gospodarka. Niezależnie od tego, co chcielibyśmy sądzić - i co zostanie wkrótce powiedziane w związku z rocznicą wydarzeń roku 1989 - to nie opozycja obaliła komunizm. Miała ona na ten upadek istotny wpływ, zwłaszcza w takich państwach jak PRL, jednak tym, co miało znaczenie podstawowe, była wpisana w system niewydolność gospodarcza.

Paradoksem historii jest to, że autor pierestrojki Michaił Gorbaczow czy realizator zmian w PRL Wojciech Jaruzelski uchodzą dziś za pozytywnych bohaterów przemian z przełomu lat 80. i 90. Rzeczywiste następstwa ich działań były bowiem sprzeczne z ich intencjami. Nie dążyli do demokratyzacji systemu, ale do jego wzmocnienia. Tak sowiecki, jak i peerelowski gensek szukali możliwości przeprowadzenia zmian, które pozwoliłyby reanimować gospodarkę po to, by mogli zachować władzę polityczną.

Jaruzelski miał dość jasny obraz mizerii PRL. Od 1985 r. w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych powołano Grupę Ope-racyjno-Sztabową w Sekretariacie Szefa Służby Bezpieczeństwa, na której czele stał płk Wojciech Garstka. Zaś od 1987 r. działał nieformalny, tzw. zespół trzech, który tworzyli Stanisław Ciosek, Władysław Pożoga i Jerzy Urban. Oba te zespoły analizowały sytuację w PRL, korzystając między innymi z danych gromadzonych przez SB. Co więcej, proponowały niestandardowe rozwiązania - czasem daleko odbiegające od partyjnego ortodoksyjnego spojrzenia na rzeczywistość polityczną. Jaruzelski zapoznawał się z owocami działań obu zespołów i częściowo wykorzystywał suflowane mu pomysły. Miał coraz mniejsze pole manewru, bo część realizowanych od zniesienia stanu wojennego działań propagandowych spaliła na panewce.

Nie udał się manewr kooptacji części opozycji do aparatu władzy przez stworzenie Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa. Nie powiodły się próby utworzenia chrześcijańsko-demokratycznych związków zawodowych, bowiem biskupi nie dali się wykorzystać do gry. Zarzucono projekt ponownego wprowadzenia stanu wojennego. Kompromitacją zakończyły się działania związane z I, a później II etapem reformy gospodarczej.

Byle pod kontrolą

Już w październiku 1987 r. płk Garstka prognozował: "jeśli nie my - to nasi przeciwnicy, jeśli nie dziś - to jutro nie będzie nas przy władzy. Dlatego też na pytanie o ideologiczne i doktrynalne granice przemian w Polsce odpowiadam tak: można dziś w Polsce zrobić praktycznie bodaj wszystko - pod dwoma warunkami: że zostanie to zrobione z naszej, partyjnej inicjatywy oraz pod naszą partyjną kontrolą polityczną, oraz po drugie, że nam się to opłaci".
Jednym z rozwiązań miały być rozmowy z częścią opozycji i wpuszczenie jej na salony władzy. Przekonanie, że da się taki manewr przeprowadzić, bazowało między innymi na działaniach bezpieki. Podwładni Czesława Kiszczaka podkreślali, że 10 proc. struktur opozycyjnych "jest całkowicie pod kontrolą operacyjną", 84 proc. "jest w pewien sposób operacyjnie kontrolowanych", a tylko 6 proc. "jest poza celowo w nie wymierzoną kontrolą operacyjną".

Prowadzone w 1988 r. rozmowy z przedstawicielami opozycji skupionymi wokół Lecha Wałęsy wspierane były przez działania operacyjne. Z jednej strony miały one charakter inspiracyjny - agentura wpływu nakłaniała wyselekcjonowane osoby do ustępstw i zawarcia kompromisu, z drugiej dezinformacyjny - mnożono wizje negatywnych, społecznie i politycznie, konsekwencji niepodjęcia rozmów. Starano się zarazem - w ramach operacji "Żądło" - rozbijać środowiska opozycyjne i pogłębiać konflikt między tymi, którzy akceptowali koncepcję rozmów z komunistami, a tymi, którzy uznawali ją za zdradę ideałów.

Na przełomie 1988 i 1989 r. ekipa Jaruzelskiego postawiła na rozwiązania zbieżne z koncepcjami sowieckimi. Po pierwsze, utworzenie silnego urzędu prezydenckiego - zarezerwowanego dla Jaruzelskiego - pozwoliłoby przenieść punkt ciężkości z aparatu partyjnego na państwowy, bez utracenia aktywów politycznych. Po drugie, rozładowanie społecznego fermentu przez koncesjonowane wybory. Mechanizm ten wdrażano także w Sowietach. W marcu 1989 r., gdy w Polsce trwały rozmowy "okrągłego stołu", za wschodnią granicą przeprowadzano wybory do Zjazdu Deputowanych Ludowych, w którym ok. 15 proc. miejsc oddano bezpartyjnym. Wszedł do niego m.in. znany dysydent Andriej Sacharow.

Wydaje się, że ostateczną decyzję o przeprowadzeniu rozmów "okrągłego stołu" ekipa Jaruzelskiego podjęła w grudniu 1988 r. Problemem pozostawało jeszcze przekonanie do niej Komitetu Centralnego PZPR, w którym dało się już wyczuć głęboki ferment i strach przed tym, co może się wydarzyć. Koncesje na rzecz opozycji traktowano jako kapitulację, a nie taktyczną grę. Jaruzelski zaś nie mógł publicznie - nawet w takim gronie - wykładać idei operacji.

Ćwierć wieku temu, w czasie podzielonego na dwie tury plenum KC PZPR ekipa Jaruzelskiego usiłowała uzyskać od partyjnych towarzyszy zgodę na planowane przez siebie działania. W grudniu 1988 r., w czasie pierwszej tury Jaruzelski przeprowadził daleko idące zmiany personalne w najwyższych władzach PZPR. Usunął z nich sprzeciwiających mu się "twardogłowych", wprowadził bardziej otwartych aparatczyków, m.in. Cioska, a nowymi sekretarzami KC zostali wówczas znani później politycy postkomunistyczni: Leszek Miller i Zygmunt Cza-rzasty. W czasie II tury plenum w styczniu Jaruzelski miał kłopot z zyskaniem poparcia dla forsowanego przez siebie rozwiązania.

Po plenarnej dyskusji, 17 stycznia zebrało się Biuro Polityczne. Jak zaprotokołowano, "Jaruzelski stwierdził, że kierunek dyskusji, [to] wyraźny atak na kierownictwo, ostry i falowy, nawet nie oszczędzający praktycznie nikogo". Po czym zapowiedział ostre ultimatum: "Albo członkowie KC obdarzą obecne kierownictwo zaufaniem, albo to kierownictwo poda się do dymisji [...]". Szantaż się powiódł, aparatczycy z KC położyli uszy po sobie i udzielili poparcia swemu I sekretarzowi.

Solidarność systemowa

Jaruzelski miał wówczas pełną świadomość, że utrzymanie władzy wymagało zdecydowanych działań. Tym bardziej że, jak donosiła działająca w Moskwie specjalna grupa bezpieki: "w najbliższych latach Polska nie może liczyć na radziecką pomoc lub ułatwienia gospodarcze ze względu na krytyczną dla pierestrojki sytuację ekonomiczną i społeczną w ZSRR", a co więcej, "radzieckie poparcie polityczne dla Polski będzie zawężać się do solidarności systemowej jako państwa obozu socjalistycznego.

Z uwagi na uwarunkowania zewnętrzne (dialog z USA) nie będzie odnosić się do walki politycznej z opozycją". W dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazł się Kreml, kredyty z Zachodu stały się ważniejsze od sytuacji w krajach satelickich. Przyszłościowe myślenie nakazywało Moskwie skupienie się na utrzymaniu centrum imperium, a po ustabilizowaniu sytuacji w samych Sowietach odzys- kiwanie ewentualnych straconych obszarów na imperialnej mapie.

Wbrew dość rozpowszechnionemu przekonaniu celem działań ekipy Jaruzelskiego nie był "dialog z opozycją" czy dopuszczenie jej do władzy. To były tylko narzędzia do realizacji właściwego celu, jakim było przeprowadzenie reformy gospodarczej, mającej uspokoić społeczne nastroje i pozwolić na dalsze trwanie systemu.

Olbrzymia socjotechniczna operacja - manipulacja, której kluczowym elementem miały się stać rozmowy "okrągłego stołu", po styczniowym szantażu mogła nabrać rozpędu. Jednak komuniści nie zdołali zrealizować planu, ale swą nieudolność dzięki sprawnej propagandzie przekuli w sukces - zaczęli się prezentować jako ojcowie polskiej demokracji.

FILIP MUSIAŁ, historyk, politolog, pracownik Oddziału IPN w Krakowie, profesor Akademii Ignatianum w Krakowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski