Jerzy Skarżyński: NIEZAPOMNIANE PŁYTY HISTORII ROCKA SUPLEMENT (63)
Jednak i on nie zabawił w UFO zbyt długo, bowiem już w następnym roku do latającego spodka został ściągnięty niespełna 19–letni gitarzysta z niemieckiej grupy Scorpions – Michael Schenker. Owa roszada odbyła się tak szybko, że można ją określić jako klasyczny przypadek porwania Ziemianina przez kosmitów. Co jednak ważne i raczej niepasujące do klasycznych opowieści "Nie z tej Ziemi”, dotąd zielona (jak to zwykle kosmici) załoga NOL–a, wraz z zetknięciem się Michaelem, dość szybko zmieniła odcień swojej skóry na szaro–stalowy. Szaro–stalowy, bo gitarzysta sprawił, że porzucili myśl o kosmosie na rzecz uczciwej pracy w ziemskiej kuźni. Ująłem to tak malowniczo, bowiem okazało się, że dwa pierwsze albumy z nim zarejestrowane: "Phenomenon” i "Force It” (ten drugi nagrany z pomocą uzupełniającego gitarzysty Paula Chapmana) przyniosły muzykę prawie metalową. Natomiast w 1976 r., szukający jakiegoś nowego, mogącego wzbogacić brzmienie ich grupy rozwiązania, muzycy trafili na młodego pianistę – Danny Peyronela. I to właśnie z nim nagrali – "No Heavy Petting”.
No to startujemy! Na pierwszy ogień idzie dość solidny i dynamiczny temat "Natural Thing”. Obok mocnego śpiewu, słyszymy przedzierający się przez ciężkie riffy fortepian. Numerem dwa jest trochę spokojniejsza kompozycja "I’m A Loser”, która po akustycznej introdukcji rozpędza się za sprawą rewelacyjnego Schenkera. Gdy fortepian zaczyna trzeci numer na płycie ("Can You Roll Her”), od razu czujemy, że zaraz będzie gorąco. I jest. Świetna melodia, świetny wokal (Phil Mogg) i przede wszystkim świetne partie gitary oraz klawiszy. Momentami jest nawet nieco hiszpańsko (pojawia się coś z flamenco). Natomiast gdy po chwili zaczyna się czwóreczka – "Belladonna”, już po kilku sekundach czujemy, że będzie wspaniale. Delikatne wiosłowanie, elektryczny fortepian i przeszywający śpiew. Sprowadzając wszystko do jednego słowa – arcydzieło. Ponieważ jednak arcydzieła nie rodzą ot, tak, to o dwóch następnych tematach ("Reasons Love” i "Highway Lady”) napiszę tylko, że są solidne i dynamicznie. Potem znów robi się doskonale, bo przez 5 min słuchamy heavyrockowego bluesa – "On With The Action”. Po tej znakomitość przelatuje jeszcze motoryczne i dobre "A Fool In Love”, które wprowadza w kolejną rozkosz, czyli w psychodeliczny oraz wzniosły temat – "Martian Landscape”. Wspaniały finał niemal wspaniałej płyty!
Jerzy Skarżyński, Radio Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?