Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukarani za błędy

FIL
KS Myszków - Hutnik Kraków 3-1 (1-0)

2-0 Fojna 57 min

 1-0 Stachera 4 min
 3-0 Chudy 66 min
 3-1 Bernas 87 min
 Sędziował Grzegorz Gromek (Warszawa). Żółte kartki: Twardawa, Łatka, Bernas, Madejski. Widzów ok. 400.
 Myszków: Zając - Wysocki, Kulawik, Bartnik - Stachera (72 Kapinos), Trepka, Twardawa, Hajduk (59 Brosz), Fojna - Chudy, Bryła (50 Bartos).
 Hutnik: Skórski - Łatka, Jałocha (62 Madejski), Księżyc, Szewczyk - Jasiak, Lewandowski, Bernas, Makuch - Białek (56 Lambo), Chmiest (86 Kubiela).
 Jak można marzyć o zwycięstwie czy przynajmniej remisie, jeśli popełnia się kardynalne błędy w obronie i nie wykorzystuje stwarzanych sytuacji w ataku? Nieobecność w składzie Powroźnika (pauzował za 4 żółte kartki) i Przały (leczy kontuzję) oraz ciągłe kłopoty zdrowotne Jałochy (grał z obandażowanym kolanem; Kostera był na rezerwie) mogą być tylko częściowym usprawiedliwieniem fatalnej gry Hutnika.
 Już pierwsza groźniejsza akcja gospodarzy przyniosła im prowadzenie. W 4 min Jałocha stracił piłkę, przejął ją Stachera i z 10 metrów silnie strzelił. Piłka odbiła się od Szewczyka i wpadła do siatki. Miejscowi poszli za ciosem. W 10 min po podaniu Kulawika znowu przed szansą stanął Stachera, ale jego strzał z 7 metrów Skórski sparował na róg. Przez następny kwadrans na boisku nie działo się nic ciekawego. W 25 min Jałocha uratował Hutnika od utraty gola odebierając piłkę Chudemu, który skorzystał z "prezentu"... sędziego (nie odgwizdał spalonego) i uciekł rywalom. Krakowianie przez kilka min mieli zdecydowaną przewagę, ale jej efektem były tylko kornery. Po raz pierwszy poważniej zagrozili bramce myszkowian w dopiero w 37 min: Bernas zagrał do Chmiesta, po którego strzale Zając wypuścił piłkę z rąk, ale Białek nie zdążył z dobitką. W końcówce pierwszej połowy znowu było gorąco pod hutniczą bramką. Najpierw Chudy główkował obok bramki, potem Bernas sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Bryłę (kibice domagali się czerwonej kartki), a w końcu - po nieudanej pułapce ofsajdowej hutników - Łatka powstrzymał Trepkę i Bryłę.
 Po zmianie stron obraz gry był podobny. Obie drużyny dość nieporadnie atakowały, popełniając przy tym proste błędy w obronie. W Hutniku mało widoczny był Białek i w końcu zastapił go Lambo, ożywiając nieco poczynania swej drużyny. Tuż po jego wejściu na boisko krakowianie stracili jednak drugiego gola. Chudy zagrał do Fojny, ten ograł dwóch rywali i z 8 metrów posłał "bombę" pod poprzeczkę. Goście chcieli za wszelką cenę odrobić straty, ale pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł. W 59 min Jasiak, a 2 min później dobre okazje do zmiany wyniku mieli odpowiednio Jasiak i Lewandowski. W 65 min po błędzie Makucha piłkę przejął Stachera, ale Skórski skutecznie zagrodził mu drogę. Ten ostatni był już bezradny chwilę potem. Brosz ograł Księżyca i dośrodkował na pole karne, a Chudy z 8 metrów z woleja wpakował piłkę do bramki.
 W ostatnich 20 min hutnicy stworzyli kilka niezłych sytuacji, cóż z tego, skoro nie umieli ich zamienić na gola? W 71 min po strzale Jasiaka bramkarza gospodarzy wypuścił piłkę z rąk, jednak naprawił swój błąd, ubiegając Lambo. W 75 min Jasiak strzelił obok słupka, a 4 min później z bliska ulokował nawet piłkę w siatce, ale wcześniej pomógł sobie ręką i sędzia gola nie uznał. Po chwili po centrze Lambo, "główka" Makucha przeleciała nad bramką. Gospodarze zrewanżowali się akcją Brosza z Chudym, który jednak przegrał pojedynek ze Skórskim. Wynik meczu ustalił w 87 min Bernas pięknym strzałem z 17 metrów z wolnego. Piłka ominęła mur myszkowian, odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki.
JERZY FILIPIUK

Władysław Łach: - Wciąż gramy katastrofalnie w obronie

Woda na młyn dla rywali

Grzegorz Kapica: - Nazwiska hutników budziły respekt, ale...

 Grzegorz Kapica (trener Myszkowa): - Po trzech kolejnych porażkach w lidze było to niesamowicie ważne dla nas spotkanie. Powiedzieliśmy sobie przed nim, że albo coś się skończy, albo coś się zacznie. Stworzyliśmy wiele sytuacji. W środę (w meczu III rundy Pucharu Ligi Polskiej z KSZO Ostrowiec, przegranym 2-4 - przyp. fil) także je mieliśmy, ale tym razem więcej z nich wykorzystaliśmy. Brakowało jeszcze tylko wykończenia niektórych sytuacji i wykorzystania pojedynków. Nazwiska kilku graczy Hutnika budziły respekt, ale wygraliśmy.
 Władysław Łach (trener Hutnika): - Na pewno ten wynik jest bardzo niekorzystny. Wciaż gramy katastrofalnie w obronie. Musimy to zmienić, inaczej ustawić drużynę. Może moim błędem było wystawienie do gry Jałochy, który nie stanął na wysokości zadania przy drugiej bramce. Moje służby medyczne i sam zawodnik zapewniali mnie jednak, że jest on w pełni sił. Nasza chęć odrobienia strat była wodą na młyn dla rywali. Atakowaliśmy w sposób nieodpowiedzialny i narażaliśmy się na kontry. Po przerwie był faul w polu karnym na naszym zawodniku__i zagranie ręką jednego z graczy Myszkowa. Lambo nie jest jeszcze gotowy do gry od początku meczu, ma braki szybkościowe i kondycyjne, ale widać, że potrafi grać w piłkę. Nie mam najlepszego zawodnika w drużynie - Przytuły. Jeśli on powróci i odzyska pełną sprawność Jałocha, drużyna powinna lepiej grać.
(FIL)

Debiut Lambo

 Po 5-letniej przerwie na ligowych boiskach ponownie pojawił się piłkarz z Nigru Zakari Lambo. Przypomnijmy, że w Hutniku występował on już w latach 1994-1996, rozgrywając łącznie 38 meczów i strzelając 13 bramek.
 W sobotę w Myszkowie grał przez 34 minuty. Czarnoskóry napastnik zaprezentował się z niezłej strony. Uciekał rywalom, zmieniał pozycje, będąc raz blisko zdobycia gola. Nie uległ debiutanckiej tremie, pozwalał też sobie na ostare starcia z rywalami i dyskusje z sędzią. Jeśli dojdzie do pełni formy, powinien być znaczącym, jak przed laty, wzmocnieniem drużyny.
 (FIL)

Tomasz Bernas:

Zamienić gola na punkt

 Po meczu w Myszkowie nie miał wesołej miny - co zrozumiałe - kapitan hutniczej jedenastki Tomasz Bernas. Nie pocieszyła go nawet piękna bramka strzelona tuż przed końcem gry. Zdaje on sobie sprawę z trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się Hutnik.
 - Zamieniłbym moją bramkę na przynajmniej jeden punkt. Bardzo żałuję, że się nam nie udało choćby zremisować. Graliśmy niezbyt dobrze. Nie można nam odmówić zaangażowania i chęci gry, ale nie przekłada się to na nasze wyniki. Mogę obiecać w imieniu drużyny, że ambicji i woli walki nie braknie nam w następnych meczach. Trzy punkty, jakie mamy na koncie, to skromny dorobek i chcemy go poprawić.
 - Już w piątek Hutnik podejmować będzie Orlen Płock...
 - To bardzo mocny rywal i jeden z głównych kanydatów do awansu do ekstraklasy. Czeka nas ciężki mecz, ale wbrew pozorom nie jesteśmy skazani na porażkę. Orlen przyjedzie do Krakowa po trzy punkty i zapewne zaprezentuje otwartą grę. Liczę więc na nasze udane kontry.
  (FIL)

W przerwie meczu miał 39,5 stopnia!

Gorączka bramkarza

 W bramce KS Myszków wystąpił 23-letni Maciej Zając, który zastąpił kontuzjowanego Jarosława Przewoźnika (trzeci golkiper Tomasz Stańczyk nie był ostatnio w najlepszej formie). Do gry przystąpił zupełnie zdrowy, tymczasem w przerwie meczu poprosił o zmierzenie mu temperatury i okazało się, że ma... 39,5 stopnia gorączki. - Jest on zwykle niesamowicie naładowany energią. Może dlatego miał taką temperaturę, a może był to efekt jakiejś infekcji? - zastanawiał się po meczu trener, kierownik i... masażysta myszkowskiej drużyny w jednej osobie Grzegorz Kapica. Mimo takich kłopotów golkiper gospodarzy wyszedł po przerwie na boisko i grał do końca meczu. - Potrafił się zmobilizować, był opoką naszej drużyny i dlatego wszystkim jego kolegom z pola grało się lepiej - podkreślił Kapica.
(FIL)

Druga setka

 Piłkarze Hutnika rozegrali w II lidze łącznie już 798 spotkań. W niedzielę grają u siebie ze spadkowiczem Orlenem Płock (Canal+ nie wyraził zgody na rozegranie meczu w piątek), a 25 sierpnia na wyjeździe z innym beniaminkiem Garbarnią Szczakowianką. W Jaworznie będą więc obchodzić jubileusz 800. występu na zapleczu ekstraklasy. KS Myszków, który rozpoczął 7. kolejny sezon w II lidze, ma na koncie 248 meczów, z których 101 wygrał, 60 zremisował i 87 przegrał. W sobotnim meczu z krakowskim klubem "otworzył" drugą setkę zwycięskich meczów.
 (FIL)

Krzysztof Hajduk:

Nie baliśmy się rywala

 W drużynie Myszkowa trzeci mecz w tym sezonie rozegrał 28-letni pomocnik Krzysztof Hajduk. Były piłkarz Cracovii, Hutnika (odszedł z tego klubu nie godząc się na oferowane mu warunki finansowe; jak sam przyznaje - dziś już nie ma do nikogo żadnego żalu o tę sprawę), Proszowianki i Hetmana Zamość, przed spotkaniem przywitał się z kilkoma kolegami z Suchych Stawów, ale na boisku grał przeciwko nim z pełnym zaangażowaniem.
 - Jak Pan ocenia postawę swojej drużyny w tym meczu?
 - Hutnik to dobry przeciwnik, z kilkoma wielkimi nazwiskami. Przed meczem pamiętaliśmy, że dwa lata temu Myszków wysoko wygrał u siebie z Hutnikiem. Nie obawialiśmy się go zbytnio, uważaliśmy, że mamy do niego szczęście. Wykonaliśmy to, co mieliśmy wykonać.
 - Na co stać Pana drużynę w obecnym sezonie?
 - Przy takim składzie kadrowym będziemy walczyć tylko o utrzymanie się w drugiej lidze. Strzelamy dużo bramek, ale i dużo tracimy. Brakowało nam takiego zwycięstwa jak dziś. Chcieliśmy, żeby coś ruszyło.
(FIL)

Niepokój prezesa

 Jednym z obserwatorów meczu w Myszkowie był prezes Hutnika Jan Popiołek. - Początek rozgrywek był obiecujący, ale teraz drużyna traci punkty. Dziś zagrała bardzo słaby mecz. Ta porażka bardzo smuci. Nie wiem, jaka jest jej przyczyna. To niepokojąca sytuacja. W najbliższych dniach będziemy analizować grę piłkarzy, żeby nie spotkały nas kolejne niespodzianki. Drużyna powinna z Myszkowa wywieźć przynajmniej remis. Nie ma już potrzeby jej wzmacniać. Będziemy grać tymi piłkarzami, których mamy - powiedział szef klubu z Suchych Stawów.
 (FIL)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski