Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukrainiec w Małopolsce: Roman Stepankow (Puszcza Niepołomice)To dobre miejsce do życia

Tomasz Bochenek
Olha, Roman i Danił Stepankowowie na stadionie w Niepołomicach
Olha, Roman i Danił Stepankowowie na stadionie w Niepołomicach Fot. Andrzej Wiśniewski
Sylwetka. Po czerwcowym urlopie nie wrócił do Polski już sam. Teraz przy Romanie Stepankowie są żona Olha oraz urodzony 6 stycznia – a ochrzczony podczas wakacji na Ukrainie – syn Danił.

10 sierpnia mieliśmy pierwszą rocznicę ślubu. Wcześniej znaliśmy się cztery i pół roku. Jesteśmy z jednego miasta, z bratem Oli chodziłem w szkole do __klasy – opowiada Roman.

Czerniowce – to stamtąd pochodzi. Niedaleko granicy z Rumunią, daleko od wojny. – W tym sensie, że nikt tam do nikogo nie strzela. Ale napięta sytuacja jest teraz na całej Ukrainie, ludzie żyją w stresie – przyznaje 26-letni piłkarz, który pół roku temu osiadł w Niepołomicach. Wiosną mieszkał z kolegami z drużyny, teraz wynajmuje mieszkanie z najbliższymi. – W Polsce poziom życia jest wyższy niż u nas, wszystko jest tu poukładane. A Niepołomice to dobre miejsce do życia. Spokojne miasto, małe, wszystko pod nosem; do __Krakowa blisko, 20 minut jazdy samochodem – podkreśla.

Ulubione miejsca? – Na razie poznajemy, w poprzedni poniedziałek byliśmy na __Wawelu.

Roman z wykształcenia jest ekonomistą, skończył studia I stopnia na Czerniowieckim Uniwersytecie Narodowym. – Dlaczego ekonomia? Moi rodzice chcieli, żebym wybrał ten kierunek – uśmiecha się. – Oni też ekonomiści, mają biznes w branży tytoniowej.

Przeszłość piłkarską miał wujek Stepankowa – grał w juniorskiej reprezentacji ZSRR. Roman przygodę z futbolem zaczynał w Bukowynie Czerniowce. Potem odchodził z tego klubu i wracał, utrzymując się na poziomie ukraińskiej I ligi. Rozegrał w niej około stu spotkań. W ekstraklasie nie dane było mu zagrać.

Puszcza to jego pierwsze zagraniczne miejsce pracy. Przy czym wcześniej były przymiarki do dwóch innych klubów w naszym kraju, w Małopolsce.

Pierwszy raz przyjechałem dwa i pół roku temu, na testy do __Sandecji _– opowiada Stepankow. – Przyjechałem – i na następny dzień przyszedł nowy trener, Hajdo. Zagrałem w sparingu z Widzewem, strzeliłem bramkę. Następnego dnia trener powiedział mi, że mnie nie potrzebuje, że ma innego napastnika. Wróciłem więc do domu. Z Nowego Sącza zadzwonili jednak, żebym wracał. Powiedziałem, że jeśli mam przyjeżdżać znowu te 600 kilometrów, to już nie na _testy, tylko żeby podpisać kontrakt.

Sandecja do ataku pozyskała wtedy Patryka Tuszyńskiego. Stepankow w następnym roku pojawił się na testach w Okocimskim Brzesko, ale i tam się nie zahaczył. _– Trener Siekliński niby chciał mnie zostawić, ale ktoś z kierownictwa klubu nie _– mówi piłkarz.

W Puszczy pojawił się w styczniu tego roku. – Na testach byłem długo, chyba z dwa i __pół tygodnia – opowiada. – W kontrakcie, który potem podpisałem, pierwsze pół roku było jakby okresem próbnym, klub chciał sprawdzić, co prezentuję. Jeśli grałbym źle, odszedłbym. Tak samo pewnie w sytuacji, gdyby drużyna spadła do trzeciej ligi.

Puszcza – fakt, że szczęśliwie – utrzymała się w II lidze. Napastnik z Ukrainy zdobył 6 goli, był wiosną najlepszym strzelcem drużyny. Jego umowa z niepołomickim klubem została przedłużona o dwa lata.

Kiedy zaczynała się poprzednia runda, to wielu rzeczy na odprawach nie rozumiałem, zwłaszcza kiedy były szybko mówione. Ale od początku pobytu w Puszczy mieszkałem z chłopakami z Polski i po prostu musiałem się uczyć języka. Na początku gadaliśmy z pomocą rąk, palców i Google Translate _– śmieje się Roman. – Słowo za słowem, czas szedł i człowiek się nauczył. Jasne, że mój polski jest daleki od _idealnego, ale mogę się już dogadać – mówi, tak naprawdę już w pełni komunikatywnie w naszym języku, Stepankow.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski