Unia chce do "szóstki"

Oświęcimianie dopiero w drugiej tercji przeciwko Podhalu zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. – Tak powinna wyglądać nasza gra przed własną publicznością. Mamy być agresywni i skuteczni _– zwraca uwagę Marcin Jaros, skrzydłowy pierwszego ataku. – Mecz przeciwko Podhalu pokazał też, że w trudnych chwilach potrafimy się zmobilizować. Czasem trzeba użyć nieparlamentarnych słów, ale wszystkie środki prowadzące do celu są dobre._

Jeden z najbardziej doświadczonych zawodników Unii zdradza cel postawiony na pierwszą część rozgrywek. – Najpierw chcielibyśmy znaleźć się w pierwszej „szóstce” _– podkreśla Jaros. – _Jest to zadanie realne do wykonania. Wiadomo, że głównymi faworytami rozgrywek są: Tychy, Sanok, Jastrzębie i Cracovia. Jesteśmy w stanie wyprzedzić pozostałych, choć nikt nie mówi, że będzie łatwo. Nie można nikogo lekceważyć. Zespoły pozostające w naszym zasięgu, bo tak się o nich wyrażę, tanio skóry nie sprzedadzą.

Oświęcimianie chcą wygrywać głównie we własnej hali. – To tylko pozornie wydaje się łatwe _– zwraca uwagę popularny „Maliniak”. – W poprzednim sezonie właśnie w konfrontacji z zespołami z dolnej połówki tabeli straciliśmy w sezonie zasadniczym bodaj 20 punktów, co sprawiło, że do play-off przystąpiliśmy dopiero z _5. pozycji.

Jednak w poprzednim sezonie oświęcimianie mieli mocniejszy skład od obecnego, z wypełnionym limitem ośmiu obcokrajowców mających w dodatku solidne metryki. Przed nowymi rozgrywkami w Unii zostały trzy miejsca dla obcokrajowców, a ci, którzy się z nią związali, są znacznie mniejszego kalibru. – To nic, że w __naszym zespole nie ma wielkich nazwisk, czy gwiazd. Naszym głównym atutem będzie kolektyw – uważa Jaros. – Mam nadzieję, że zawsze inna formacja będzie miała swój dzień, co będzie niewygodne dla rywali. W sparingach najbardziej skuteczna była trzecia „piątka”, ale przeciwko Podhalu to nasza zasygnalizowała zwyżkę skuteczności, co powinno być dobrym prognostykiem przed ligą.