Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unia gra dalej

STM
Zgodnie z oczekiwaniami, 26-punktowa przewaga, jaką zapewnili sobie koszykarze tarnowskiej Unii w pierwszym półfinałowym meczu play-off z Koroną Kraków, okazała się wystarczającą zaliczką. Podopieczni trenera Krzysztofa Kocoła przegrali co prawda rewanżowy pojedynek, ale różnicą zaledwie 4 "oczek" i tym samym zapewnili sobie prawo gry z dwoma najlepszymi zespołami Podkarpacia (wcześniej czeka ich jeszcze dwumecz z Limblachem Limanowa, decydujący o mistrzostwie ligi).

III liga koszykówki mężczyzn

   Początek spotkania przebiegał pod znakiem wyrównanej gry. Co prawda pierwsze 4 punkty zdobyła Korona, po dwóch udanych akcjach Daniela Dębosza było jednak 4-4. Kolejny fragment spotkania ponownie należał do miejscowych, ale "trójka" Radosława Kopcia zmniejszyła w 5 min dzielący oba zespoły dystans do 3 pkt. (10-7). Druga część pierwszej kwarty zakończyła się identycznym rezultatem, stąd też po dziesięciu minutach gry Korona prowadziła 20-14 (było to najwyższe jej prowadzenie w meczu). W drugiej kwarcie tarnowianie zagrali zdecydowanie lepiej w obronie, podkoszowymi penetracjami rozbijając równocześnie strefę postawioną przez gospodarzy. Efekt tego był taki, że do przerwy podopieczni trenera Kocoła prowadzili już 39-32. Już na początku drugiej połowy krakowianie odrobili jednak straty i praktycznie do końca spotkania żadnej z drużyn nie udało się uzyskać przewagi większej niż dwupunktowej. Na 30 s przed końcem meczu było jeszcze 66-66, w końcówce skuteczniejsi okazali się jednak miejscowi, wygrywając ostatecznie 70-66 (20-14, 12-25, 22-17, 16-10).
   Unia: Daniel Dębosz 24, Radosław Kopeć 15, Krzysztof Wawrzonek 11, Rafał Ochwat 6, Michał Skowron 6, Daniel Olesik 4, Marcin Dobosz 0, Michał Jagiełło 0. Najwięcej punktów dla Korony: Marek Hajduk 18, Grzegorz Dudzik 17, Michał Sumara 13.
   - Spotkanie to mogło zakończyć się naszym zwycięstwem, w ostatnich trzech minutach mimo kilku świetnych okazji nie potrafiliśmy jednak zdobyć punktów. Sądzę, że w tym okresie drużyna rozluźniła się już, wiedząc, że losy awansu są przesądzone - mówi Krzysztof Kocoł. - Obawiałem się bardzo pierwszych minut. Gdyby bowiem Korona odskoczyła nam wówczas, łatwiej byłoby jej odrabiać straty. Na szczęście nic takiego nie nastąpiło, a w drugiej kwarcie to my dyktowaliśmy warunki. Bardzo duże pretensje mam do sędziów. O ile bowiem w pierwszej połowie prowadzili oni zawody bardzo dobrze, o tyle po zmianie stron gwizdali wszystko przeciwko nam. Cały mecz był zresztą bardzo ostry i kilka razy interweniować musiał lekarz. Najgorzej skończył się on dla Michała Sumary (w 37 min ratując piłkę, spadł na oparcie krzesła i ze złamanymi żebrami odwieziony został do szpitala), natomiast trzech moich zawodników doznało w nim otwartych ran.(STM)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski