Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unia odpowiada Putinowi i chce podpisać nową umowę z Ukrainą

Remigiusz Półtorak
Rosja. - Hodowanie potwora, który może sięgnąć po cokolwiek,nie licząc się z nikim, jest wielkim błędem. Czas zdać sobie sprawę,że za bezpieczeństwo trzeba płacić - mówi dr hab. Joachim Diec z UJ.

To nie jest przełom - do tego pewnie jeszcze daleko - ale trudno pozostawić obojętnie sekwencję wczorajszych zdarzeń.
Sygnał dali Amerykanie, nakładając sankcje wizowe na wysokich rangą urzędników odpowiedzialnych za zagrożenie integralności terytorialnej Ukrainy. Niewiele później, wspólnie z ambasadorem USA, minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak zapowiedział, że najpewniej w przyszłym tygodniu przyleci do Polski zza oceanu 12 samolotów F-16 i 300 żołnierzy personelu technicznego.

Potem do ofensywy - na razie werbalnej - przeszła Unia. Premier Cameron: - Rosja dopuściła się rażącego naruszenia prawa międzynarodowego. Prezydent Hollande: - Jesteśmy gotowi wprowadzić dalsze sankcje przeciwko Rosji, jeśli kraj ten będzie nadal destabilizował Ukrainę. Kanclerz Merkel: - Unia sięgnie po sankcje wizowe i zamrażanie aktywów, jeśli Rosja nie przystanie na polityczny dialog w sprawie Ukrainy. Premier Tusk: - Jeśli Kreml w najbliższym czasie nie wycofa się z agresywnych działań, to instytucje unijne przygotują plan wprowadzenia dalszych sankcji wobec Moskwy. Byłyby to sankcje wizowe wobec konkretnych osób oraz finansowe.

Wszystko to na szczycie w Brukseli, podczas którego Unia zawiesiła rozmowy z Rosją o liberalizacji wizowej, a liderzy nie chcą jechać na szczyt G8 do Soczi.

Szefowie najważniejszych państw w Unii Europejskiej mówią teoretycznie oczywistości, które w wielu komentarzach pojawiają się od kilku dni, ale też trudno przypuszczać, że rzucają słowa na wiatr w przekonaniu, iż nikt nie będzie ich z tego rozliczał. Najważniejsze jednak jest być może to, że główni europejscy przywódcy zaczęli mówić jednym głosem. Na jak długo- tego nie wiadomo. Choć np. wstrzemięźliwi są Węgrzy, którzy od pewnego czasu współpracują z Moskwą przy rozbudowie elektrowni atomowej.

- Na ekipie Putina wrażenie mogą zrobić tylko konkrety. I to przemyślane, tak aby władze Kremla odczuły rzeczywiste straty - mówi dr hab. Joachim Diec, dyrektor Instytutu Rosji i Europy Wschodniej UJ. - Wiadomo, że Rosjanie żyją z surowców energetycznych. Gdyby Francuzi czy Niemcy chcieli posiłkować się gazem norweskim albo kanadyjskim, porozumieć się z Amerykanami co do transportu gazu łupkowego - byłby to właściwy krok. W ogóle powinniśmy zmierzać do możliwości sprowadzania surowców energetycznych ze Stanów. Bardzo korzystna byłaby umowa o strefie wolnego handlu między Unią a USA.

Nie bez znaczenia jest też dozbrojenie Ukrainy i pomoc wojskowa dla tego kraju. Prof. Diec przypomina o latach 80. ubiegłego wieku. - Dobrym i sprawdzonym sposobem okazał się wyścig zbrojeń prowadzony przez prezydenta Reagana, który szybko wykończył sowiecką gospodarkę. Dzisiaj Amerykanie są w coraz lepszej sytuacji finansowej, a przede wszystkim stają się niezależni energetycznie.

To niezwykle istotne dla rozwoju sytuacji - mówi szef Instytutu Rosji i Europy Wschodniej UJ. Do sankcji wizowych nie jest przekonany. - Pamiętajmy, że Rosjanie zostawiają u nas o wiele więcej środków niż my u nich. Żebyśmy w ten sposób nie odcięli dopływu ich pieniędzy do naszego rynku, bo to może mieć zupełnie przeciwny skutek - twierdzi.

Nie o gospodarkę jednak tylko chodzi. Szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy złożył wczoraj ważną deklarację. "Unia jest gotowa do podpisania politycznej części umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą jeszcze przed wyborami prezydenckimi 25 maja". To by oznaczało policzek dla Putina, który od kilku dni używa wszelkich sposobów, aby powstrzymać takie zapędy wspólnoty i pozostawić sąsiadów w swojej strefie wpływów.

Sterowany przez Moskwę niepokój na Krymie, gdzie władze Kremla działają metodą faktów dokonanych, jest najlepszym przykładem. Wczoraj mieliśmy do czynienia z kolejną wojną na słowa.

Parlament Krymu opowiedział się za wejściem półwyspu w skład Rosji i za wyznaczeniem na 16 marca referendum z dwoma pytaniami: "Czy jesteś za ponownym zjednoczeniem Krymu z Rosją na prawach podmiotu FR?" oraz "Czy jesteś za przywróceniem obowiązywania konstytucji Republiki Krym z 1992 roku i za statusem Krymu jako części Ukrainy?".
Z kolei wicepremier tej autonomicznej republiki Rustam Temirgalijew powiedział, że Krym może przyjąć rosyjskiego rubla jako swoją walutę.

Odpowiedź p.o. prezydenta Ukrainy Ołeksandra Turczynowa była natychmiastowa. "Nie pozwolimy na referendum". Także Unia uznała wczorajsze decyzje za nielegalne. Sytuacja jest jednak skomplikowana, bo Moskwa zaczęła też korupcyjne podchody do Tatarów krymskich, sprzyjających władzy w Kijowie. Pojawiły się informacje o propozycjach miejsc w lokalnym rządzie oraz prawie do używania języka tatarskiego w szkołach.

Wieczorem Polska Agencja Prasowa podała, powołując się na swoje źródła, że z czwartku na piątek na Krymie ma dojść do próby przejęcia kontroli nad należącymi do Ukrainy jednostkami wojskowymi.

Tymczasem Charkowskie Towarzystwo Historyczno-Filologiczne we wczorajszym liście do uniwersyteckiej społeczności międzynarodowej ostro sprzeciwia się kremlowskiej propagandzie, dowodząc, że na wschodzie Ukrainy Putin nie może liczyć na łatwe poparcie.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski