MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Unia Oświęcim przebiła się do czwórki

Redakcja
Z lewej Łukasz Rziha starający się oszukać Tomasza Rajskiego, tym razem bezskutecznie FOT. DOROTA DUSIK
Z lewej Łukasz Rziha starający się oszukać Tomasza Rajskiego, tym razem bezskutecznie FOT. DOROTA DUSIK
HOKEJ. Dla Unii Oświęcim miniony weekend był szczęśliwy. Choć najpierw przegrała w Sanoku z liderem (3-5) to po niedzielnym zwycięstwie u siebie nad MMKS Podhale Nowy Targ 6-2 (4-1, 2-1, 0-0) i porażce tyskiego GKS we własnej hali z Sanokiem, po karnych, wskoczyła do strefy medalowej.

Z lewej Łukasz Rziha starający się oszukać Tomasza Rajskiego, tym razem bezskutecznie FOT. DOROTA DUSIK

Przed meczem oświęcimianie zapowiadali walkę od samego początku, by nie powielić scenariusza z wyprawy do Sanoka, gdzie szybko dali się zaskoczyć. Wprawdzie w 2 min w konfrontacji przeciwko Podhalu objęli prowadzenie, ale 22 s później nowotarżanie zdołali wyrównać. - Generalnie jednak w pierwszych dwóch odsłonach moi chłopcy zagrali poprawnie - uważa Charles Franzen, trener Aksamu Unii. - Ten mecz musieliśmy wygrać. Choć przyszło nam walczyć z ostatnim zespołem w tabeli, to jednak moja drużyna musi zmagać się z presją. Dla nas każdy mecz jest bardzo ważny. Poza tym, górale, z tego co słyszałem, zawsze toczą z Unią zacięte boje, więc nie inaczej było tym razem.

Oświęcimski szkoleniowiec zaskoczył obserwatorów spotkania wzięciem czasu w 49 min, przy prowadzeniu Unii 6-2. - A gdzie jest napisane, że czas można brać w końcówce meczu, przy kontaktowym wyniku? - pyta szwedzki szkoleniowiec Unii. - Dostrzegłem, że w naszej grze coś się zacięło. Chłopcy nie walczyli już z taką determinacją jak w pierwszych dwóch odsłonach i dlatego musiałem coś robić, żeby pobudzić ich do walki. Gdyby rywalom udało się strzelić jeszcze jedną lub dwie bramki, na lodzie zapanowałaby nerwowa atmosfera, a tego chciałem uniknąć - tłumaczy trener Franzen.

- Dla nas było to kolejne ciężkie spotkanie - tłumaczy Jacek Szopiński, trener nowotarżan. - Po pechowej piątkowej porażce z Jastrzębiem, chcieliśmy powalczyć w Oświęcimiu o wygraną. Jednak trzeba wziąć poprawkę na to, że od dłuższego czasu z trudem udaje nam się sklecić trzy piątki, z czego połowę składu stanowią juniorzy. Jeśli jeszcze dodam, że jedną trzecią meczu moi zawodnicy spędzili na ławce kar, nie byliśmy w stanie uzyskać w Oświęcimiu lepszego wyniku. Nie mówię, że sędzia krzywdził nas wykluczeniami. Uważam jednak, że kilka kar więcej powinni zarobić gospodarze, a tak nie było, bo w całym meczu oświęcimianie tylko dwukrotnie odwiedzili ławkę kar. W takim układzie każdej drużynie ciężko byłoby walczyć. Właśnie dzięki przewagom liczebnym Unia potrafiła nas złamać.

Oświęcimianie przebili się do strefy medalowej, ale mają tylko dwa punkty przewagi nad plasującym się poza nią tyskim GKS.

Jerzy Zaborski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski