Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unia Tarnów. Tomasz Matyjewicz: Tworzymy mocną drużynę na III ligę, ale bez zadłużania klubu

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Piłkarze Unii Tarnów w barażu o III ligę pokonali Wiślan Jaśkowice
Piłkarze Unii Tarnów w barażu o III ligę pokonali Wiślan Jaśkowice Artur Gawle
- To nie będzie drużyna 16-, 17-, 18-latków, ale zespół doświadczonych zawodników, bo wierzymy, że dojdziemy do porozumienia z tymi, którzy jeszcze nie mają przedłużonych kontraktów i przyjdą nowi gracze – mówi Tomasz Matyjewicz, prezes Rady Klubu ZKS Unia Tarnów, pytany o perspektywy piłkarskiej drużyny po awansie do III ligi.

Po trzech latach starań Unia znów zagra w III lidze. Czy może pan zapewnić kibiców w Tarnowie, że jesteście przygotowani na ten sukces finansowo i organizacyjnie?
Trzy ostatnie lata wykorzystaliśmy właśnie na to, by zbudować pod ten sukces fundamenty. Dlatego odpowiadając wprost powiem: tak, jesteśmy gotowi. Rozmowy z nowymi zawodnikami już się rozpoczęły. Jedna sprawa zostanie wkrótce sfinalizowana. Nie chcę zapeszać, ale to na pewno będzie duże wzmocnienie drużyny. Plan jest długofalowy, mówiliśmy od samego początku, że na stulecie klubu (przypada w 2028 roku – przyp.), chcemy być co najmniej w I lidze. I to jest sukcesywnie realizowane. Kolejny etap po awansie do III ligi, czyli trzyletnia próba awansu do II ligi, jest właśnie wdrażana.

Czy to prawda, że budżet drużyny w IV lidze wynosił jedynie 200 tysięcy złotych? To brzmi wręcz niewiarygodne, bo teraz strata do drużyn w III lidze byłaby ogromna...
To nieprawda, nie wiem, skąd taka informacja. Nie chcę mówić o kwotach dotyczących utrzymania - jak ja to nazywam - konglomeratu Unia Tarnów, na który składają się akademia i zespół seniorów. To są dużo wyższe pieniądze, wielokrotnie większe.

Drużyny, które uzyskują awans często mają jednak duży problem z dostosowaniem budżetu do nowych realiów. Czy w przypadku Unii tego nie będzie? Czy po prosu główny partner klubu, jakim jest Grupa Azoty, dołoży brakującą różnicę?
Zacznę od początku, by wyjaśnić, to zostało zrobione. Przychodząc do klubu trzy lata temu byliśmy pod ścianą. To była stajnia Augiasza, to był siedmiocyfrowy dług, komornicy w każdych drzwiach i w każdym oknie od akademii po pierwszą drużynę. Wychodziły na wierzch nawet długi z 2010 roku. Pierwszy rok naszej działalności to było spłacania długów drugoligowych. Tę drugą ligę, która była w Tarnowie w roku 2012, spłaciliśmy w roku 2018. Zaczęliśmy dogadywać się z wierzycielami, zawierać układy. Pierwszy okres to były działania, by nie dopuścić do upadłości klubu. Każdy, kto by wszedł przy tym siedmiocyfrowym zadłużeniu powielił by los Hutnika Kraków, czyli powołanie do życia nowego stowarzyszenia i zaczynanie wszystkiego od początku. Nie chcieliśmy jednak, by ludzie, wobec których mieliśmy zobowiązania, zostali zrobieni na szaro. Zdecydowaliśmy więc, że spłacimy zadłużenie i dopiero wtedy zaczniemy budować coś nowego.

A ta budowa to...
To dwie szkoły, które są szkołami typowo klubowymi oraz akademia ze złotym certyfikatem PZPN, jedna z najlepszych w Małopolsce. Do tego stworzyliśmy bardzo stabilne warunki zatrudnienia dla zawodników. Śmiem twierdzić, że tylko Wieczysta, jeśli chodzi o pozafinansowe warunki zapewniane graczom, jest w stanie przebić Unię Tarnów na poziomie IV-ligowym. Udało się zbudować drużynę opartą na doświadczonych zawodnikach. Wczoraj mieliśmy spotkanie z jednym ze znawców piłki nożnej współpracującym z klubami ekstraklasy i zgodziliśmy się na ocenę naszego potencjału sportowego, że jesteśmy obecnie w III lidze na miejsca 6-8. To nie jest więc tak, że nagle obudziliśmy się po awansie, lecz stopniowo, krok po kroku zostało to budowane. Za chwilę z akademii i Szkoły Mistrzostwa Sportowego wyjdzie blisko stu zawodników, którzy będą mogli stawiać kroki w pierwszej drużynie. Mamy już 16-latków, którzy debiutowali w drużynie seniorów. Ale to nie będzie drużyna 16-, 17-, 18-latków, ale zespół doświadczonych zawodników, bo wierzymy, że dojdziemy do porozumienia z tymi, którzy jeszcze nie mają przedłużonych kontraktów i dojdą nowi gracze. Najważniejsze jednak jest to, że to nie będzie drużyna zrobiona na kredyt. To jest pierwsza rzecz, którą powtarzałem, że u mnie najważniejsze jest, by na końcu w bilansie wydatków i przychodów było co najmniej zero.

Bardzo optymistycznie i ambitnie to brzmi. Czy jednak realne jest mówienie o awansie, jak pan to określił, „co najmniej do I ligi?”. Przywołany tu Hutnik z niewielkimi pieniędzmi zdołał przeskoczyć z IV do II ligi, ale już z trudem na tym szczeblu się utrzymał, a są też przykłady klubów, w które zainwestowano ogromne pieniądze, jak Motor Lublin czy Stal Rzeszów, które utknęły w II lidze, choć mierzą w ekstraklasę. To pokazuje, że na poziomie centralnym rywalizacja jest bardzo zacięta.
Żebym był dobrze zrozumiany – ja nie zapowiadam, że w 2028 roku, czyli na stulecie klubu będziemy w I lidze, lecz zrobimy wszystko, żeby w niej być. To są dwie różne rzeczy. Pierwszy poważny skok jakości sportowej zbudowanej na własnych wychowankach powinien nastąpić za dwa-trzy lata, kiedy cała chmara naszej bardzo zdolnej młodzieży zda maturę i będzie kończyć wiek młodzieżowca. To będzie jak w 2012 roku, gdy w dobrze prowadzonej wówczas akademii zbudowano nasz awans do II ligi. Ja wiem, że dziś to jest już inna II liga, inne realia, ale krok po kroku będziemy do tego dążyć. Ja tego nie gwarantuję, że tak jak Hutnik rok po roku będziemy awansować, natomiast to jest cel. Być może trzeba będzie weryfikować pewne plany, tak jak to robiliśmy w przypadku awansu do III ligi. Wydawało nam się, że składem, którym dysponowaliśmy, zdołamy spokojnie awansować, niestety na drodze stanęła nam Jutrzenka Giebułtów.

A rok później rezerwy Cracovii…
No właśnie. Ale jeśli prześledzić nasze ruchy organizacyjno-kadrowe, to przez ten cały czas dokładaliśmy do drużyny, nie zatrzymaliśmy się na tym samym poziomie. Wydawało nam się po spadku, że zjemy tę ligę. I w zasadzie zjedliśmy ją, bo zapewnialiśmy sobie pierwsze miejsce w grupie wschodniej, natomiast niestety baraże pokazały, że czegoś zabrakło. Czego? Nie ma już sensu tego rozdrapywać. To jest tylko sport i nie wszystko da się przewidzieć. Wspomniał pan o takich klubach, jak Motor, które zainwestowały duże pieniądze. My wdrażamy trochę inny sposób, ale także wsparty pieniędzmi, bo bez nich w sporcie niczego się nie da zrobić. Jestem optymistą, mimo że u nas po drodze też było sporo dużych problemów. Na razie udało się je przezwyciężyć, ale przypominam, że to dopiero pierwszy etap, a nie koniec drogi. Teraz chcemy zrealizować kolejny trzyletni etap. Oczywiście nie wykluczamy awansu już w pierwszym roku, ale mamy chłodne głowy, nic na siłę, nic ponad miarę. Najważniejsze, żeby klub był wypłacalny, żeby nie było zatorów finansowych, żebym mógł spokojnie odbierać telefony, a nie martwić się, że coś jest niezapłacone. To ma być zdrowe społeczne przedsiębiorstwo.

Trochę mi pan uciekł od pytania o głównego partnera, więc zapytam wprost – czy liczycie, że teraz, gdy tarnowski żużel idzie w dół, to właśnie dla piłki nożnej otwiera się okienko sponsorskie i Grupa Azoty będzie łaskawszym okiem patrzeć na wasze starania o pozyskanie większych pieniędzy?
Są rzeczy, które wolą ciszę i na razie nie chciałbym o tym mówić. Pewnie przyjdzie czas na informację również w tym zakresie.

Brak nowoczesnego stadionu to poważny problem dla wielu klubów, ostatnio rozbija się o to budowanie wielkiego futbolu w Nowym Sączu. Na wyższych szczeblach rozgrywek i was ten problem dosięgnie, bo modernizacja obiektu w Mościcach wciąż stoi w miejscu. Jak to wygląda na dziś? Czy musicie płacić za wynajem spółce żużlowej Unii, która dzierżawi stadion od miasta?Tak jest, płacimy żużlowi, wynajmując zarówno pomieszczenia na stadionie, jak i samą płytę boiska, przy czym musimy jeszcze zapłacić za utrzymanie tej płyty. Na pewno więc nie jest to najkorzystniejsza opcja. Byliśmy ostatnio na spotkaniu z prezydentem Tarnowa i dość optymistycznie jestem po nim nastawiony. Są plany ciut mniejszego niż zapowiadany wcześniej remont stadionu, natomiast ze słów pana prezydenta wywnioskowaliśmy, że będą poczynione pewne kroki. My, jako Unia, zaproponowaliśmy nowy obiekt na terenie boiska lekkoatletycznego położonego z drugiej strony ulicy Traugutta, bliżej hali „Jaskółka”. Na razie temat jest wstrzymany z uwagi na Igrzyska Europejskie, które również mają się odbyć w Tarnowie. Nasze relacje z żużlowcami są bardzo dobre, wręcz wzorowe i staramy się dogadywać w każdej sprawie. Niestety czasem z uwagi na zupełnie niezależne sytuacje, jak kwestie związane z transmisjami telewizyjnymi, czy treningami przed ważnymi zawodami, powstają spore kolizje terminowe, pokazujące, że łączenie żużla z piłką nożną do pewnego etapu jest możliwe, ale potrzebujemy też środków zaradczych. I stąd nasza propozycja, która od ubiegłego roku leży w mieście. To oczywiście tylko alternatywa dla stadionu miejskiego, który – liczymy na to – zostanie wyremontowany.

Chodzi o przekształcenie boiska lekkoatletycznego w mini-stadion piłkarski?
Taka jest opcja, ale obiekt, który chcemy tam wznieść, to trybuno-budynek, w którym od poniedziałku do piątku miała by swoją siedzibę Szkoła Mistrzostwa Sportowego, poszerzająca się również o inne dyscypliny. W tym budynku młodzież uzdolniona sportowo mogłaby się uczyć, a na weekend obiekt zamieniałby się w arenę sportową. Można by wtedy w fajny sposób podzielić się kosztami utrzymania budynku pomiędzy klubem a szkołą. To jest plan, który zapewni stabilność. I budynek nie będzie stał cały tydzień bezużytecznie, lecz będzie tętnił życiem. Wtedy wszelkie kolizje na bazie żużla i piłki nożnej się skończą. Rozwiąże to też nasz problem ogromnej liczby chętnych, którzy chcą się zapisać do naszej szkoły. Również z innych dyscyplin, bo teraz dołącza do nas piłka ręczna, ale inne stoją w kolejce. Jesteśmy w stanie to zrobić, ale w budynku, który dzięki uprzejmości Urzędu Miasta Tarnowa użytkujemy już brakuje nam miejsca. Chętnych jest bowiem dwa razy tyle niż możemy przyjąć.

Jaka byłaby pojemność trybun na nowym obiekcie?
W wizualizacji zakładamy, że będzie to w granicach trzech tysięcy na trybunie, która będzie bezpośrednio związana z budynkiem plus pozostałe miejsca wokół stadionu możliwe do zagospodarowania w późniejszym czasie. Powiedzmy sobie uczciwie – na trzecią ligę, a na drugą pewnie też, trzy tysiące miejsc jest wystarczające. Nasze szacunki oparte są na tym, co jest w Niecieczy, gdy w I lidze nie było więcej chętnych niż około trzech tysięcy.

Wspomniał pan o szkoleniu dzieci i młodzieży w akademii. Jesienny awans drużyny U-15 do Centralnej Ligi Juniorów, choć zakończył się wiosennym spadkiem, był pierwszym spektakularnym przykładem jej szybkiego rozwoju?
To był pierwszy spektakularny sukces drużynowy. Bo jeśli chodzi o indywidualne osiągnięcia, to mamy kilka perełek, którymi zaczęły się interesować nawet drużyny z ekstraklasy. I to nie ich akademie, ale pierwsze drużyny. To realizacja podstawowego celu, bo wiadomo, że do piłki seniorskiej nie przechodzi cała drużyna, lecz pojedyncze osoby. Szkoli się po to, by zasilać zawodnikami swoją pierwszą drużynę lub wypuszczać ich w świat. Natomiast awans do CLJ to nasz pierwszy sukces, tym bardziej ważny, że to był pierwszy rocznik, który dołączył do naszej szkoły. Szkoła powstała trzy lata temu, to był rocznik, który na początku płacił frycowe, wyniki były niekorzystne, a w ciągu dwóch i pół roku udało się tych chłopaków tak zbudować, że byli w stanie wywalczyć awans na najwyższy szczebel rozgrywek. Nie udało się tego utrzymać, ale nie załamujemy rąk, chłopcy przechodzą do kategorii juniora młodszego, tam również mają wyznaczony cel drużynowy, a indywidualne w postaci treningów z pierwszą drużyną też są realizowane. Liczymy, że wkrótce zasilą zespół seniorów i będziemy świadkami ich debiutów na poziomie III-ligowym.

Opowiadał pan przed dwoma laty o planach zbudowania sztucznego boiska dla akademii. Czy te starania przynoszą efekt?
One wciąż są w sferze wniosku do ministerstwa sportu. Niestety, zarówno dwa lata temu, jak i rok temu nasz wniosek nie znalazł poparcia w ramach programu „Sportowa Polska”, w tym roku powtórzyliśmy go po raz kolejny i wierzymy, tak jak w przypadku awansu piłkarzy, że do trzech razy sztuka. Bo brak tego boiska jest dla nas wąskim gardłem, szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Pełnowymiarowego sztucznego boiska nie ma nie tylko w Mościcach, ale i w całym Tarnowie! Przez to nasza drużyna w CLJ musiała grać w Woli Rzędzińskiej. Liczymy, że rząd zauważy nasze działania w piłce młodzieżowej i pomoże nam wybudować nowe boisko na terenach należących do Unii Tarnów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski