MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uprzejmie donoszę...

Redakcja
"Uprzejmie donoszę..." - nie ma dnia, by do urzędów czy też organów ścigania nie wpływały pisma zaczynające się od tych słów. Polacy bez skrupułów donoszą na swoich sąsiadów, konkurentów, współpracowników, a nawet na najbliższych. Niektóre donosy pozwalają na wykrycie wykroczeń i przestępstw. Wiele z nich jednak się nie potwierdza. Ich autorami zazwyczaj są osoby chore z zazdrości, których jedynym celem jest zrujnowanie komuś życia.

W pomorskim Człuchowie na denuncjatorów czekają garnki i zegarki

   Przyczyną pisania donosów jest również rozgoryczenie np. po utracie pracy. Niejednokrotnie zdarzają się także niepoważne skargi. Pracownicy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Krakowie mają w pamięci anonim, w którym jeden z pacjentów gabinetu stomatologicznego donosił na dentystę, że ten w czasie zabiegu zamontował mu

podsłuch w zębie

i teraz śledzi każdy jego krok.
   Mechanizm donosicielstwa jest przekazywany z pokolenia na pokolenie. Pierwsze kroki mali denuncjatorzy stawiają już w szkole. Młodzież doskonale wie, jak wkopać nie lubianego kolegę. Wystarczy krótki donos do wychowawcy lub dyrektora szkoły. Jednak często dla zastraszonej młodej osoby anonim jest jedynym bezpiecznym sposobem poinformowania o przemocy.
   Niedawno burmistrz Lublińca w pięciu szkołach tego śląskiego miasteczka nakazał rozwiesić skrzynki, do których uczniowie mogą wrzucać donosy dotyczące m.in. przemocy w szkole, w domu lub u sąsiada, wandalizmu i kradzieży. Anonimowe list co jakiś czas mają być przeglądane przez szkolnego pedagoga i policjanta.

Wyszkolony donosiciel

bierze kartkę i pisze anonimową skargę, która ma pogrążyć i ukarać przeciwnika. Najczęściej bywa nim sąsiad, współpracownik albo pracodawca. W donosie najważniejsze jest, by mieć na kogoś haka, czyli wiedzieć, że np. sąsiad na lewo w garażu prowadzi warsztat samochodowy, handluje na czarno, nie płaci podatków, dobudował piętro bez zezwolenia, wyciął drzewo bez zgody miasta albo bezprawnie pobiera rodzinny zasiłek. Koledze z pracy można zaszkodzić donosem do przełożonych, mówiącym np. o niewykonywaniu lub przekroczeniu zawodowych obowiązków. Pracodawcy można się odgryźć, informując odpowiednie służby o łamaniu przez niego Prawa pracy.
   Czasami donosiciele piszą to, co im się uroi w głowach. Wiele tego typu anonimów, podyktowanych zazdrością albo chęcią zemsty, trafia na biurka urzędników i pracowników organów ścigania.
   - Zgodnie z rozporządzeniem ministra sprawiedliwości anonim może pozostać bez biegu. Część ze względu na ich wagę jest jednak rozpatrywana. Często prokuratura kieruje takie sprawy do policji w celu potwierdzenia faktów. Zdarzają się przypadki, że anonimy dają podstawę do wszczęcia postępowania procesowego - stwierdza Mirosława Kalinowska-Zajdak, rzeczniczka krakowskiej prokuratury. Spośród wpływających do tej prokuratury anonimów najwięcej dotyczy posądzeń o oszustwa, zawiadomień o kradzieży, a także nadużyć związanych z funkcjonowaniem firm. Najczęściej pracownicy oskarżają pracodawcę o łamanie przepisów pracy. Popularne są też anonimowe donosy konkurencyjnych firm mówiące o malwersacjach lub naruszaniu zasad konkurencji. Nieraz przy okazji wkopują się sami donosiciele, którzy też mają coś na sumieniu - ich występki wychodzą na jaw dopiero w czasie postępowania.
   Podobne skargi przychodzą do Państwowej Inspekcji Pracy.
   - Większość anonimowych informacji potwierdzają nasze kontrole. Najczęściej dostajemy zażalenia na pracodawców, którzy nie przestrzegają zasad ewidencji czasu pracy, zalegają z wynagrodzeniem albo podpisują niezgodne z prawem umowy o pracę. Zdarzają się też donosy absurdalne, takie jak np. skarga na zakład gazowniczy, stwierdzająca, że jego pracownicy zamontowali na klatce schodowej licznik w celu zakłócenia odbioru programu radiowego przez jednego z mieszkańców - opowiada Maciej Piotrowski, rzecznik PIP w Krakowie.
   Na dyskrecję mogą liczyć informatorzy dzwoniący na policję. - Bazujemy na donosach jak każda policja na świecie. Jeżeli jakaś informacja sugeruje, że zostało naruszone prawo, podejmujemy trop - mówi młodszy inspektor Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji.
   Wielu informatorów dzwoni na uruchomiony przez policję specjalny numer telefonu. Każdy anonimowy rozmówca otrzymuje numer identyfikacyjny. Jeżeli informacja się potwierdzi i przyczyni do ujęcia przestępcy, informator może liczyć na nagrodę. Wystarczy, że poda tylko numer swojego konta. Najwyższa tego typu gratyfikacja, jaką wypłaciła małopolska policja, wynosiła 10 tys. zł, a dotyczyła sprawy zabójstwa.
   Dariusz Nowak ocenia, że potwierdza się większość donosów odbieranych przez policję. Najwięcej z nich dotyczy spraw związanych z nielegalnym handlem alkoholem, papierosami, narkotykami. Ludzie chętnie ujawniają również miejsca tzw. dziupli, w której rozbierane są samochody. Policjanci otrzymują także

informacje o powrotach

do domu poszukiwanych osób albo o przemocy w rodzinie.
   Do donosów przyzwyczajeni są pracownicy krakowskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Trafiające tam skargi dotyczą zwykle nieprzyznania oczekiwanego świadczenia lub niewłaściwej - w subiektywnym odczuciu - postawy pracownika socjalnego wobec petenta.
   - Każda skarga jest przez nas rozpatrywana, a przedstawiona w niej sytuacja wyjaśniana - mówi Marta Chechelska-Dziepak, rzeczniczka MOPS w Krakowie. Podkreśla, że większość donosów jest krzywdząca. Jak na przykład informacja o poważnie zaniedbanych dzieciach, uzupełniona sugestią, że MOPS powinien sprawę natychmiast zgłosić do sądu, aby dziecko odebrano matce.
   - Zbadaliśmy sprawę i okazało się, że rzekomo zaniedbywane dziecko jest niepełnosprawne i wychowywane przez samotną matkę. Dziecko cierpiało na poważne zaburzenia, zachowywało się głośno, a to było uciążliwe dla sąsiadów. W ten sposób chcieli oni rozwiązać ten problem - opowiada Marta Chechelska-Dziepak. - Najbardziej przykre donosy dotyczą jednak sytuacji, w których członkowie rodziny oskarżają się nawzajem. Niejednokrotnie pracownik socjalny występuje wówczas jako rozjemca.
   Wprowadzenie dodatku dla osób samotnie wychowujących dzieci spowodowało wzrost fikcyjnych rozwodów. O tego typu praktykach najczęściej donoszą sąsiedzi albo ktoś z rodziny. Do krakowskiego Działu Świadczeń Rodzinnych wpływają zgłoszenia, w których anonimowi obserwatorzy opisują, jak to np. ojciec - mimo rozwodu - dalej mieszka pod jednym dachem z byłą żoną i odprowadza dzieci do szkoły. Po takim sygnale pracownicy socjalni rozpoczynają śledztwo, w którym poprzez rozmowy z sąsiadami, wychowawcami, opiekunami lub nauczycielami oraz innymi osobami mogącymi posiadać informacje o rodzinie, starają się ustalić, czy separacja jest fikcją.
   W każdym przypadku wnikliwej analizie poddawane są skargi wpływające do Biura Kontroli Wewnętrznej Urzędu Miasta Krakowa. Większość z nich adresowana jest do prezydenta miasta i zaczyna się od słów: "Proszę o zwrócenie uwagi...". Skargi najczęściej dotyczą niegospodarności urzędników albo ich nagannego zachowania wobec interesantów.
   - Niektóre z anonimów potwierdzają się, a sprawa kończy się zawiadomieniem organów ścigania - mówi Wanda Chmielowska, kierownik Oddziału Kontroli Organizacyjno-Prawnej i Skarg w Biurze Kontroli Wewnętrznej UMK. Jej zdaniem liczba anonimowych donosów wpływających do urzędu maleje z każdym rokiem. - Ludzie mają coraz więcej odwagi i podpisują się pod skargami - wyjaśnia.
   Wanda Chmielowska podkreśla, że w krakowskim magistracie wszystkim szczególnie zależy na jawności informacji. Inną taktykę przybrały władze gminy wiejskiej Człuchów w województwie pomorskim, gdzie od niedawna za dostarczenie anonimowych informacji na temat przestępstw i nieprawidłowości będzie można otrzymywać nagrody rzeczowe. Na taki pomysł wpadł wójt gminy. Zasada jest prosta - jaki donos, taka nagroda. W zależności od kalibru ujawnionego przestępstwa denuncjator będzie mógł odebrać np. garnki, urządzenia gospodarstwa domowego czy też zegarek.
   Na nagrody nie mogą liczyć natomiast informatorzy urzędów skarbowych. Jeżeli jednak informacja się potwierdzi, autor anonimu jest tam traktowany jako "praworządny obywatel", którego postawa zasługuje na wyróżnienie. - Piszący do nas donosy kierują się myśleniem: "Skoro ja płacę, to dlaczego inni mieliby nie płacić" - mówi Jerzy Jakielarz, naczelnik Urzędu Skarbowego Kraków Śródmieście. Do skarbówki najczęściej docierają donosy na sąsiada, który na lewo wynajmuje pokoje albo szybko się bogaci, kupuje nowe samochody i być może nie płaci podatków.
   Odrębną grupę stanowią osoby, które donosy

piszą na okrągło

i zarzucają nimi różne urzędy oraz instytucje. Jeżeli zawiadomienie nie zostaje rozpatrzone po ich myśli, często kierują sprawę do prokuratury, by "przerwać zmowę milczenia" albo posądzić urzędnika o wzięcie łapówki "w celu wyciszenia sprawy".
   Od tego typu natrętów nie mogą się także uwolnić inspektorzy nadzoru budowlanego. Mają oni również inny problem.
   - Mieszkańcy nieraz myślą, że jesteśmy od wszystkiego. Często oczekuje się od nas, że zajmiemy się wycinką drzew, nierównymi drogami, ogrodzeniami niższymi niż 2,20 m albo sporami sąsiedzkimi o miedzę - mówi Artur Trzepla, dyrektor Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Krakowie, gdzie także każdy donos jest rozpatrywany. Większość z nich dotyczy samowoli budowlanych i złego stanu technicznego budynków, a w roli skarżącego najczęściej występują sąsiedzi. W ostatnim roku PINB odnotował około 40-procentowy wzrost tego typu skarg, a większość z nich się potwierdza.
   Ostatnio cennym narzędziem dla donosicieli stał się również Internet. Dzięki niemu wiele donosów wysyłanych jest w formie e-maili. W sieci da się nawet natrafić na stronę internetową, na której można złożyć donos na księdza za nadużycia liturgiczne. Księża ze zdziwieniem reagują na pomysł przesyłania tego typu skarg.
   - Jeżeli ktoś zauważy, że ksiądz wykonuje coś nie tak jak trzeba, to powinno się mu o tym powiedzieć otwarcie w cztery oczy. Jeżeli to nie poskutkuje, o sprawie należy poinformować jego zwierzchnika. Pisanie donosów od strony moralnej i etycznej jest rzeczą złą, chyba że informator obawia się zemsty ze strony oskarżonego. Naganne jest natomiast świadczenie nieprawdy. Tego typu donosy są naruszeniem ósmego przykazania dekalogu - wyjaśnia ks. Jerzy Dziewoński, kanclerz Kurii Metropolitalnej w Krakowie.
   Na słowo "donos" każdy zazwyczaj reaguje obrzydzeniem. Inaczej jest jedynie w przypadku, gdy anonimowe skargi pomagają rozwiązać kryminalne zagadki lub przyczyniają się do wykrycia poważnych nadużyć. Często jednak donosy mają jedynie na celu uprzykrzenie życia innym osobom. Ich autorzy są wśród nas. Pozostają bezkarni do czasu, aż ktoś nie odkryje imienia i nazwiska kryjącego się pod kończącym anonim, złośliwym podpisem: "Życzliwy".
PIOTR TYMCZAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski