Uroczystość Wszystkich Świętych. Drugie życie zniczy. Na krakowskich cmentarzach mogą pojawić się kolejne "zniczodzielnie"

FLESZ - Polacy na podbój kosmosu

W niektórych miastach przy cmentarzach znajdują się tzw. zniczodzielnie. Są to regały, na których mieszkańcy mogą zostawiać już im niepotrzebne, ale kompletne i nieuszkodzone znicze bez wkładów, tak aby inne osoby mogły z nich ponownie skorzystać, kupując tylko nowy wkład. Obok znajdują się również specjalne pojemniki, służące do segregacji szkła, pochodzącego ze zniczy nie nadających się już do użycia. Na regałach takich można też zostawiać inne dekoracje, a także sprzęty przydatne przy porządkowaniu nagrobków.

Radny miejski Łukasz Gibała proponuje, by podobne zniczodzielnie stanęły na krakowskich cmentarzach. "Pomysł ten propaguje działania proekologiczne, ma na celu zmniejszenie ilości generowanych odpadów i zapobieganie marnowaniu rzeczy nadających się do powtórnego wykorzystania. Ponadto, co równie istotne, zniczodzielnie są pomocne dla osób uboższych, dla których często każdy wydatek ma znaczenie" - napisał w interpelacji do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego.

W odpowiedzi otrzymał informację, że Zarząd Cmentarzy Komunalnych zamontował - w ramach pilotażu - zniczodzielnię na terenie cmentarza na Prądniku Czerwonym. Dla zainteresowanych pozostawieniem tam zniczy: znajduje się po lewej stronie za bramą wjazdową oraz ok. 200 metrów za budynkiem głównym przy ulicy Powstańców 48 (jadąc w stronę Batowic). Na razie nie wiadomo, z jak dużym zainteresowaniem spotkał się pilotaż - urzędnicy dopiero dokonają jego podsumowania. - Niewykluczone, że ZCK w roku bieżącym dokona montażu zniczodzielni na kolejnych cmentarzach komunalnych - napisali urzędnicy.

Co więcej, ZCK pozytywnie zaopiniował projekt zgłoszony do Budżetu Obywatelskiego, którego celem jest zakup i montaż na krakowskich nekropoliach stojaków i punktów wymiany zniczy. Koszt: 220 tys. zł. Projekt pozytywnie przeszedł głosowanie mieszkańców i trafi do realizacji. Tego typu inicjatywy są bardzo ważne w kontekście ochrony środowiska przed zaśmiecaniem. Administratorzy cmentarzy mówią, że wywożą tony odpadów. - Ilość okropnych, plastikowych kwiatów i coraz większych zniczy jest porażająca - przekonywał na naszych łamach Stanisław Jaromi, franciszkanin, ekolog, filozof. Dodawał, że najtrudniej nam dbać o przyrodę na cmentarzach. I zwrócił uwagę również na inne niepokojące zjawisko:

"Zaobserwowaliśmy przykre zjawisko zatruwania drzew. Nawierca się dwa, trzy otwory u dołu pnia, wlewa truciznę i drzewo usycha. Usunięcie go to dla administracji cmentarza wydatek kilku tysięcy. W Radomsku w ostatnich latach w ten sposób zostało potraktowanych ponad 40 drzew, ale problem jest w całym kraju. Na jednym z kazań powiedziałem, że cmentarz to miejsce, gdzie przychodzimy, by prosić Pana Boga o życie wieczne dla tych, którzy odeszli. Zatruwając drzewa, mordujemy życie. Bóg jest obrońcą życia. Ekologia katolicka to opcja pro-life, troszcząca się o całe stworzenie".