Serdecznie wszystkich zapraszam wieczorkiem, tak około ósmej! Mam jeszcze wizytę u kosmetyczki, potem fryzjer i manicure! I biegnę na zakupy, będą różne kocie smakołyki! Można oczywiście wpaść z osobą towarzyszącą!
Czitka
***__
Ponieważ wczoraj wieczorem w pewnym momencie impreza przeniosła się do ogrodu, muszę Wam koniecznie opowiedzieć w __skrócie, co było dalej.
Noc była mroźna w sam raz, czyli tak, jak lubią koty, po coś w końcu mamy te cudne futra! Muzyka grała, tańce nie tylko na tarasie, ale też i na dachu komórki z wyskokami na dwie jabłonki. Po podaniu dań gorących wszyscy udaliśmy się na dach ku przerażeniu Pańciuchów, ale na dachu było świetnie!!! Była tam akcja oglądania księżyca oraz wspólne śpiewy, i tu muszę podkreślić, że Święty Walenty wyróżniał się głosem przecudnym. Odniosłam wrażenie, że wszystkie arie a la Farinelli skierowane były do Fionci, która wdzięcznie słuchała zapatrzona w gwiazdy. Reszta robiła za chór, czyli tło.
Najfajniej było, kiedy udawaliśmy, że nie potrafimy zejść z dachu, a moja Pańcia budowała różne konstrukcje pomocnicze, wielokrotnie ślizgając się po tarasie z drabiną w ręce. Kiedy udała się do komórki po trzymetrową deskę szalunkową, postanowiliśmy czmychnąć na wystawę do rynku: „Koty na płoty”, zachęceni próbą odnalezienia się na liście Wildsteina. Spacer cudny, niestety kotów na wystawie nie rozpoznaliśmy, niektórzy byli w szoku. Będziemy wysyłać zbiorowy protest do Związku Polskich Artystów Plastyków.
Po powrocie do ogrodu było gorące mleczko dla tych, którzy tolerują, i mnóstwo ciepłych przekąsek. Dalej tańce i zabawy w chowanego dookoła domu, gdzie nagle przybył zza płotu Czarny, mój wielbiciel, z bukietem przebiśniegów. Polarek ozdrowiał po zjedzeniu liści tulipana, ale pozostał na dietce do końca wieczoru. W przerwach pogaduchy, wszyscy żałowali, że nie dojechała ekipa krakowska (Figaro, Kajko, Figa), ale są na nartach w Słowacji. Brakowało również bardzo mojej córci Kiaruni, która niestety wieczorami nie może dojechać z Wałbrzycha. Tak czy inaczej duchem byliśmy z __nimi!!!
Były też interwencje dzielnicowego na skutek donosu sąsiadki zza płotu, ale okazał się fajnym facetem i dostał nawet kanapkę. Ponieważ miał napisać raport, wstępnie usiłował rozpoznać naszą płeć, zaglądając pod ogon i zabawy z nim było mnóstwo, bo nie był teoretycznie przygotowany, a i my mamy swoje kocie tajemnice. Generalnie nie wiedział, o co sąsiadce chodziło i był imprezą zachwycony! A my nim też!
Taaaaak. Większość Gości moich cudnych odjechała do domów nad ranem, ale jak się okazało, nie wszyscy. Właśnie odnalazłam śpiącego w komórce Anthraxa z Behamotem, którzy zabawiali się w podgrupie, a co więcej, ukryli w nadrzewnej beczce spore zapasy żarełka „na potem”. Podałam im rano śniadanko, są w świetnych nastrojach i niebawem zostaną przez swoich Państwa zabrani do domu.
Wszystkim moim Gościom raz jeszcze dziękuję za __przybycie!!! To były cudowne urodziny!!! Nigdy takich nie miałam!!!
Czitka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?