Rzeczywiście, zaczyna się okres pylenia wielu roślin czyli piekło dla milionów uczulonych. Opuchnięte nosy, czerwone, załzawione oczy i nieustający katar. Można łyknąć garść tabletek, lecz chwilowa ulga ma swoją cenę w postaci ospałości i zmęczenia.
Tymczasem złagodzenie losu alergików jest, przynajmniej w miastach, w zasięgu dłoni. Starczy czym prędzej przebudować miejską zieleń. Wyciąć bez litości brzozy, topole i leszczyny. To najwięksi producenci alergizujących pyłków.
Unikać dębów, buków i platanów. W zamian można wprowadzać żeńskie okazy wierzby czy jesionu. Immunolodzy nie mają zastrzeżeń do zapylanych przez pszczoły akacji, kasztanowców, klonów, bzów czy iglaków.
Zupełnie nieszkodliwe są też magnolie. Pewnie ktoś mi powie, iż zachęcam do prawdziwej rzezi drzew w miastach. Raczej do planowania nasadzeń.
Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Mamy kilka milionów mniej lub bardziej wrażliwych na pyłki osób. I wedle lekarzy, nic nie wskazuje na zmniejszenie armii poszkodowanych w przyszłości.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?