Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

USA czekały na pretekst do wojny

Redakcja
- 70 lat temu, 7 grudnia 1941 r., japońskie siły zbrojne zaatakowały znienacka amerykańską bazę wojskową w Pearl Harbor na Hawajach. Dlaczego Cesarstwo zdecydowało się na konflikt z USA - największą potęgą militarną i polityczną w tamtym rejonie?

ROZMOWA. Z dr. JAROSŁAWEM JASTRZĘBSKIM, autorem książki "Pearl Harbor 1941", w 70. rocznicę ataku na USA.

- Bezpośrednią przyczyną było nałożenie na Japonię embarga handlowego na dostawy surowców strategicznych, w tym przede wszystkim ropy naftowej. Embargo w dniu 1 sierpnia 1941 r. nałożyły USA, a za ich namową także Wielka Brytania i Holandia, czyli trzej najwięksi producenci ropy. Dlaczego dla Japonii było to takie ważne? Cesarstwo w zasadzie nie posiadało własnych źródeł tego surowca i było całkowicie uzależnione od importu. Gdyby więc embargo potrwało dłużej, Japonia - mimo że dysponowała ogromną, trzecią na świecie flotą wojenną i potężną armią - w szybkim czasie z pozycji czołowego mocarstwa spadłaby do roli kraju pozbawionego możliwości skutecznej obrony. Cesarstwo spodziewało się takiego rozwoju sytuacji i od dłuższego czasu gromadziło zapasy ropy. W połowie 1941 r. osiągnęły one około 6,5 miliona ton, lecz roczne zużycie tego surowca wynosiło 3,5 miliona ton, jak więc łatwo zauważyć, nawet przy radykalnych oszczędnościach wystarczyłoby to na jakieś dwa lata. A przecież od lipca 1937 r. Japonia prowadziła wojnę z Chinami. Wojnę ciężką i wyczerpującą, w której nie mogła uzyskać rozstrzygnięcia. Mimo to kierownictwo państwa zdecydowało się na rozpoczęcie drugiego konfliktu i to z nie byle kim - Stanami Zjednoczonymi. To pokazuje dramatyzm sytuacji.

- Taki był powód bezpośredni. A jakie było tło polityczne tych decyzji?

- Oficjalnym powodem nałożenia embarga było wejście wojsk japońskich do południowych Indochin Francuskich w lipcu 1941 r. Nastąpiło to w wyniku porozumienia z państwem francuskim marszałka Philippe'a Pétaina, będącym pod naciskiem hitlerowskich Niemiec. Dla Japończyków posiadanie baz w południowych Indochinach było ważne ze względu na bliskość brytyjskiego Singapuru i Wysp Sundajskich, na których znajdowały się największe holenderskie złoża ropy naftowej. Z kolei Stany Zjednoczone z niepokojem patrzyły na postępy Cesarstwa i jego sukcesy. Interesy USA w Chinach były naruszane, japońska ekspansja zagrażała Filipinom i Guam, których wobec ich wysuniętej pozycji - blisko Japonii, daleko od Stanów Zjednoczonych - nie można było skutecznie zabezpieczyć. Ale najważniejszym czynnikiem było dążenie prezydenta Franklina Roosevelta do włączenia USA do wojny, gdyż był to jedyny sposób, aby kraj ten mógł zrealizować, naszkicowaną już przez jego krewnego Theodora Roosevelta, też prezydenta - w latach 1901-1909 - misję USA jako głównego rozgrywającego w świecie. Poza tym, wizja hitlerowskiej Europy oznaczałaby dla amerykańskiej gospodarki utratę rynków zbytu, wielokrotnie wówczas ważniejszych niż Azja Wschodnia. Dziś Daleki Wschód jest dla USA o wiele istotniejszy niż Europa, wówczas te relacje były odwrotne. Dlatego prezydent rozpaczliwie szukał możliwości włączenia swojego kraju do wojny, najlepiej w sposób sprowokowany przez przeciwnika, tak by uniknąć zarzutów opozycji o wciąganie narodu w światowy konflikt.
- Czy Amerykanie wiedzieli o japońskich przygotowaniach do ataku na Pearl Harbor?

- Wiedzieli, że Japonia szykuje się do wojny. Amerykański wywiad uzyskał zdolność odczytywania japońskich depesz dyplomatycznych szyfrowanych tzw. kodem purpurowym. Dzięki temu jeszcze w trakcie negocjacji amerykańsko-japońskich na temat zniesienia embarga zdarzało się, że Biały Dom znał instrukcje cesarskiego ministerstwa spraw zagranicznych wcześniej niż ambasador Japonii w Waszyngtonie. To pozwalało Rooseveltowi trzymać rękę na pulsie. Wywiad rejestrował liczne oznaki japońskich przygotowań wojennych. Już 27 listopada 1941 r. rozesłano do amerykańskich dowództw na Dalekim Wschodzie i na Pacyfiku pierwsze oficjalne ostrzeżenia o zagrożeniu wojennym. 1 grudnia przechwycono depeszę japońskiego ministerstwa spraw zagranicznych do placówek dyplomatycznych w Waszyngtonie, Londynie, Manili, Batawii, Hongkongu i Singapurze o zniszczeniu wszystkich tajnych dokumentów i urządzeń szyfrujących. Był to jednoznaczny sygnał, że Japończycy lada moment zamierzają przejść do działań zbrojnych. Ostrzeżenia w tej sprawie zostały zresztą również rozesłane do dowództw na Pacyfiku, w tym na Hawaje. W przeddzień Pearl Harbor Amerykanie mieli świadomość, że koniec pokoju nastąpi w ciągu kilkudziesięciu godzin, gdyż rozszyfrowali nadany z Tokio do Waszyngtonu tekst noty o wypowiedzeniu wojny. Tamtejsi dowódcy mieli zatem czas, by postawić swe jednostki w stan podwyższonej gotowości. Jednak podkreślmy, że wywiad amerykański nie zdobył żadnej informacji mówiącej wprost o zamierzeniach japońskich dotyczących Pearl Harbor. Choć dysponował cząstkowymi danymi mogącymi sugerować cel japońskiej floty, ale żadnej pewności na ich podstawie mieć nie było można. Dowódcom na Hawajach powinna jednak była wystarczać sama możliwość takiej akcji, która już w okresie międzywojennym była wielokrotnie rozważana! Roosevelt chciał oczywiście, aby Japonia uderzyła pierwsza, jednak nie potrzebował do tego tragedii w skali Pearl Harbor. Całkowicie wystarczyłby atak na Filipiny lub Guam, które również były terytoriami podległymi Waszyngtonowi. Nie ma zatem mowy o żadnym celowym zatajeniu przez niego rzekomo posiadanych przez wywiad informacji o zaniechaniu ostrzeżenia głównej bazy Floty Pacyfiku.

- Jak powstał planu ataku i dlaczego na jego cel wybrano właśnie Pearl Harbor?

- Autorem koncepcji był admirał Yamamoto Isoroku. Morską część planu opracował Kuroshima Kameto, część lotniczą Genda Minoru. Zespołem Uderzeniowym dowodził wiceadmirał Nagumo Chuichi. Zespół miał podejść do Hawajów od północy i wykonać zaskakujący atak w niedzielę 7 grudnia 1941 r., z samego rana. Główną rolę w ataku miały odegrać samoloty pokładowe największych japońskich lotniskowców, które zamierzano skierować na cel w dwóch falach. Rolę pomocniczą miały odegrać miniaturowe okręty podwodne, które miały wślizgnąć się nad ranem na wody portowe. Jako najważniejsze cele w Pearl Harbor wyznaczono cumujące tam lotniskowce i pancerniki oraz bazy powietrzne na wyspie Oahu. Inne okręty oraz urządzenia i magazyny portowe miały stanowić cele drugorzędne. Tworząc plan Japończycy korzystali z pewnych doświadczeń przeszłości. W 1904 r. zaskakujący japoński atak na Port Artur zapoczątkował wojnę rosyjsko-japońską. Z kolei w listopadzie 1940 r. Brytyjczycy przeprowadzili atak na włoską flotę w Tarencie, odnosząc sukces. Kilkanaście dość przestarzałych brytyjskich samolotów torpedowych zdołało uszkodzić kilka pancerników, z których jeden nie wrócił do służby. Doświadczenia z obu tych ataków wykorzystano przy opracowywaniu planu. Natomiast Pearl Harbor wybrano na cel ataku, ponieważ było ono główną bazą amerykańskiej Floty Pacyfiku. Dlatego ów port był niejako oczywistym celem.
- Jak przebiegał atak?

- Operacja została objęta ścisłą tajemnicą. Koncentracja okrętów wyznaczonych do ataku odbyła się w rejonie Wysp Kurylskich. Zespół Uderzeniowy wypłynął stamtąd 26 listopada 1941 r. Wiceadmirał Nagumo otrzymał wyraźny rozkaz, by przerwać operację, jeśli otrzyma depeszę o pozytywnym zakończeniu negocjacji ze Stanami Zjednoczonymi. Nic takiego jednak się nie stało. W czasie rejsu starannie omijano szlaki żeglugi handlowej, aby uniknąć wykrycia. O świcie 7 grudnia 1941 r. Japończycy znaleźli się około 230 mil morskich na północ od wyspy Oahu, na której leży Pearl Harbor. O godz. 6.00 samoloty rozpoczęły start. Nalot przeprowadziło w sumie 350 samolotów. W pierwszej fali ataku wzięły udział 183 samoloty, w drugiej 167. Najpierw nurkowce i myśliwce uderzyły na bazy lotnicze. Samoloty torpedowe i bombowce horyzontalne uzbrojone w 800-kilogramowe bomby przeciwpancerne runęły na okręty w porcie, koncentrując się przede wszystkim na pancernikach. W drugiej fali ataku nurkowce uderzyły na jednostki pływające, natomiast bombowce horyzontalne ponownie na lotniska. Myśliwce zaś zwalczały nieliczne samoloty amerykańskie, które zdołały wzbić się w powietrze.

- Straty zadane Amerykanom były ogromne.

- W sumie Japończycy trafili 16 okrętów, w tym wszystkie obecne w bazie pancerniki. Jednak do służby nie wróciły tylko dwa z nich: "Arizona" i "Oklahoma". Amerykanie postawili sobie za punkt honoru odbudować pozostałe okręty, mimo że remont przynajmniej kilku był całkowicie nieopłacalny. Zniszczeniu uległo też ponad 200 samolotów z około 400 obecnych, przytłaczająca większość pozostałych była uszkodzona. Śmierć poniosło 2404 Amerykanów. Ocalały natomiast wszystkie amerykańskie lotniskowce, których nie było tego dnia w bazie.

Straty japońskie sprowadzały się do 5 miniaturowych okrętów podwodnych i 29 samolotów. Zginęło 63 Japończyków, a jeden dostał się do niewoli.

- Jakie były konsekwencje ataku?

- Atak na Pearl Harbor zakończył się operacyjnym i taktycznym sukcesem Japończyków, choć podkreśla się, że wiceadmirał Nagumo nie wykorzystał w pełni sytuacji rezygnując z powtórzenia nalotu. Pojawiają się też głosy, że zaskakujący i dość upokarzający dla Amerykanów atak na ich główną bazę wojskową na Pacyfiku, mógł tak bardzo uderzyć w amerykańską dumę i poczucie wartości, iż wszelkie japońskie nadzieje na kompromisowy pokój zostały zaprzepaszczone. Jest to jednak niewłaściwe rozumowanie, zakładające że Amerykanie byliby skłonni "odpuścić" Japończykom, gdyby zadane im klęski były "mniej poniżające". Nic podobnego! Gdy Amerykanie wreszcie do wojny przystąpili, uruchomili wszystkie swoje zasoby, aby odnieść zwycięstwo. O rzeczywistym wyniku wojny z Japonią decydowała odtąd głównie skuteczność niemieckiej machiny wojennej i szybkość amerykańskiej produkcji zbrojeniowej. Klęska Niemiec oznaczała bowiem również klęskę Japonii, zwycięstwo Niemiec w Europie dawało nadzieję Japonii. Choć dla przeciętnego Amerykanina wojna na Pacyfiku mogła wydawać się "własną", a wojna na Atlantyku "cudzą", to elity polityczne Stanów Zjednoczonych - z prezydentem Rooseveltem na czele - miały prawidłowe wyobrażenie o tym, co dla ich kraju jest w danej sytuacji najważniejsze. To nie błagania Winstona Churchilla przekonały Roosevelta o przyjęciu strategii "najpierw Niemcy"; uczynił to dobrze pojęty interes USA.

Rozmawiał: PAWEŁ STACHNIK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski