Uśmiech kandydata

Kampania prezydencka w USA

 Kandydaci na prezydenta Stanów Zjednoczonych walczą o tytuł Króla Komedii, Księcia Kalamburu i Cesarza Elokwencji. Debaty polityczne straciły nagle na znaczeniu. George W. Bush i Al Gore postanowili zwrócić na siebie uwagę występując w popularnych programach telewizyjnych.
 Republikański kandydat na prezydenta George W. Bush wzruszył widzów do łez biorąc udział w programie Oprah Winfrey i opowiadając o swoich słabościach, walce z alkoholizmem, miłości do żony i córek bliźniaczek.
 Tylko republikański kandydat na wiceprezydenta Dick Cheney ucieka przed kamerami. Zarzuca mu się zresztą od dawna, że nie umie się bawić.
 Eksperci uważają, że popularne programy telewizyjne są znakomitym forum dla polityków, którzy mogą udowodnić, że mają poczucie humoru, refleks, potrafią się śmiać z siebie i nieobce są im problemy zwykłych ludzi.
 W czwartek szala przechyliła się na stronę Busha, który w programie "Live with Regis" pokazał swoje zdjęcia z dzieciństwa oraz żartował ze swoich kiepskich umiejętności koszykarskich. Gore musi się teraz dobrze napracować, aby przede wszystkim zatrzeć złe wrażenie po jednym z programów, kiedy wymyślił historię o tym, że jego teściowa zapłaciła za lekarstwo na receptę trzy razy więcej niż on za te same pastylki przepisane dla jego psa.
 Po konwencji najpierw republikanów, a potem demokratów prowadzenie we wszystkich ankietach objął Gore. Od kilku dni znów jednak wyprzedza go Bush, który opiera 45 procent ankietowanych. Za Gorem opowiada się 41 procent respondentów sondaży.

ELŻBIETA RINGER (Waszyngton)