Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Utrzymam Grenia w ryzach

Redakcja
- Jeden z twórców Pana sukcesu, Kazimierz Greń, po ogłoszeniu wyników głosowania rzucił się Panu na szyję. Pan wyglądał na zakłopotanego...

Rozmowa ze ZBIGNIEWEM BOŃKIEM, nowym prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej

- Nawet tego nie pamiętam. Nie wydaje mi się... Zresztą ja nie potrafię przesadnie okazywać uczuć. Choć oczywiście różne sytuacje bardzo mocno przeżywam. Nic natomiast nie wiem na temat jego wyjątkowego wpływu na moje zwycięstwo.

- Grzegorz Lato, któremu Greń wygrał poprzednie wybory, odsunął podkarpackiego barona po swoim zwycięstwie. Przez wielu jest on odbierany negatywnie...

- Potrafimy pana Kazimierza utrzymać w ryzach, będzie dobrze współpracował.

- Po analizie głosów oddanych na Pana wygląda na to, że w dużej mierze głosował na Bońka tzw. piłkarski beton...

- Trzeba by zweryfikować to pojęcie. I kogo tak naprawdę uznajemy za piłkarski beton? Z całym szacunkiem dla mojego dobrego kolegi Zdzisława Kręciny, ale kiedy na światło dzienne wyszły te słynne nagrania, to się okazało, że żaden z baronów jednak na niego nie zagłosował. Zdzisław dostał głosy od środowiska klubowego, które uchodzi przecież za postępowe i reformatorskie.

- Przed wyborami spekulowano, że Boniek wystartuje, ale tylko wówczas, kiedy będzie miał stuprocentową pewność, że wygra. Tak było?

- W czwartek byłem przekonany, że mniej więcej tak to będzie wyglądać. O godz. 22.30 zaprosiłem na spotkanie w hotelu Sheraton moich zwolenników. Przyszło 49 osób. Dziesięciu nie przyszło, ale zapewnili, że mogę liczyć na ich głos. Owszem kilka osób zjawiło się z opozycji, aby się zorientować w sytuacji, ale generalnie miałem świadomość sporego poparcia. Czułem to choćby wtedy, jak widziałem, w jaki sposób się ze mną witali. I co ważne, to byli jednak ludzie lojalni. Jak zapewniali, tak zrobili. Ja starałem się mało mówić, unikałem wchodzenia w spory, jakieś debaty, dyskusje. Nie zawsze było łatwo trzymać fason, bo kilka razy byłem bezpardonowo atakowany przez ludzi mojego rywala. Ale jak ma się 56 lat to na pewne sprawy można przymknąć oko i odpuścić sobie dla dobra sprawy. Teraz już o tym nie pamiętam, wybaczam.

- I tym przejawem miłosierdzia jest zaproszenie do współpracy w roli wiceprezesów Marka Koźmińskiego i Romana Koseckiego?

- Marka cenię także za to, że przed wyborami jasno określił, że będzie wspierał innego kandydata. Zawsze twierdziłem, że to człowiek kompetentny i nie widziałem powodu, aby nie zaprosić go do współpracy tylko dlatego, że wcześniej bardziej po drodze było mu z innym kandydatem. W pierwszej chwili do roli wiceprezesa do spraw zagranicznych miałem inną kandydaturę, wywodzącą się z biznesu. Jego menedżerowie stwierdzili jednak, że nie mogą zgodzić się na łączenie dwóch funkcji i wtedy byłem już pewien, że tą osobą musi być Marek.

- A Kosecki?

- Romek świetnie zna się na szkoleniu, to jest jego pasja. Wiele razy na ten temat dyskutowaliśmy. Wniosek jest taki, że piłka nożna w Polsce, niestety, staje się sportem elitarnym. Kiedyś, jak przychodziłem do klubu to dostawałem trampki, getry, spodenki. Teraz za wszystko muszą słono płacić rodzice. Najbiedniejszych nie stać na posłanie dzieciaka na trening. A przecież wielu świetnych piłkarzy wywodzi się z nie najbogatszej części społeczeństwa. Trzeba zrobić coś, aby choćby ci najzdolniejsi bez względu na zamożność rodziców mogli trenować. Zamierzamy też przeprowadzić reformę rozgrywek juniorskich. Myślę, że będę miał z pracy Romana mnóstwo satysfakcji. A że walczył ze mną o prezesurę? Panowie, piłka to nie jest to samo, co polityka. Tu nie ma takiej realnej opozycji, bo tak naprawdę jest tylko jedna partia. Wszystkim zależy na tym, aby polska piłka była lepsza. Ja też przegrałem cztery lata temu, bo nie było wówczas po prostu żadnej możliwości, abym wygrał. Co nie znaczyło, że czułem się przegrany. Teraz sytuacja jest podobna. Może się zdarzyć tak, że Kosecki i Koź-miński tak przy mnie urosną, że wystartują za cztery lata i któryś z nich wygra.
- Nie myśli Pan o dwóch kadencjach?

- Na razie muszę myśleć o tej, która przede mną.

- Wykonał Pan już jakieś ruchy jako prezes, ale nie czysto personalne?

- Tak, zatelefonowałem do sekretarza związku pana Waldemara Baryły i zapytałem, czy jest już dopięty temat najbliższego meczu sparingowego z Urugwajem w Gdańsku, czy jest już po prostu podpisany kontrakt. Usłyszałem, że nie jest. Zatem kilka pożarów będzie trzeba szybko ugasić.

- Jeden ma Pan już z głowy. PZPN zdecydował się na wykupienie Klubu Kibica, nie będzie on już współwłasnością jakiejś zewnętrznej firmy.

- Cieszę się, że poprzedni zarząd, który nawarzył piwa z Klubem Kibica, to piwo wypił. Współpracę z kibicami przy okazji meczów ligowych i reprezentacji uważam za kluczową do rozwiązania. Przeszkód w tym, aby normalny kibic kupił sobie bilet i poszedł na mecz jest obecnie tak wiele, że nawet trudno w to uwierzyć. Jak mam ochotę iść na najnowszego Bonda do kina, to kupuję bilet i idę. Z meczem jest o wiele trudniej i ja będę chciał to zmienić. Będę spotykał się z politykami, z władzami, dyskutował o ustawie o imprezach masowych, jej interpretacji przez organizatorów, policję itd.

- Wróćmy na moment do sekretarza PZPN. Dni Waldemara Baryły wydają się policzone...

- Nie chcę teraz składać żadnej deklaracji, bo gdyby się zdarzyło tak, że z zarządem podjęlibyśmy decyzję o wyborze nowego sekretarza, to ten obecny musi się o tym pierwszy dowiedzieć.

- Będzie to Bogdan Basałaj czy były piłkarz Legii Maciej Sawicki?

- Nie potwierdzam i nie zaprzeczam. Jeden z kandydatów nie jest osobą powszechnie w naszym środowisku znaną. Przekonamy się siódmego listopada.

- Pana wiceprezesi będą mieli autonomię w kreowaniu polityki w dziedzinach, za które odpowiadają?

- Oczywiście, że tak. Nawet więcej, ja sobie nie wyobrażam, aby ktoś tak utalentowany jak Marek zajmował się wyłącznie sprawami zagranicznymi. Te kategorie są sankcjonowane przez obecny statut, który jest zły i nic z niego nie wynika. Przecież choćby tej polityki zagranicznej to nie kształtuje jakiś wiceprezes, tylko prezes i zarząd.

- Czyli statut PZPN jest do zmiany?

- Oczywiście. Nie może być tak, że idę na wybory prezesa i jeszcze w ich dniu nie wiem, jaką śmiercią mogę zginąć. Przecież nie było wiadomo, w jaki sposób odbywać się będzie głosowanie, to jest chore. Jedno jest dla mnie pewne, ten, kto będzie chciał kandydować za cztery lata, będzie miał komfort i sprawy statutu wyprostowane.

- Wielokrotnie zarzucał Pan poprzedniej ekipie zły wybór miejsca na siedzibę PZPN. Mówił Pan, że ta powinna mieścić się na Stadionie Narodowym. Zmieni Pan wybór Laty? Łopata została już przecież wbita.

- Wartość tego terenu jest dużo większa niż jeszcze kilka miesięcy temu. Mamy Marka Koźmińskiego, który na kwestiach budowlanych i dewe-loperskich się zna. Trzeba skalkulować koszty, sprawdzić, jakie mamy zabezpieczenie finansowe na 2013 rok, zweryfikować działania poprzedników i zareagować, nim będzie za późno. Powiem tak: mam pewne obiekcje co do wyboru nowej siedziby, ale deklaracji już w tym momencie nie przedstawię.
- Finał Pucharu Polski będzie wreszcie miał swoją rangę?

- Powinien zawsze odbywać się w Warszawie. Z udziałem prezydenta RP.

- Na Stadionie Narodowym?

- Nie zawsze. Trudno byłoby zgromadzić 50 tys. widzów na Narodowym, gdyby w finale grała Olimpia Grudziądz z Flotą Świnoujście.

- Przed wyborami Michał Listkiewicz twierdził, że Boniek się zmienił. Zaczął szanować ludzi i dlatego może wygrać.

- To Listkiewicz się zmienił, ja jestem taki sam. Cztery lata temu dostałem tylko 19 głosów, bo głosowali w dużej mierze inni ludzie. Szanuję Michała, fajny kumpel, lubi wszędzie i na każdy temat zabierać głos. Jego żona powiedziała kiedyś, że Michał nie jest się w stanie oprzeć i jak dzwoni jakiś dziennikarz, to wychodzi nawet spod prysznica. (śmiech)

- Zatrudni go Pan? Kiedyś był Pan jego zastępcą.

- Trzeba powołać taki departament dla Michała. Na pewno to człowiek do wykorzystania, ma wiedzę, zna języki. Musi jednak pamiętać, że PZPN obowiązuje teraz ład korporacyjny. Trzeba będzie go przestrzegać. Spokojnie, miejsce dla Michała na pewno się znajdzie.

Rozmawiał Cezary Kowalski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski