Uważajcie na dziwożony!

FLESZ - Parki kieszonkowe. Nowość w mieście

Zacznę od skutecznego zniechęcenia od łażenia po kniei. Jeśli nie daj Boże ktoś na spacer do lasu popołudniową porą powędruje może napotkać śliczne dziewoje. Giętkie ciało, cera jak u niemowlaka, rozpalone oczy, zwiewne szatki. I te długie włosy unoszone ciepłym wiatrem…

Białogłowa jakoś się oprze, lecz mało który chłop da odpór takiej pokusie. Jeśli już podąży za dzierlatkami, marny jego los. Zakończy żywot utopiony w najbliższej rzece lub w wersji bardziej przyjemnej, zostanie załaskotany na śmierć. Cóż, spotkał biedak rusałki. Za to w naszych górach grasuje zmodyfikowana, paskudna z wyglądu odmiana rusałek zwana dziwożonami. Trzeba uważać blisko jaskiń, gdzie lubią pomieszkiwać. Najgorsze jest to, iż dziwożona nie wabi ofiary zmyślnymi sztuczkami, jeno chwyta ofiarę bez żadnych ceregieli za gardło.

Teraz o przerwach w pracy. Dawni żniwiarze dla odbycia skądinąd sensownej przerwy, egzekwowali odpoczynek przy pomocy południcy. To śmiertelnie groźny demon, którego przybycie zwiastowało delikatne falowanie łanów nieskoszonego zboża. Południca powstawała z ciała tragicznie zmarłej tuż przed lub po ślubie kobiety. Demon gruchotał kości ludziom zastanym przy pracy, stąd żniwiarze przerywali robotę w najgorętszej porze dnia. Południca omijała tych, którzy zalegli na miedzy w przyjemnym cieniu…

Znakomity sposób, nieprawdaż?