25-letnia Barbara Turek mieszka przy ul. Dietla. Od środy nie jest w stanie opuścić mieszkania. Wszystko przez złodzieja, który ukradł jej lekki, zwrotny wózek inwalidzki, umożliwiający poruszanie się po mieście.
Niepełnosprawna dziewczyna mówi, że teraz „jest uziemiona na amen”. Wpadła więc z koleżankami na pomysł, by zaapelować do złodzieja – m.in. przy pomocy portalu społecznościowego: „Jeśli pożyczyłeś mój wózek, proszę – zwróć go na naszą klatkę schodową. Bez wózka nie mogę żyć...”.
Basia Turek jest niepełnosprawna od urodzenia. Miała dziecięce porażenie mózgowe. Przeszła 20 poważnych operacji. Mimo to nigdy nie zaakceptowała do końca swej niepełnosprawności. Chciała się uczyć, bawić i pracować tak jak jej rówieśnicy.
Skończyła właśnie studia pedagogiczne. Marzyła, że wkrótce znajdzie pracę i będzie mogła codziennie spotykać się z młodzieżą na zajęciach. Teraz wszystko stanęło pod znakiem zapytania. Ciężki wózek inwalidzki, z którego korzysta w mieszkaniu, nie nadaje się do sprawnego, samodzielnego poruszania się po mieście. Dziewczyna jest więc skazana na pobyt w czterech ścianach.
– To nie był nowy wózek – mówi dziewczyna. – Miałam go od trzech lat. Był fantastyczny. Bez niego nie wyobrażam sobie teraz życia. Wcześniej nie podejrzewałam, że ktoś może mi go zabrać. Gdy trzy tygodnie temu wraz z koleżankami przeprowadziłam się do mieszkania przy ul. Dietla, nie sądziłam, że stanie się coś złego.
W minioną środę bardzo padało. Gdy dziewczyny wróciły do domu, na chwilę zostawiły wózek na klatce schodowej, żeby wysechł. Gdy po niego wróciły, wózka już nie było. Szukały wszędzie w okolicy. Niestety, bez skutku.
25-latka otrzymała czerwony wózek dzięki pomocy kolegów zbierających zakrętki. Za dwie tony zakrętek dostali 2 tys. zł. Zakup dofinansował też Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON). Wózek był robiony na miarę i wyposażony m.in. w specjalną poduszkę. Kosztował ponad 8 tys. zł.
– Boli mnie serce, bo wiem, że w skupie złomu zapłacą za niego grosze. A mi już dofinansowanie z PFRON nie przysługuje. Można się o nie starać co pięć lat – ubolewa dziewczyna. Sama nie jest w stanie kupić tak drogiego wózka. Ma zaledwie 600 zł renty.
Michał Kondzior z biura prasowego małopolskiej policji mówi, że sprawa tej bulwersującej kradzieży jest w toku. Policjanci sprawdzają m.in. skupy złomu i giełdy. Proszą też o kontakt świadków, którzy być może w środę (19 listopada) widzieli kogoś prowadzącego pusty wózek.
Basia Turek nadziei na odzyskanie swojego środka transportu raczej już nie ma. Mimo apeli o zwrot wózka złodzieja sumienie nie ruszyło.
Na szczęście dzięki Facebookowi o jej dramacie dowiedzieli się internauci w całej Polsce. Zewsząd płyną słowa otuchy i wsparcia, a także propozycje pomocy. Odzywają się m.in. ludzie gotowi przekazać krakowiance zbędne już wózki inwalidzkie. Takich jednak Basia nie potrzebuje. Jej wózek musi bowiem być zrobiony na miarę.
– Odezwała się do mnie m.in. Fundacja Malak, która obiecała, że pomoże zebrać fundusze na zakup nowego wózka. Bardzo bym chciała, żeby się to udało – mówi z nadzieją dziewczyna. – Jestem zbyt zwariowana i energiczna, żeby siedzieć w domu. Chcę na siebie zarabiać i żyć aktywnie – dodaje.
Prezes Fundacji Malak Bernadetta Jarocińska wyjaśnia, że zgłosiła już do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji wniosek o organizację zbiórki publicznej. Zgody spodziewa się najpóźniej w środę. Potem zbiórka może ruszyć. – Zamieścimy wtedy na naszej stronie i na Facebooku numer konta, na które można będzie wpłacać datki na zakup wózka – mówi prezes. Adres strony fundacji to www.fundacjamalak.pl.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?