Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwięziony w białym piekle

SYP
Norwescy ratownicy kontynuują poszukiwania Adama Kieresa, olkuskiego polarnika, kierownika wyprawy "Wielki Trawers Spitsbergenu", który zaginął w sobotę. Szanse na odnalezienie go żywego są niewielkie. W wyprawie brało udział czterech doświadczonych alpinistów i narciarzy. Chcieli przejść na nartach całą wyspę, z północy na południe, pokonując dystans ok. 600 km.

Trwają poszukiwania olkuszanina zaginionego na Spitsbergenie

   Jak poinformowała wczoraj polska ambasada w Oslo, poszukiwania Adama Kieresa utrudniają wyjątkowo trudne warunki atmosferyczne. Norwescy ratownicy uważają, że szanse na odnalezienie żywego Kieresa są coraz mniejsze, nastawiają się już raczej na poszukiwanie jego zwłok. Już w niedzielę miejscowe władze oceniały, że szanse na odnalezienie zaginionego są właściwie zerowe.
   Niewykluczone, że konieczne będzie przerwanie poszukiwań, które koncentrują się ok. 80 kilometrów na północny wschód od głównej miejscowości regionu Longyearbyen.
   O tym, co się wydarzyło na Spitsbergenie, opowiadają członkowie olkuskiego "Speleoklubu", do którego należy Adam Kieres i dwóch uczestników wyprawy. Olkuskim speleologom udało się skontaktować telefonicznie z przebywającymi w szpitalu w Longerbyen pozostałymi uczestnikami ekspedycji Mariuszem Czarnulem i Michałem Ładoniem.
   Zgodnie z ich ralacjami kłopoty wyprawy rozpoczęły się w czwartek, gdy rozpoczęła się burza śnieżna. Uczestnicy wyprawy zostali praktycznie uwięzieni w obozie, który rozbili około 80 km na północny wschód od miejscowości Longerbyen. Ze względu na gwałtowny wiatr i niesamowite opady śniegu - którego spadło ponad dwa metry - przez trzy dni nie byli w stanie kontynuować marszu. Temperatura spadła wtedy do 20 stopni, co w połączeniu z bardzo silnym wiatrem daje taki efekt, jakby było minus 40. Wychodzili z namiotów tylko po to, aby odkopać spod śniegu sprzęt. Ostatnią noc spędzili, chodząc wokół zniszczonego przez śnieg obozowiska, gdyż namioty były niezdatne do użytku. W sobotę, po dłuższym wysiłku, udało im się dotrzeć do zasypanej śniegiem boi ratunkowej (urządzenia wysyłającego sygnał radiowy), którą mieli ze sobą. Nadali sygnał koło południa. Wieczorem dwóch z nich usłyszało silniki helikoptera ratunkowego, który jednak odleciał. Wtedy Adam podjął decyzję o wyruszeniu do odległego o niespełna 30 km husa, czyli myśliwskiego domku, w którym nocowali wcześniej. Takie domki są wyposażone w zapas opału, dają schronienie przed wiatrem, mrozem i śniegiem. Jak powiedzieli uczestnicy wyprawy, Adam Kieres namawiał ich, by poszli do husa całą grupą. Odmówili jednak. Woleli czekać na pomoc w zniszczonym obozowisku.
   Kieres poszedł sam.
   Sygnał o zaginięciu polskiej wyprawy norweskie służby ratunkowe odebrały w sobotę koło południa, ale ze względu na fatalną pogodę ekipa mogła wyruszyć na poszukiwania dopiero późnym wieczorem tego dnia. Trzech uczestników wypawy odnaleźli w niedzielę około godz. 10 rano. Umieszczono ich w szpitalu w Longerbyen z silnymi odmrożeniami. Dwaj Polacy wciąż są hospitalizowani, lecz ich życiu nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo.
   - _Arktyka jest nieprzewidywalna. Pamiętam, jak podczas jednego z pobytów na Spitsbergenie podczas wędrówki dopadła nas burza śnieżna. To się wydaje nieprawdopodobne komuś, kto tego nie przeżył. Ale nawet mając najnowocześniejszy sprzęt, po przejściu 10 metrów traci się orientację i nie można utrzymać kierunku marszu. Tam nie ma żadnych punktów odniesienia. Ze wszystkich stron otacza cię białe piekło - _opowiadał nam przed wyjazdem na Spitsbergen Adam Kieres, który jest doświadczonym polarnikiem. Właśnie na tej wyspie uczył zasad obowiązujących podczas arktycznych wędrówek Marka Kamińskiego, najsłynniejszego obecnie polskiego polarnika.
   Adam Kieres wiele razy wyjeżdżał na Spitsbergen - łącznie na tej wyspie spędził dwa lata. W latach 1981-96 brał udział w sześciu wyprawach naukowych do polskiej stacji polarnej Instytutu Geofizyki PAN w Hornsundzie. Przed kilkoma laty był kierownikiem czteroosobowej ekspedycji, która przeszła na nartach 250 km z Longerbyen do stacji polarnej w Hornsundzie. (SYP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski