Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwolnienie prezydenta nie ma związku z moją kandydaturą

Rozmawiał Andrzej Skórka
Roman Ciepiela był już prezydentem Tarnowa w latach 1994-98. Od 2007 r. wicemarszałek Małopolski z ramienia PO.
Roman Ciepiela był już prezydentem Tarnowa w latach 1994-98. Od 2007 r. wicemarszałek Małopolski z ramienia PO. Andrzej Skórka
Rozmowa. Z wicemarszałkiem Małopolski Romanem Ciepielą o planach startu w wyborach prezydenckich w Tarnowie

- Długo unikał Pan odpowiedzi, żeby teraz zaskoczyć ogłaszając swój start w wyborach prezydenckich w Tarnowie?

- Rzeczywiście będę się ubiegał o poparcie wyborców. Pytało mnie o to od dawna wiele osób, ale dotąd nie odpowiadałem bezpośrednio. Uważam, że nadszedł czas na jednoznaczne deklaracje.

- Wyjście prezydenta Ryszarda Ścigały z aresztu wyznaczyło czas na takie deklaracje?

- Wiele osób zastanawia się, w jaki sposób miasto będzie zarządzane teraz i w przyszłości. Właśnie to skłania mnie do odpowiedzi: "Tak, wezmę odpowiedzialność za miasto". Jeśli wyborcy dadzą sygnały, że taki ruch jest przez nich oczekiwany, zmierzał będę do utworzenia komitetu wyborczego. Nie było wcale tak, że wyjście prezydenta na wolność było dla mnie jakimś impulsem. Decyzję podjąłem wcześniej.

- Nic nie jest jeszcze przesądzone, ale przynajmniej teoretycznie poważnego rywala w walce o prezydenturę może Pan mieć właśnie w osobie prezydenta Ryszarda Ścigały.

- Wiemy, jakie jest postanowienie sądu, który zabronił prezydentowi pełnienia funkcji. Także według jego obrońców ten zakaz może obowiązywać do czasu prawomocnego wyroku. Kandydatów na prezydenta będzie zapewne więcej i zarówno ich samych, jak i ich programy ocenią mieszkańcy.

- W ubiegłorocznych sondażach był wyraźnym liderem.

- Bardzo cenię współpracę z Ryszardem Ścigałą na rzecz rozwoju Małopolski i Tarnowa. Pamiętam naszą rozmowę na temat przyszłości z wiosny ubiegłego roku. Stwierdził wówczas, że będzie startował w wyborach, a ja zapewniłem, że z pozycji marszałka będę wspierał miasto. Ale to było rok temu, coś się po drodze zdarzyło. Byłoby rzeczą niezrozumiałą nie brać tych faktów pod uwagę.

- Choć Platforma współrządziła miastem, można odnieść wrażenie, że umywa ręce od współodpowiedzialności za ewentualne nieprawidłowości.

- Jesteśmy współodpowiedzialni za to, co w ciągu siedmiu lat wydarzyło się w mieście dobrego, ale i za popełnione błędy. Ja tego nie neguję.

- Trochę zaskakujące jest to, że Pan jako żelazny przyszły kandydat PO na prezydenta swoją deklaracją wyprzedził partyjne formalności.

- Mówię we własnym imieniu, bo to moja decyzja. Oczywiście będę zabiegał o nominację mojej partii, Platformy Obywatelskiej. By jednak zostać prezydentem Tarnowa, trzeba mieć poparcie nie tylko jednego ugrupowania politycznego. Składam więc ofertę dla wyborców, pytanie o poparcie skieruję do wielu środowisk i osób.

- A jeśli partia powie: "Dziękujemy, mamy innego kandydata"?

- Wtedy zastanowimy się wspólnie, jakie byłyby jego szanse. Powtarzam, będę ubiegał się o formalne poparcie formacji, którą obecnie reprezentuję i chciałbym reprezentować także w przyszłości.

- Od jesieni nad Tarnowem wisi groźba utraty ponad 50 mln zł unijnej dotacji do budowy połączenia z autostradą, w trakcie której dojść miało do zmowy przetargowej. Zaproponował Pan, by miasto zwróciło część dotacji do łącznika i odzyskało te same pieniądze na inne inwestycje drogowe. Mówiło się, że w ten sposób "czyści" Pan sprawy finansowe miasta pod swojej kątem przyszłej prezydentury.
- Nie bagatelizujmy bardzo poważnej sytuacji. Komisja Europejska w przypadku problemu o wiele mniejszej skali zawiesiła w całości finansowanie programu regionalnego dla Podkarpacia. My mamy do czynienia z poważniejszą sytuacją, a nieprawidłowości nie zostały wciąż do końca wyjaśnione. Byłbym nieodpowiedzialny udając, że takie zagrożenie utraty finansowania jest nierealne. Rozwiązanie tej sytuacji w zgodzie z prawem jest powinnością wszystkich, którzy mogą to uczynić. I osobiste plany nie mają tu nic do rzeczy.

- Planowana finansowa operacja wystarczy, by zapobiec najgorszemu?

- Nie wiemy jaki jest zakres problemu. Teraz mówi się o zmowie w kontekście samego łącznika. Zwracając dziś dofinansowanie do budowy łącznika, wyklucza się konsekwencje w postaci narastających odsetek, gdyby dotację jednak trzeba było oddać. Dopiero jednak zakończenie śledztwa pokaże, czy problem nie dotyczy całego projektu połączenia węzła autostrady w Krzyżu z drogą wojewódzką nr 977. Trzeba się z tym liczyć, nie unikać rozwiązań, nie udawać, że nic się nie stało. Stąd środki zaradcze, które podejmujemy.

- Czy Pańska decyzja o kandydowaniu w wyborach prezydenckich nie wynika aby z tego, że według sondaży Platforma może stracić władzę na szczeblu Małopolski i dlatego koncentruje Pan swoją polityczną uwagę na Tarnowie?

- Moja determinacja nie ma związku z sondażami, nie wynika z kalkulacji politycznej, tylko z obywatelskiej postawy. PO ma dosyć stabilne notowania, ostatnio w kraju raczej rosnące. Dwie kadencje pracuję w zarządzie województwa i wcale nie chcę zrywać kontaktu z tym samorządem.

- Daje Pan do zrozumienia, że wystartuje jednocześnie w wyborach prezydenckich w Tarnowie i do sejmiku?

- Mocny lider listy może spowodować, że reprezentacja partii w sejmiku będzie odpowiednio liczna. A od tego zależy los przyszłych koalicji. Nie wykluczam więc kandydowania w dwóch rolach.

- Co się stanie jeśli wygra Pan w Tarnowie i uzyska mandat radnego sejmiku?

- Tarnów byłby w tym przypadku wyborem naturalnym i oczywistym. Do sejmiku startuje drużyna i zespołowo pracuje na wynik całej listy. Rezygnacja jednej z wybranych osób powoduje, że jej miejsce zajmuje inna, ale z tego samego ugrupowania. Nikt nie startuje natomiast w bezpośrednich wyborach prezydenckich po to, żeby po wygranej rezygnować i doprowadzać do powtórnych wyborów.

- Wygląda na to, że w prezydenckich wyborach rywala mieć Pan będzie w osobie innego członka zarządu województwa Stanisława Sorysa. Lider PSL uprzedził Pana nawet , wcześniej zgłaszając aspiracje do rządzenia w Tarnowie.

- Rywalizacja jest rzeczą chwalebną w wielu dziedzinach. Ze Stanisławem Sorysem będę jednak rozmawiał, by rozważył jeszcze swoją decyzję. PSL w Tarnowie nie ma tradycji wyborczych, dotąd nigdy nie wystawiał swojej listy kandydatów na radnych, nie mówiąc już o kandydacie na prezydenta. Zapewne dla tej formacji byłyby to trudne wybory.

- Którego kandydata obawiałby się Pan najbardziej?

- Zaproponuję pozytywny program, nie w kontrze do kogokolwiek. Zamierzam koncentrować się na przyszłości. Miasto potrzebuje nowych pomysłów. Wyczuwam zniecierpliwienie wśród tych, którzy chcą w Tarnowie pracować, działać, ale mówią, że "nie ma tu czym oddychać".

- Będzie Pan w trakcie kampanii pracował na stanowisku wicemarszałka, czy może skorzysta z urlopu, by nie być posądzanym o konflikt interesów?

- Nie będę wykorzystywał mojej funkcji do prowadzenia kampanii wyborczej. Jednak, jako wicemarszałek województwa, mam zadania do wykonania i obowiązki, które muszę realizować. Samorząd żadnego szczebla nie może nie pracować przez kilka miesięcy z powodu wyborów.

- Dwadzieścia lat temu był Pan już prezydentem Tarnowa. Tamten i ten obecny samorząd bardzo się od siebie różnią?

- Bardzo. Teraz samorząd może podejmować się zadań wartych dziesiątki milionów złotych. Dwie dekady temu mogliśmy mierzyć je w kwotach rzędu setek tysięcy. Pamiętam, że największym wyzwaniem była adaptacja wojskowych koszarów na potrzeby Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. To był ogromny wysiłek dla całego miasta.

- Za Pańskich rządów Rynek doczekał się nowej nawierzchni, która dziś jest zniszczona. Myśli Pan już o jego remoncie w razie wygranej?

- Szkoda, że moi następcy wpuścili na Rynek ciężkie pojazdy i ten fragment miasta został zniszczony. Ale może nie trzeba zmieniać całej nawierzchni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski