Łukasz Stawiarz, pacjent, obawia się o przyszłość szpitala FOT. ANNA KOZIAL-OGORZAŁEK
NOWY SĄCZ. Plan naprawczy dla sądeckiego szpitala przewiduje sporą redukcję etatów. Pracę mogą stracić aż 92 osoby. Szpitalne związki zawodowe protestują. Twierdzą, że na zwolnieniach najbardziej ucierpią pacjenci
- Nie wyrażamy zgody na redukcję etatów - mówi Anna Mokrzycka, przewodnicząca Szpitalnego Związku Pielęgniarek i Położnych. - Już wcześniej rozmawiałyśmy o tym z dyrektorem i podkreślałyśmy, że zdania nie zmienimy.
Mokrzycka dodaje, że rozpoczęły się już negocjacje przedstawicieli związków zawodowych z dyrekcją szpitala.
- Jedyne, na co możemy przystać, to by z pracy odchodziły osoby, które osiągną wiek emerytalny - dodaje pielęgniarka.
Dyrektor Artur Puszko, przekonuje, że zwolnienia są konieczne, by uratować szpital. Placówka ma już 48 mln zł długu.
- Trwają negocjacje ze związkami i Radą Społeczną Szpitala, ale będą one dotyczyć raczej warunków odejścia z pracy konkretnych osób. Sprawa dla mnie jest przesądzona - podkreśla dyrektor Puszko. - Redukcja etatów wynika z programu naprawczego i może przynieść oszczędności.
Leszek Zegzda, przewodniczący Rady Społecznej Szpitala, proponuje, by ostudzić emocje.
- Rozmowy o kształcie planu naprawczego wciąż trwają. Program będzie przedmiotem najbliższych obrad Rady, wtedy odniesiemy się do szczegółowych zapisów - wyjaśnia Zegzda.
Dodaje, że nie chce, by ludzie tracili pracę, ale zadłużona placówka nie może sobie pozwolić na zatrudnianie zbyt wielu osób.
- Musimy zbadać, czy wszystkie etaty są rzeczywiście potrzebne. Szpital to nie urząd pracy. Nie możemy na siłę utrzymywać etatów, jeśli to się nie opłaca - nadmienia.
Zapisy planu naprawczego zaskoczyły polityków.
- To skandal! - uważa poseł Solidarnej Polski, Arkadiusz Mularczyk. - Jak można zwalniać personel po tym, jak kontrola Państwowej Inspekcji Pracy wykazała, że pracownicy szpitala mają zbyt wiele obowiązków, pracują za długo i są przemęczeni?
Poseł Mularczyk sądzi, że redukcja etatów i obarczenie pozostałych pracowników nowymi obowiązkami poskutkuje powtórką sytuacji, jaka miała miejsce w październiku. Ówczesny dyrektor do spraw lecznictwa Andrzej Fugiel zasłabł po tym, jak dyżurował nieprzerwanie ponad 40 godzin. Tłumaczył wtedy mediom, że musiał tak długo pracować, ponieważ w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, którym kierował, było za mało pracowników medycznych.
- Apeluję do dyrektora Artura Puszki, by zastanowił się, czy forma planu naprawczego jest słuszna - oświadczył Arkadiusz Mularczyk.
Wysłał do dyrektora szpitala specjalne pismo, skierował także list do marszałka Marka Sowy z prośbą o wyjaśnienie, czy działania restrukturyzacyjne w sądeckim szpitalu mogłyby przebiegać bez redukcji zatrudnienia.
Piotr Odorczuk, kierownik biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego, mówi, że z punktu widzenia zarządu województwa, kluczowym zadaniem dyrektora Artura Puszki jest stabilizacja finansowa, którą szpital musi osiągnąć do końca przyszłego roku.
- Sposób, w jaki placówka osiągnie ten efekt, leży w kompetencjach dyrekcji - podkreśla Piotr Odorczuk. - Zarząd województwa nie ma wpływu na sprawy personalne.
Wpływu na nie nie mają również pacjenci, choć redukcja personelu może się na nich odbić.
- Na razie jest dobrze, miła i profesjonalna obsługa. Kto wie, jak to będzie wyglądało, gdy lekarzy i pielęgniarek będzie mniej - zastanawia się Łukarz Stawiarz, pacjent szpitala.
Anna Oskierko
TU CHODZI O LUDZKIE ŻYCIE
Rozmowa z CZESŁAWEM MISIEM z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy
- Pracuje Pan w sądeckim szpitalu jako pediatra. Co, jako pracownik, sądzi Pan o planowanych zwolnieniach?
- Zastanawiam się, jak dyrekcja widzi dalsze funkcjonowanie szpitala. Przecież liczba pacjentów nagle się nie zmniejszy. Na oddziałach będzie ich tyle samo albo więcej, a ma się nimi opiekować okrojony zespół pracowników. To musi się odbić na jakości naszej pracy.
- Czy dla szpitala zwolnienie 92 osób to poważny uszczerbek?
- W placówce są zatrudnione 902 osoby, więc stracimy 10 procent załogi. Będą zwalniane pielęgniarki, a bez ich pomocy trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie oddziałów, pracę stracą sekretarki, dietetyczki, laboranci, lekarze, technicy. Kto tych ludzi zastąpi?
- Ci, którzy zostaną, będą mieli więcej obowiązków?
- Na pewno. Będziemy musieli wykonywać więcej pracy. Personel będzie przemęczony, a to zwiększa ryzyko popełnienia błędu, który może skutkować w drastycznych przypadkach utratą życia lub zdrowia. Kto wówczas weźmie za to odpowiedzialność?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?