Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

V kolumna z Kałuży

Krzysztof Kawa
Kawa na ławę. Sami z siebie, zupełnie nieproszeni, piłkarze Cracovii nieustannie dostarczają nam pożywki do tworzenia teorii rozmaitych, ze spiskowymi na czele.

Od lat tańczy tak, jak oni zagrają, bodaj jedyny prezes w polskiej ekstraklasie w randze profesora, a od niedawna wdzięczną parę utworzył z nim trener biało-czerwono-biało-czerwonych. Jacek Zieliński, bo o nim mowa, z każdym przegranym bądź zremisowanym w tajemniczych okolicznościach meczem rozumie z tego, co widzi na boisku, coraz mniej. Po spotkaniu w Lubinie, gdzie podopieczni w trymiga roztrwonili dwubramkową przewagę sądził, że w życiu zobaczył już wszystko, ale okazało się, że wciąż nie potrafi właściwie (d)ocenić swojej drużyny.

W Lublinie (jedna literka, a robi różnicę) piłkarze „Pasów”, nie bawiąc się w żadne subtelności, przekroczyli kolejną granicę jego odporności, gładko ulegając outsiderowi z Łęcznej. Tego Zieliński już nie zdzierżył i oskarżył swoich graczy o sabotaż. W kraju, który na przestrzeni dziejów swoje przeszedł, zarzut działalności wywrotowej ma swoją wymowę. Niestety, nie padły żadne szczegóły, które mogłyby naprowadzić nas na rozpoznanie, kto w pasiastych szeregach robi za piątą kolumnę, więc pozostaje nam szerokie pole do domysłów.

Od dawna na klubowych korytarzach szepcze się, że zawodnikom z obecnym trenerem jest nie po drodze, co - tak się niedawno wydawało - dotarło do właściciela. Ten, na dowód swojej przemyślności, publicznie ogłosił rozpoczęcie sezonu łowieckiego z jasno wytyczonym celem znalezienia następcy w sztabie. Jednak odniesione wkrótce potem przez piłkarzy z Kałuży długo wyczekiwane zwycięstwo nakazało Januszowi Filipiakowi dokonać natychmiastowej wolty i wycofać się z zapowiedzi czystki. Prezes, jak to prezes, obrócił wszystko w żart, pozwalając życiu toczyć się dalej wartkim strumieniem. Teraz niewykluczone, że ten strumień porwie go wraz z całym dobytkiem wprost do I ligi, w której akurat - co za przypadek - postanowili zwolnić mu miejsce inni Małopolanie. Sandecja z trudem egzystuje na garnuszku sumiennie płacących podatki sądeczan i nie ma odpowiedniego do rangi aspiracji stadionu, ale ma za to drużynę, w której wszyscy ciągną wózek w jedną stronę. Wygląda na to, że nad bystrą Kamienicą zawczasu poradzili sobie z dywersantami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski