Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Vasa" z tysiąca dębów

Redakcja
Fot. Marek Długopolski
Fot. Marek Długopolski
Wiał słaby, choć lekko porywisty wiatr. Tłumy zgromadziły się w porcie, by zobaczyć chlubę szwedzkiej marynarki wojennej - "Vasę". Pierwsze sto metrów był holowany. Dalej popłynął o własnych siłach rozpiąwszy cztery z dziesięciu żagli. Nagle gwałtowny poryw wiatru położył go na burcie. Przez luki woda wdarła się do środka. "Vasa" tonął powoli, zabierając na dno wiele istnień ludzkich. Był 10 sierpnia 1628 r.

Fot. Marek Długopolski

SZTOKHOLM. Okręt tonął powoli, zabierając na dno wiele istnień ludzkich. Na dnie morza przeleżał 333 lata.

Muzeum Wazy to jedno z tych miejsc w Sztokholmie, które każdy turysta powinien odwiedzić. Powstało w malowniczej dzielnicy parków i terenów rekreacyjnych Djurgarden.

Okazały gmach, pięknie położony nad brzegiem morza, przyciąga spojrzenia monumentalnym wyglądem. We wnętrzu, wzniesionego z betonu muzeum znajduje się ogromny okręt wojenny zbudowany na życzenie króla Gustawa II Adolfa w 1625 r. Trudno wyobrazić sobie, że ta wspaniale zachowana jednostka spoczywała na dnie przez 333 lata!

Budowa "Vasy" trwała trzy lata. Została okupiona wielkim trudem najwyższej klasy rzemieślników: cieśli, szkutników, kowali, żaglomistrzów... Okręt miał przyćmić wszystkie zbudowane dotąd jednostki pływające. Kadłub powstał z tysiąca dębów. Na jego pokładzie znalazły się 64 działa, wysokość masztów wynosiła ponad pięćdziesiąt metrów.

Latem 1628 r. przycumowano go do nabrzeża w pobliżu zamku królewskiego. Załadowano balast i uzbrojenie. "Vasa" budził dumę wśród sztokholmczyków i przerażał morskich rywali Królestwa Szwecji. Pierwszym przeciwnikiem, z którym miał się zmierzyć, były polskie okręty.

Była niedziela 10 sierpnia 1628 r. Okręt był gotowy do pierwszego rejsu. Zaokrętowano 450-osobową załogę - 300 żołnierzy oraz 150 marynarzy oraz osoby wykonujące rozmaite prace pokładowe. Pogoda sprzyjała żeglarzom. Wiał słaby, choć lekko porywisty wiatr.

"Vasę" holowano pierwsze sto metrów. Dalej popłynął o własnych siłach rozpiąwszy cztery z dziesięciu żagli. Nagle, gdy wiatr mocniej załopotał żaglami, okręt przechylił się na stronę zawietrzną i położył na burcie. "Między godziną czwartą a piątą przechylił się i zatonął nowy wielki okręt" - tak brzmi lakoniczna notatka w księdze z 1628 r. Spoczął na dnie morza, zaledwie 1300 m od miejsca, z którego wypłynął.

Wiadomość o zatonięciu okrętu dotarła do króla szwedzkiego, będącego w Prusach, dwa tygodnie po wypadku. Monarcha polecił wszcząć śledztwo, które miało na celu wskazanie i ukaranie winnych.

Sformułowano wiele hipotez na temat przyczyn katastrofy "Vasy". Według jednej z nich okręt zatonął, gdyż źle przymocowane zostały armaty znajdujące się na jego pokładzie. Hipoteza ta jednak nie potwierdziła się. Po latach dociekliwych badań i obliczeń, uznano, że jedyną przyczyną zatonięcia okrętu była jego niewielka stateczność. "Vasę" mógł przewrócić niewielki podmuch.

Królewski okręt spoczywał w morskich odmętach przez ponad trzy wieki. Wielu śmiałków porywało się na karkołomną misję zlokalizowania "Vasy". Bezskutecznie. Pasjonatem, który od lat poszukiwał wraku, był inżynier Anders Franzen, jeden z najwybitniejszych specjalistów od wojen morskich toczonych przez Szwecję w XVI i XVII wieku. Franzen wiedział doskonale, że Bałtyk jest akwenem specyficznym, gdyż nie występuje w nim świdrak - małż morski, który w bardziej zasolonych wodach niszczy drewno. Przypuszczał więc, że szczątki "Vasy" mogą znajdować się na dnie w stanie nienaruszonym. Szczęście mu sprzyjało. Posługując się sondą opuszczaną na głębokość 35 m odnalazł okręt. Natychmiast też podjęto decyzję o jego wydobyciu. Problemem był wybór metody. Pojawiły się pomysły zgoła fantastyczne. Chciano np. zamrozić "Vasę" w bloku lodowym i przetransportować go do suchego doku. Proponowano też by napełnić okręt piłeczkami pingpongowymi, które same wynurzą go na powierzchnię wody.
Zwyciężyła konwencjonalna metoda, zaproponowana przez renomowaną firmę ratowniczą. Pod kadłubem "Vasy" wydrążono dziesiątki tuneli, przez które przeciągnięte zostały stalowe liny. Zamocowano je do pontonów wypełnionych wodą. Po napełnieniu pontonów powietrzem "Vasa" wynurzył się na powierzchnię. Prace związane z budową tuneli trwały dwa lata. Wypłukano tony mułu i żwiru zalegającego we wnętrzach statku. Wszelkie roboty wykonywano w kompletnych ciemnościach, na głębokości 30-40 m w temperaturze 4 stopni Celsjusza.

"Vasa" wydobyty został w 1961 r. Jego rekonstrukcja trwała kolejne 17 lat. Proces ten nazwano "układaniem największych puzzli świata". Pracujący we wraku badacze, wśród których dominowali archeolodzy, poddali się szczepieniom ochronnym. Mogli dzięki temu bez obaw wydobywać z wnętrza statku najróżniejsze znaleziska - od monet po ludzkie szczątki. Kiedy wydobyto wszystkie przedmioty, postanowiono oczyścić statek wodą i poddać go wielu zabiegom konserwatorskim. Było to działanie nowatorskie, nikt bowiem nie miał wcześniej doświadczeń z konserwowaniem tak wielkich powierzchni nasyconych wodą morską.

Na potrzeby "Vasy" naukowcy zastosowali metodę spryskiwania drewna wodnym roztworem glikolu polietylenowego, który powszechnie stosowany jest w produkcji kosmetyków i ma zdolność penetracji drewna.

Po wydobyciu "Vasy" okazało się, że na każdy kilogram drewnianej konstrukcji przypada 1,5 kg wody. To zaś oznaczało, że należało z niego usunąć około 580 ton wody!

W 1991 r. "Vasa" trafił do nowoczesnego gmachu. Wciąż jednak jest obiektem wymagającym specjalnej troski. Powietrze w budynku ma wilgotność 60 proc., temperatura wynosi 20 st., a światło maksymalnie 50 luksów. Bezpośredni kontakt ze statkiem wywołuje niezwykłe przeżycia. Przyćmione światło i szum morskich fal sprawiają, że turysta czuje się jakby był jednym z członków... załogi. Wrażenie potęguje tłum zwiedzających, w którym usłyszeć można najróżniejsze języki świata. Z okna muzeum bardzo dobrze widać miejsce, w którym okręt został przed wiekami zbudowany. Opuszczając Vasa Museet odczuwa się nieodpartą pokusę powrotu do tego jednego z piękniejszych miejsc w Sztokholmie.

Agata Olejarz-Białko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski