Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

VI liga Nowy Sącz

MW
DOBRZANKA DOBRA - POPRAD RYTRO 2-1 (1-0)

1-0 Krywoborodenko (z karnego) 30, 2-0 Palka 65, 2-1 Śmietana 82. Sędziował Jakub Kupczak (Nowy Sącz). Czerwona kartka: Brzeski (90 min - uderzenie rywala). Żółta kartka: Niedojad. Widzów 100.

Dobrzanka: Łazarczyk - Joniec, Niedojad, W. Dziadoń, Palka - D. Drożdż, Zawada, K. Dziadoń, G. Palkij - Gąsior, Krywoborodenko (46 Smaga, 90 Miśkowiec).

Poprad: Bulanda - Brzeski, Klag, K. Dziedzina, R. Weinbrener - Cięciwa (46 Pawlik), Janikowski, Łękawski, Zontek - Filip (60 Śmietana), Poczkajski (60 M. Weinbrener).

Ekipa z Dobrej wywalczyła bardzo ważne trzy punkty, wciąż zachowując szansę na prolongatę ligowego bytu. W obliczu sporych kłopotów kadrowych prym w jej szeregach wiedli młodzi wychowankowie, na czele z 16-letnim Adamem Palką, który bardzo dobry występ udokumentował golem.

Mecz toczony był w szybkim tempie i mógł się podobać kibicom. Oba zespoły zaprezentowały się bardzo solidnie, ambitnie walcząc przez pełne 90 minut. W 30 min za faul na G. Palkiju arbiter słusznie podyktował rzut karny, którego pewnym strzałem na gola zamienił Krywoborodenko. Do końca pierwszej połowy, mimo starań z obu stron, rezultat nie uległ już zmianie.

W 65 min kolejny stały fragment gry wykorzystali gospodarze. Tym razem sędzia przyznał Dobrzance rzut wolny pośredni w obrębie pola karnego Popradu i po krótkim rozegraniu Palka z 13 m kapitalnie uderzył w "okienko" bramki Bulandy, nie dając mu szans na skuteczną interwencję. Zadowoleni z wyniku gospodarze nieco spuścili z tonu, koncentrując się na działaniach defensywnych. Niewiele brakowało, aby taktyka ta okazała się dla nich zgubna, bowiem w 82 min Śmietana wykorzystał zamieszanie pod bramką Łazarczyka i uzyskał kontaktowe trafienie. W końcówce przyjezdni próbowali jeszcze uratować przynajmniej punkt, jednak zamiast strzelić wyrównującego gola, stracili zawodnika. Wyjątkowo niesportowo zachował się bowiem Brzeski, który kopnął bez piłki jednego z rywali i został ukarany czerwoną kartką. (MM)

Gorce Kamienica - Gród Podegrodzie 1-2 (0-1)

0-1 Mrzygłód 35, 0-2 B. Zgrzeblak (z karnego) 55, 1-2 P. Zasadni 85. Sędziował Krzysztof Tokarczyk (Limanowa). Czerwona kartka: Bodziony (90 min - druga żółta). Żółte kartki: P. Jasiński, Pierzchała - P. Majewski, Bodziony. Widzów: 120.

Gorce: P. Wąchała - Z. Franczyk, Pierzchała, P. Zasadni, Pulit - T. Zasadni, M. Wąchała, Kusyk (71 Żak), Ł. Jasiński - P. Jasiński, M. Franczyk.

Gród: D. Konstanty - P. Majewski, G. Konstanty, Ł. Majewski, B. Zgrzeblak - Mrzygłód (61 Zygmunt), Potoczny, Ciurka (75 T. Zgrzeblak), Bodziony - Wajda, Berowski (82 Podmański).

Gospodarze na pożegnanie z własnymi kibicami i rozgrywkami szóstej ligi rozegrali bardzo dobre spotkanie i mogli pokusić się o punkt.

Pierwsza połowa była wyrównana. Goście próbowali grać z kontry i jedna z nich w 35 min, dała im prowadzenie. T. Zasadni podał piłkę wprost pod nogi Mrzygłoda, który nie mógł zmarnować takiego prezentu. Po chwili miejscowi futboliści trafili do siatki; po zagraniu Ł. Jasińskiego do Kusyka ten drugi strzelił celnie, ale arbiter gola nie uznał dopatrując się pozycji spalonej strzelca gola.
Pierwsze 20 min drugiej połowy to przewaga przyjezdnych, ale nie potrafili oni wypracować dogodnych okazji bramkowych do zdobycia gola. Bramkę jednak zdobyli. W 55 min Wajda przewrócił się w polu karnym, a sędzia podyktował rzut karny. Pewnym egzekutorem "jedenastki" okazał się B. Zgrzeblak. Przegrywając 0-2 piłkarze z Kamienicy zaatakowali chcąc godnie pożegnać się z kibicami. Miejscowi stworzyli trzy sytuacje podbramkowe, z których wykorzystali jedną. W 80 min M. Franczyk uderzył zza pola karnego w poprzeczkę, a w 82 min M. Wąchała nie trafił w bramkę z 5 m. W 85 min M. Wąchała odegrał piłkę do P. Zasadniego, ten trafił w słupek, ale pośpieszył z dobitką i pokonał D. Konstantego.

Najbardziej sprawiedliwym rezultatem byłby remis, ale to goście okazali się minimalnie lepsi. (MW)

LKS Jodłownik - Przełęcz Tylicz 1-1 (0-0)

1-0 Pasionek 60, 1-1 Starski 75. Sędziował Gabriel Antoszak (Gorlice). Czerwone kartki: Lizak (70 min - uderzenie rywala), Pociecha (80 min - druga żółta). Żółte kartki: Pociecha - Szpyrka, Migacz. Widzów 150.

Jodłownik: Basta - Ł.Pazdan, Juszkiewicz (80 Grzyb), Pociecha, Siatka (85 Marek) - Banach (55 M. Pazdur), Gargas (70 Piwowarczyk), Lizak, D.Pazdur - Pasionek, Piechówka.

Przełęcz: Leśniak - Migacz, Kosiński, Wiater, Starski - Gałęziowski (72 Olech), Szafraniec, Baran, Wolanin - Szpyrka, M. Iźwicki (30 S. Iźwicki, 55 Długosz).

Walcząca o utrzymanie w lidze Przełęcz tylko zremisowała ze słabo prezentującym się w przekroju całego sezonu Jodłownikiem. Dodać trzeba, że remis ten goście wywalczyli z dużym trudem, w końcówce grając z przewagą dwóch zawodników.

O pierwszej połowie można napisać właściwie tylko tyle, że odbyła się. W drugiej części gry zarysowała się lekka przewaga Przełęczy, ale goście nie potrafili udokumentować jej bramkami. Co nie udało się drużynie z Tylicza, niespodziewanie stało się udziałem miejscowych, którzy w 60 min po indywidualnej akcji Pasionka, zakończonej ładnym strzałem z 16 m objęli prowadzenie. Od tej pory do jeszcze bardziej zdecydowanych ataków ruszyli przyjezdni, a ich starania zostały nagrodzone na kwadrans przed końcem zawodów, kiedy Starski wykorzystał ogromne zamieszanie pod bramką Basty i z najbliższej odległości wepchnął futbolówkę do siatki. W końcówce Przełęcz mogła przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, jednak doskonałe okazje zmarnowali Szpyrka i Wolanin.

Jeśli chodzi o mniej przyjemne aspekty tego widowiska, wspomnieć należy o sporych zastrzeżeniach gospodarzy do pracy arbitra oraz konieczności przerwania meczu na kilka minut po sytuacji, w której czerwoną kartką ukarany został Lizak. Powodem tej przymusowej przerwy było wtargnięcie na boisko miejscowych kibiców, którzy własnoręcznie chcieli wymierzyć sędziemu sprawiedliwość. (MM)

Jordan Jordanów - Zawada Nowy Sącz mecz się nie odbył - drużyna Zawady nie stawiła się na boisko.

Prezes Jordana Jordanów STANISŁAW KAWULA: - Po odczekaniu regulaminowego czasu sędziowie odgwizdali zakończenie spotkania. Wobec tego zatelefonowałem do wiceprezesa OZPN Nowy Sącz Antoniego Ogórka, czy ma jakieś informacje, dlaczego drużyna Zawady nie przyjechała na mecz. Wiceprezes stwierdził, że żadnych informacji w tym zakresie nie posiada i nikt nie zgłaszał się do niego w tej sprawie. Nie muszę dodawać, że od drużyny Zawady informacji o tym, że nie przyjadą na mecz też nie otrzymaliśmy. (ZK)

LKS Kobylanka - Victoria Witowice Dolne 2-1 (1-0)

1-0 Jabłczyk 42, 1-1 Orzechowski 62, 2-1 Trzyna 70. Sędziował Andrzej Potoniec (Nowy Sącz). Żółte kartki: Guter, Szymczyk, Bogusz - Witowski. Widzów 100.

Kobylanka: Grądalski - Woźniak (60 Wojna), Trzyna, Guter, Habiński - Szymczyk, Jabłczyk (87 Karp), Jamro (80 Sokulski), Szura (86 Przybyłowicz) - Kotowicz, Bogusz.

Victoria: Pulit - Witowski, Krzyściak, Kurzydło, Rosiek - Skórnóg (86 Wrona), Nowak, Piwowar, Bednarek - Grabarczyk (62 Kowalik), Orzechowski.

Wciąż walcząca o trzecie miejsce na finiszu rozgrywek Kobylanka nie bez trudu pokonała znacznie niżej notowaną Victorię. Gospodarze w przekroju całego meczu posiadali sporą przewagę, jednak witowiczanie przeciwstawili ogromną ambicję i wolę walki, nie pozwalając im na odniesienie bardziej okazałego zwycięstwa.

Już w 3 min bliski powodzenia był Szura, ale po jego strzale piłkę z linii bramkowej wybili obrońcy Victorii. Później oba zespoły stworzyły sobie jeszcze po trzy klarowne sytuacje, jednak żadna z nich nie przyniosła gola. Tuż przed przerwą starania Kobylanki wreszcie zostały nagrodzone. Precyzyjną wrzutkę w pole karne w wykonaniu Bogusza na bramkę zamienił Jabłczyk, uderzając główką z najbliższej odległości obok bezradnego Pulita.

Druga część gry, podobnie jak pierwsza, rozpoczęła się od sytuacji Szury, ale jego mocny strzał z 7 m kapitalnie obronił golkiper Victorii. Później doskonałą okazję na podwyższenie prowadzenia miał Jabłczyk, tymczasem gola niespodziewanie zdobyli goście. W 62 min Orzechowski zdecydował się na uderzenie z 25 m, po którym piłka trafiła w samo "okienko" bramki Grądalskiego. Podrażnieni takim obrotem sprawy miejscowi natychmiast ruszyli do ataku i wkrótce dopięli swego. W 70 min Trzyna główką z 7 m skutecznie przelobował Pulita, zapewniając swojej drużynie zasłużone w sumie trzy punkty. (JH)

LKS Szaflary - Orzeł Wojnarowa 3-2 (1-0)

1-0 Pawełczak 19, 2-0 Pawełczak (z karnego) 49, 3-0 Marduła 62, 3-1 Kwak 75, 3-2 Krasiński 83. Widzów 200.

Szaflary: Szczepaniec (21 Sarna) - Magulski, Baboń (61 Jarząbek), Strama - Szulc, Pańszczyk, P. Kamiński, Marduła, Pawełczak (72 B. Marek) - Kuranda, Słaboń (87 Czajkowski).

Orzeł: Twora - Chronowski, Chrupała, Krajewski - Szczerba, Kwak, Kogut, Krasiński, Głąb (70 Sus) - Szambelan, Szczepanik.

Walczący o pozostanie w klasie okręgowej piłkarze z Szaflar odnieśli skromne, ale jakże cenne zwycięstwo.
Miejscowi rozpoczęli mecz z wielkim animuszem i już w 10 min byli bliscy uzyskania prowadzenia. P. Kamiński zacentrował do Słabonia, ale po jego główce piłka obiła się od poprzeczki i obrońcy Wojnarowej wybili ją w pole. Druga akcja gospodarzy przyniosła im już gola. Pańszczyk podcinką przerzucił piłkę ponad obrońcami Orła do Pawełczaka, ten po przyjęciu piłki głową i po odbiciu się jej od murawy nieuchronnie wpakował ją do siatki. W 21 min kontuzji doznał bramkarz Szaflar Szczepaniec i między słupkami stanął stoper Pańszczyk. Ta zmiana jakoś nie miała wpływu na postawę obu zespołów, bo gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska.

Na początku drugiej odsłony spotkania gospodarze wyprowadzili kontrę, w której w polu karnym sfaulowany został Marduła. Podyktowaną "jedenastkę" na gola pewnym strzałem zamienił Pawełczak. Goście swoje szanse na strzelenie bramki upatrywali w strzałach z dystansu, jednak zastępujący Szczepańca Pańszczyk spisywał się bez zarzutu. Za to w 62 min gospodarze zorganizowali akcję, w której Pawełczak zagrał piłkę z narożnika boiska w pole karne do Sarny. Ten widząc wychodzącego bramkarza przepuścił futbolówkę, a ta trafiła, do Marduły, który szansy nie zmarnował. Usatysfakcjonowani wysokim prowadzeniem gospodarze dali się zaskoczyć w 75 min. Pozostawili zupełnie nieobstawionego na prawej stronie Kwaka i ten po otrzymaniu piłki w sytuacji sam na sam pokonał Pańszczyka. W 83 min do zagranej z rzutu rożnego piłki najwyżej wyskoczył Krasiński i zdobywając gola główką doprowadził do kontaktu bramkowego. W ostatniej chwili zwycięstwo gospodarzom uratował Pańszczyk, bowiem wygrał pojedynek sam na sam z napastnikiem Orła. (ZK)

KS Zakopane - LKS Korzenna 1-1 (1-1)

0-1 Olszewski 6, 1-1 Kłosowski 11. Sędziował: Piotr Firlit (Gorlice). Żółta kartka: Piekarczyk. Widzów 150.

Zakopane: Kożuch - Pękala (75 Król), Murzyn, Piekarczyk - Wszołek, Dudziak (80 Drabik), Frasunek, Leniewicz, Stanek - Wesołowski, Kłosowski.

Korzenna: Gubrowicz - J. Kantor, Bernasiewicz, Szczerba (55 M. Kantor) - Bieniek, Radzik, Kudryk, Gwiżdż, Mokrzycki - Znamirowski, Olszewski.

Był to dziwny mecz. Momentami nieciekawy, w niektórych okresach emocjonujący a z pewnością bardzo zacięty. Na dodatek bramki padły po ewidentnych nieporozumieniach bramkarzy z własnymi obrońcami. Zakopiańscy futboliści stworzyli znacznie więcej sytuacji, z których mogli zdobyć gole, ale w decydujących momentach zabrakło im albo precyzji i "zimnej krwi" albo po prostu szczęścia.

Drużyna Korzennej, która w tym spotkaniu walczyła o ligowy byt rozpoczęła spotkanie bardziej zdeterminowana, i w 6 min zdobyła bramkę. Był to gol właściwie sprokurowany przez zawodników gospodarzy i ten błąd bezlitośnie wykorzystał doświadczony Olszewski. Napastnik Korzennej wykorzystał nieporozumienie obrońców z bramkarzem, wyszedł przed zakopiańskich zawodników i lobem posłał piłkę do siatki ponad wychodzącym Kożuchem. W 11 min Dudziak po rajdzie prawa stroną zagrał płaską piłkę w pole karne. Bramkarz Korzennej krzyknął "moja", czym zmylił swojego obrońcę, ale piłki nie opanował. Bezpańską futbolówkę czubkiem buta kopnął Wesołowski a do pustej już bramki wpakował ją Kłosowski. Chwilę później po wrzutce Leniewicza piłkę lekko głową musnął Murzyn, ale przeszła ona jednak nad poprzeczką. W 15 min po dobrej akcji zakopiańczyków Wesołowski z 7 m strzelił tam gdzie stał bramkarz. W rewanżu do pozycji strzeleckiej doszedł Olszewski, ale główkując trafił w słupek. Kolejne okazje do zmiany wyniku zakopiańczycy mieli po szybkich i dobrze zorganizowanych kontrach. W 34 min Kłosowski po ograniu dwu rywali uderzył po dalszym rogu, ale piłka przeszła obok słupka. Z kolei w 38 min po zagraniu z rzutu rożnego do piłki świetnie wystartował tenże Kłosowski, ale znowu jego główka trafiła w bramkarza. Także Wesołowski będąc już bardzo blisko bramki nieczysto uderzył piłkę i opanował ją bramkarz.
Druga połowa nie obfitowała już w tak klarowne sytuacje, jednak w samej końcówce kilku miejscowych piłkarzy miało bardzo dobre sytuacje do zdobycia goli. Dwa razy zakopiańscy piłkarze wykonywali rzuty wolne pośrednie z pola karnego rywali, ale rozegrali je bardzo źle. (ZK)

Tabela VI ligi

1. Ogniwo 29 62 79-42

2. Zakopane 29 57 69-36

3. Kobylanka 29 52 59-38

4. Sokół 29 50 59-46

5. Jordan 28 50 50-37

6. Szaflary 29 48 71-56

7. Gród 29 47 41-35

8. Korzenna 29 46 61-41

9. Poprad 29 46 55-41

10. Dobrzanka 29 41 56-40

11. Przełęcz 29 41 49-45

12. Victoria 29 33 43-59

13. Orzeł 29 32 48-69

14. Jodłownik 29 19 30-71

15. Zawada 28 17 23-81

16. Gorce 29 13 26-82

(MW)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski