Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Vivat academia, vivat profesores. Niełatwe początki Akademii

Włodzimierz Knap
Lekcja śpiewu na wydziale sztuk wyzwolonych w inicjale XV-wiecznej księgi
Lekcja śpiewu na wydziale sztuk wyzwolonych w inicjale XV-wiecznej księgi Wikipedia
12 maja 1364 * Kazimierz Wielki funduje Akademię Krakowską * Uniwersytet staje się najważniejszą uczelnią w Europie Środkowej * Studenci nie ograniczają się do nauki - nie brakuje burd, hazardu i nierządu

Same początki Uniwersytetu Jagiellońskiego, jak od XIX stulecia nazywana jest uczelnia założona przez ostatniego Piasta na tronie polskim, toną w mrokach niepamięci.

Ale też już w pierwszym okresie swojego istnienia akademia wydała niezwykłe owoce. Po odnowieniu jej, dzięki staraniom pary monarszej Jadwigi i Władysława, Stanisław ze Skarbimierza oraz Paweł Włodkowic naukę prawa narodów podnieśli na poziom dla innych nacji długo niedostępny. Nieco później akademia wydała plejadę wybitnych astronomów i matematyków.

Wielu jej absolwentów, m.in. Grzegorz z Nowej Wsi, Jakub z Zalesia czy Jan z Głogowa, w całej Europie słynęło z wiedzy, a Kraków uchodził za jeden z najświetniejszych ośrodków astronomicznych. Studiował tu zresztą Mikołaj Kopernik.

W ostatnim trzydziestoleciu XV w. studia w Krakowie podjęło ok. 8 tys. żaków z wielu krajów (z Węgier ok. 1,5 tys.). W Europie Środkowej i Wschodniej uniwersytet nie miał konkurenta. Zanim jednak doszedł do takiego poziomu, groziło mu unicestwienie po śmierci Kazimierza Wielkiego; niezwykle ciężkie chwile przeżywał także za życia Jagiełły.

Jednak uczelnia to nie tylko świątynia nauki. Nie zapominajmy, że życie studentów było wtedy niezwykle barwne. Biedni żacy bili się z bogatymi, Polacy z Węgrami czy Niemcami, drwiono i przedrzeźniano Mazurów, kpiono z Litwinów czy Rusinów.

Pijaństwo, hazard, kradzieże i rozpusta wśród studentów były czymś normalnym, choć i tak Kraków należał do najspokojniejszych ośrodków uniwersyteckich w średniowieczu.

Niełatwe początki Akademii

Możemy jedynie domniemywać, kiedy zaczął działalność uniwersytet w Krakowie, gdzie prowadzone były zajęcia, a także co kierowało królem, że zaczął czynić starania o jego otwarcie.

O pierwszym okresie działalności Akademii Krakowskiej, za życia Kazimierza Wielkiego, informacji pewnych mamy niewiele. Wśród nich są dwa dokumenty wystawione 12 maja 1364 r. Kluczowe znaczenie miało wydanie przez kancelarię władcy przywileju fundacyjnego, w którym określone zostały także kwestie dotyczące organizacji uczelni i uposażenia profesorów. Akt fundacyjny musiał być rzetelnie napisany, bo na nim wzorowali się założyciele uniwersytetu w Wiedniu (1365) i najpewniej też w węgierskim Pecs (1367).

36 lat później stanowił bazę dla przywileju wystawionego przez Jagiełłę, dotyczącego odnowienia studium generale. 12 maja 1364 r. również władze Krakowa wydały dokument, w którym zagwarantowały prawa i przywileje dla studentów. Ciekawe jest to, że wcześniej tego rodzaju przywileje nie były wystawiane przez miasta. Rok później natomiast magistrat Wiednia wydał podobny dokument.

Od bardzo dawna w historiografii panuje przekonanie, że Kazimierz Wielki uniwersytet założył przede wszystkim dlatego, że brakowało mu wykształconych prawników do pracy w administracji państwowej. Jednak od stosunkowo niedawna część historyków uważa, że taki sposób myślenia nie ma pokrycia w ówczesnej rzeczywistości. Prof. Stanisław Szczur zwracał uwagę, że w administracji na dworach europejskich, nie tylko polskim, nie widać było prawników po skończonych uniwersytetach. Dlaczego?

Między innymi z tej przyczyny, że na uczelniach kształcono w zakresie prawa rzymskiego, które nie miało zastosowania w życiu publicznym. Sądy zaś orzekały według prawa zwyczajowego i - wbrew pozorom - nie zatrudniały prawników. Zdaniem prof. Szczura, z pracami kodyfikacyjnymi z powodzeniem poradziliby sobie wykształceni na obcych uniwersytetach duchowni, a tych nie brakowało w otoczeniu polskiego monarchy. Ponadto, też wbrew potocznemu sądowi, w czasach Kazimierza Wielkiego liczba osób legitymujących się wykształceniem akademickim zupełnie wystarczała do sprawnego funkcjonowania państwa. Warto też pamiętać, że w gronie studiujących pełno było cudzoziemców, a ci po ukończeniu nauki zwykle wracali do swojego kraju.

Skoro nie chodziło Kazimierzowi Wielkiemu o wyszkolenie kadr, to o co? Wybitni historycy, m.in. Jacques Le Goff, podkreślają, że w Europie Zachodniej uniwersytety były już od schyłku XII stulecia niezwykle ważnym czynnikiem całej struktury społecznej i odgrywały istotną rolę w życiu religijnym oraz kulturalnym państwa. Rządzący starali się otaczać je opieką, doceniali znaczenie wykształcenia, a głosy płynące z uniwersytetów były słuchane i komentowane na dworach.

Dla władców posiadanie akademii stało się niezbędne, analogicznie jak godnej rezydencji czy gotyckiej katedry. Własny uniwersytet podnosił rangę monarchy, wzmacniał jego prestiż. Nie bez znaczenia było również to, że po naukę przybywali studenci z różnych krajów.

Nie ulega wątpliwości, że rozumiał to król Kazimierz i jego doradcy, a także władcy z sąsiadujących krajów. Przykładem Karol IV rządzący Czechami, a potem całym cesarstwem niemieckim. Niemal równocześnie z Polską starania o studium generale podjęli władcy Węgier oraz Austrii.

Zgoda papieża stanowiła warunek konieczny, by uczelnia mogła powstać, przyznawać stopnie naukowe uznawane w całej Europie. Ks. prof. Jan Fijałek mniej więcej wiek temu przekonywał, że początki starań Kazimierza Wielkiego o uniwersytet wiązać należy z wysłaniem do Padwy w połowie XIV w. kanclerza ziemi łęczyckiej Floriana z Morska, późniejszego biskupa krakowskiego. Potem to stanowisko zostało zakwestionowane, lecz inny mediewista z UJ, prof. Jerzy Wyrozumski uważa, że jest prawdopodobne, iż w głowie władcy Polski już wtedy zrodziła się chęć posiadania szkoły wyższej. Warto pamiętać, że w 1348 r. uniwersytet powstał w Pradze. Stało się to dzięki temu, że Karol IV był uczniem, a potem sojusznikiem papieża Klemensa VI.

Kazimierz Wielki nie mógł liczyć na zgodę na założenie uniwersytetu ze strony Klemensa, bo stosunki między nimi były napięte. Zapewne jednak monarchę polskiego musiało z czasem coraz mocniej boleć i martwić, że Czechy mają swoje studium generale, a Korona Polska nie. Wiedzieć musiał, że dzięki uczelni Praga jeszcze bardziej zyskała, choć wówczas, co należy przyznać, być może była "stolicą świata", bo Czechy były najsilniejszym krajem Rzeszy. Z kolejnym papieżem, Innocentym VI, relacje Kazimierza poprawiły się, lecz dopiero gdy na czele Stolicy Apostolskiej stanął Urban V (1362), sam uczony, były profesor uniwersytetu w Montpellier, król Polski mógł podjąć skuteczne zabiegi.
6 kwietnia 1363 r. Kazimierz Wielki wystosował do papieża suplikę, czyli prośbę. Chodziło mu w niej o zgodę Urbana V m.in. na założenie uniwersytetu. Król Polski prosił, "aby mógł założyć w Krakowie, znaczniejszym mieście Królestwa, studium generalne ze wszystkimi wydziałami, a w szczególności prawa kanonicznego i cywilnego". W uzasadnieniu napisano niezgodnie z prawdą, że najbliższy uniwersytet znajduje się w odległości 40 dni drogi, przez co w Polsce "wiedza cierpi wygnanie".

W ciemnych barwach nakreślono los kleryków udających się z Polski po naukę. "Jedni schwytani, inni uwięzieni, w niewoli są i byli uśmiercani" - czytamy. Odpowiedź papieska na prośbę Kazimierza nie zachowała się. Jednak z adnotacji kancelarii papieskiej, zawierającej słowo "fiat", czyli "niech się stanie", wiemy, że papież pozytywnie się do niej ustosunkował.
15 października 1363 r. Urban V wystosował list do Jarosława Bogorii, arcybiskupa gnieźnień-skiego. Polecił mu zbadać warunki, w jakich ma działać uniwersytet. Prof. Krzysztof Stopka, dyrektor Archiwum UJ, zwraca uwagę, że papież mógł się obawiać, iż ciężarem utrzymania uczelni zostanie obarczone duchowieństwo, ponieważ uniwersytety traktowano wówczas jako instytucje kościelne.

Wobec samej idei był nastawiony pozytywnie, skoro pisał do arcybiskupa, że jest jego gorącym pragnieniem, by akademia powstała. Arcybiskup, który był bliskim sojusznikiem króla i zwolennikiem powstania uniwersytetu,wysłał relację papieżowi z dokonanego rozpoznania. Możemy się domyślać, bo dokumentem badacze nie dysponują, że abp Bogoria sprawę tak przedstawił, by Urban V był zadowolony. Z początkiem 1364 r. papież musiał wydać kolejny dokument, który stał się podstawą do dalszych działań Kazimierza Wielkiego. Władca nie czekał na formalną zgodę papieża, lecz, będąc jej pewnym, wystawił 12 maja 1364 r. przywilej fundacyjny. Urban V formalnie powołał studium generale na mocy dokumentu z 1 września 1364 r., ale dotarł on do Polski dopiero na początku roku następnego.

Miał to być uniwersytet wzorowany na uczelniach w Bolonii i Padwie, choć w praktyce najbliższy był uniwersytetowi w Neapolu, który określić można mianem państwowego. Rzecz w tym, że utrzymanie katedr król wziął na swój koszt, a ściślej przeznaczył na ten cel 340 grzywien, które pochodziły z krakowskich żup solnych. Państwowym elementem było również oddanie kanclerzowi królewskiemu przywileju promocyjnego, czyli prawa zatwierdzania egzaminów składanych przez doktorów i magistrów. Najczęściej takie uprawnienia posiadali biskupi.

Król zapewnił wszystkim, począwszy od doktorów i magistrów przez studentów, po woźnych, którzy chcieliby się przenieść do Krakowa, opiekę prawną i ochronę oraz zapewnienie przywilejów, jakie przysługiwały im w innych uniwersytetach. Dotyczyło to zwłaszcza uczonych i scholarów z Bolonii i Padwy. Osoby, które obejmował przywilej monarszy, zostały zwolnione z wszelkich opłat na terenie całego królestwa. Piekarze i młynarze mieli im świadczyć usługi za taką samą cenę jak mieszczanom. Gdyby zaś żaka ograbiono na terenie Polski, król w takiej sytuacji wyrównywał straty.

Władca zapewniał też zakwaterowanie. Kazimierz Wielki usankcjonował także sądownictwo rektora nad studentami w sprawach cywilnych i lżejszych karnych. Od jego wyroku nie można było odwoływać się do żadnego innego sądu. Ciężkie sprawy karne, np. złodziejstwo, cudzołóstwo, gwałt, zabójstwo, zastrzeżono dla sądu biskupiego w wypadku studentów duchownych i sądu królewskiego w przypadku świeckich. Studenta jednak nie można było aresztować bez sług rektora i jego wyraźnej zgody.

Król wyznaczył także kredytodawcę, którym był jeden z Żydów krakowskich. Miał on w razie potrzeby udzielać studentom pożyczek pod zastaw na niski procent w wysokości 25 proc. w skali roku. Oprocentowanie pożyczek w przypadku innych osób wynosiło ok. 108 proc. rocznie.

Rektor i profesorowie mieli być wybierani na uposażone przez króla katedry przez studentów. Rektorem nie mógł być ani doktor, ani magister, ale tylko student, a być może studiujący jeszcze bakałarz.
Uniwersytet miał mieć wydział medyczny, prawny i sztuk wyzwolonych. Według prof. Krzysztofa Stopki niewykluczone, że o wydział teologiczny król nawet się nie starał. W tym czasie papieże niechętnie udzielali zgody na nauczanie teologii, starając się ograniczać liczbę ośrodków interpretujących doktrynę chrześcijańską w obawie przed różnorodnością opinii.

W Europie Środkowej tylko uniwersytet w Pradze uzyskał wydział teologiczny, ale Praga była wtedy stolicą cesarstwa. Uniwersytety typu prawniczego wydziałów teologicznych na ogół nie miały. W Bolonii i Padwie teologię wykładano dopiero w XIV w., po kilku wiekach istnienia, a nauczanie teologii odbywało się w klasztorach, głównie dla potrzeb zakonów.

Nie wiadomo, kiedy uniwersytet rozpoczął działalność. Bez nowych dokumentów dokładnej daty rozpoczęcia nauki nie sposób będzie ustalić. Prof. Jan Dąbrowski uważa, że mogło stać się to jeszcze w 1364 r. Większość historyków jest jednak zdania, że uczelnia nie mogła rozpocząć prac przed 1365 r. Mało prawdopodobne zdaje się rozpoczęcie nauki bez papieskiego dokumentu, a ten, jak wspominaliśmy, dotarł do Krakowa najpewniej na początku 1365 r. Niewykluczone, według prof. Stopki, że król zwlekał z podjęciem decyzji o uruchomieniu akademii do śmierci biskupa krakowskiego Bodzanty (zmarł we wrześniu 1366 r.), z którym od dawna był poróżniony.

Bodzanta nie był zaangażowany w działania króla wokół powstania uczelni, ponieważ w tej kwestii papież korespondował nie z nim, lecz z arcybiskupem gnieźnieńskim. Pierwsza pewna informacja źródłowa na temat funkcjonowania uniwersytetu pochodzi z 1367 r. Jako pierwsze zostały uruchomione wydziały medycyny i sztuk wyzwolonych.

Nie wiemy dokładnie, gdzie odbywały się wykłady, ćwiczenia i dysputy. Jakieś nauczanie prowadzono na wzgórzu wawelskim, lecz na pewno nie w pomieszczeniach zamku królewskiego. Zajęcia mogły się też odbywać w wyznaczonych przez króla "mieszkaniach przyzwoitych".

Następca Kazimierza Wielkiego, Ludwik Węgierski, nie troszczył się o losy krakowskiego uniwersytetu. Ten szybko upadł, a nieliczni wypromowani bakałarze przenieśli się do Pragi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski