Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Vullnet Basha, piłkarz Wisły Kraków: W klubie mało kto z nami rozmawia o naszej sytuacji

Justyna Krupa
Justyna Krupa
Vullnet Basha podczas meczu z Jagiellonią
Vullnet Basha podczas meczu z Jagiellonią Wojciech Matusik
- Zawsze zachowuję się jak profesjonalista, nawet gdy nie otrzymuję za to wynagrodzenia - mówi Vullnet Basha, piłkarz Wisły Kraków.

Wygląda na to, że albański pomocnik to gwarant punktów dla Wisły Kraków. Gdy ostatnio leczył kontuzję i nie mógł wystąpić w meczach z Arką Gdynia i Miedzią Legnica, oba te spotkania krakowianie przegrali. A wyrwa w środku pola była aż nadto widoczna. Tymczasem w potyczce z Jagiellonią Białystok u siebie w końcu „Biała Gwiazda” zagrała lepiej i dopisała sobie cenny punkt (2:2). Jak wielki wpływ na to miał powrót Vullneta Bashy?

- Nie sądzę, by to była kwestia mojej obecności w składzie. Wcześniej graliśmy po prostu dwa trudne mecze na wyjazdach, z których nie przywieźliśmy żadnego punktu. Nie uważam jednak, żebym był niezastąpiony - przekonuje Albańczyk. - Wszyscy w tej drużynie są jej ważną częścią.

Trudno jednak nie dostrzec, że cała drużyna gra pewniej w defensywie, gdy Basha zarządza odbiorem piłki w środku pola. Nawet jeśli sam nie gra bezbłędnie.

- Gdy spojrzymy na to, w jakiej sytuacji znajduje się klub i drużyna, to wydaje się, że punkt zdobyty z Jagiellonią trzeba szanować - uważa 28-letni piłkarz. - Dla nas jednak remis nigdy nie jest wystarczający, zawsze powinno się chcieć więcej. W pierwszej połowie rzeczywiście graliśmy dość dobrze, stwarzaliśmy sobie sytuacje. Dobrze też zabezpieczaliśmy tyły. Trzeba jednak przyznać, że Jagiellonia w drugiej połowie grała dużo lepiej od nas. Zasłużyła na to wyrównanie.

Tym razem w środku pola wspomagał Albańczyka 18-letni Patryk Plewka, który sam przyznaje, że na Bashy się wzoruje.

- Plewka to młody zawodnik, który ma jeszcze dużo nauki przed sobą. Ostatnio zaliczył jednak dwa występy w podstawowej jedenastce i muszę szczerze przyznać, że poszło mu naprawdę dobrze - chwali Polaka starszy kolega. - Teraz musi po prostu nadal ciężko pracować, by się rozwijać.

Po tym, jak Albańczyk doznał kontuzji, niektórzy zaczęli nawet powątpiewać, czy jeszcze wystąpi w barwach Wisły. W sytuacji, gdy klub miesiącami zalega z wypłatami pensji, nie każdy znalazłby motywację, by ryzykować zdrowiem na boisku. Jednak Basha zapewnia, że do swoich obowiązków cały czas podchodzi z pełnym profesjonalizmem.

- Ludzie mogą mówić, co im się podoba. Ja dobrze wiem, że naprawdę zmagałem się z urazem i nie mogłem wystąpić w poprzednich meczach. Zawsze zachowuję się jak profesjonalista, nawet gdy nie otrzymuję za to wynagrodzenia. Chcę być na boisku i pomagać drużynie. Jak ktoś chce gadać na mój temat, niech to robi. Ja jestem cichym chłopakiem, nie lubię dużo gadać. Po prostu wykonuję swoją robotę najlepiej, jak umiem.

Cierpliwość piłkarzy Wisły nie jest jednak nieograniczona. Brak jasnych perspektyw co do uregulowania zaległości finansowych powodował ostatnio narastającą frustrację w zespole.

- Nie licząc dyrektora Arka Głowackiego, mało kto z klubu z nami na ten temat rozmawia - przyznał Basha po meczu z Jagiellonią. - Jesteśmy profesjonalistami, ale ta sytuacja czasem też nas sporo kosztuje. Ciągle trzeba pytać, kiedy możemy spodziewać się, że coś dostaniemy, kiedy sytuacja się poprawi. A odpowiedzi na ten moment nie mamy. My jednak mamy nasz obowiązek do wykonania na boisku. Będziemy nadal ciężko trenować, by być w stanie rywalizować z resztą ligi na takim poziomie, jak w tym meczu. Będziemy walczyć o zwycięstwa - podkreślał.

Po spotkaniu z Jagiellonią albańskiemu piłkarzowi towarzyszył pięcioletni synek, który jest zawodnikiem Akademii Piłkarskiej Wisły. Dodajmy, że Basha jest obecnie jedynym zagranicznym piłkarzem „Białej Gwiazdy”, który ma w Krakowie na utrzymaniu dziecko.

- Sytuacja nie jest łatwa, jest do d… Zbliżają się święta i byłoby miło, gdybyśmy mogli dać jakieś prezenty rodzinie - przyznaje Albańczyk. - Mnie jest jeszcze trudniej, bo mieszkam tutaj z żoną i małym dzieckiem.

Pisaliśmy już o tym, że przed meczem z Jagiellonią kapitan drużyny Rafał Boguski poinformował w imieniu zespołu prezes Marzenę Sarapatę, że piłkarze mieli zamiar złożyć na początku tygodnia formalne wezwania do zapłaty zaległości. Zawodnicy Wisły postanowili, że jeżeli mają wykonać taki krok, chcą to zrobić wszyscy razem.

Basha też przyznał, że drużyna chce być solidarna we wszystkich działaniach. - To tak jak na boisku - jak wszyscy robimy coś razem, to wtedy nam to wychodzi. A jak działamy osobno, to wtedy wychodzi źle. Jeżeli będziemy musieli podjąć pewne decyzje, zrobimy to wszyscy razem - zaznaczał. - Mam jednak nadzieję, że - nie tylko ze względu na mnie, ale ze względu na nas wszystkich, na cały klub - Wisła będzie nadal grała w ekstraklasie, bo na to zasługuje - dodał Albańczyk.

Na poprawę sytuacji klubu jest coraz większa szansa, bo sprawa zmian właścicielskich nabrała przyspieszenia. A ewentualni nowi właściciele w pierwszej kolejności będą starali się uratować drużynę przed rozpadem.

Albańczyk teoretycznie ma ważny kontrakt z Wisłą do czerwca przyszłego roku. Czy jednak wiosną zagra jeszcze pod Wawelem? A może ma już gotowy plan B?

- Teraz chcemy przede wszystkim rozstrzygnąć te dwa ostatnie mecze po naszej myśli. A potem będę miał czas na rozmyślanie, co zrobić. Czy zostanę tutaj? Dobrze się tu czuję. Jeżeli jednak sprawy pójdą źle i klubowi będzie groził spadek z ligi - nie wiem nawet, do której klasy rozgrywkowej - to trzeba będzie podjąć pewne kroki. Teraz jednak koncentruję się tylko na tych dwóch meczach, które nam jeszcze zostały w tym roku - zapewnia Vullnet Basha.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski