18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W 90. rocznicę śmierci Kajetana Stefanowicza

BK
20 września 2010 roku mija 90. rocznica śmierci Kajetana Stefanowicza – wybitnego artysty-malarza i niezłomnego ułana 1 Pułku Szwoleżerów, który zginął w wojnie polsko-bolszewickiej w wieku 34 lat. Jego wnuk, Krzysztof Stefanowicz z Krakowa, który pielęgnuje pamięć po Kajetanie i rodzinie Stefanowiczów, udostępnił nam przygotowany przez siebie artykuł, publikowany w znacznych fragmentach w półroczniku Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego „Sowiniec”.

Jeden z oryginalnych plakatów Kajetana Stefanowicza można do połowy października 2010 roku obejrzeć na wystawie „Do Broni! Wojna polsko-bolszewicka w plakacie – Orzeł i Marianna w walce o granice Rzeczypospolitej”, prezentowanej w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.

„Ormianie byli w Polsce zawsze najlepszymi synami Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, mnożyli jej bogactwa, jako znakomici kupcy, podnosili wysoko polską kulturę, jako uczeni, artyści, przemysłowcy, ziemianie i urzędnicy, a w walkach o niepodległość wybitny brali udział, niosąc Polsce w darze mienie i życie. Takimi byli i takimi pozostaną” – pisał Bogdan Krzysztofowicz_, O potrzebie, celach i zadaniach Archidiecezjalnego Związku Ormian”, Posłaniec św. Grzegorza, _nr 42-43, Lwów, 1930

Wśród pamiątek rodzinnych znajduję kartę pocztową Feldpostkorrespondenenzkarte z 1916 roku, zaadresowaną: „Kajetan Stefanowicz, Brygada Piłsudskiego, Feldpost 118, 1. Pułk Ułanów, 1. Szwadron, 1. Pluton”. A na niej wzruszający, napisany nieporadnym, dziecięcym pismem tekst:

„Złoty Tatusiu!

W dzień Imienin Tatusia posyłam życzenia aby Ojcaszek prędko wrócił i już nigdy od swojej Irusi nie odchodził, bo Irusia okropnie Ojcaszka kocha i chce aby Tatuś był zawsze bardzo wesoły. Oczka i rączki Tatusiowi całuje i tuli się. Irusia”.

W innym liściku, wysłanym na Wielkanoc, kiedy oddziały polskie w 1919 roku szły na Wilno, kartce czytam:

„Kochany mój Tatusiu!

Posyłam tatusiowi mojego baranka. Mój złoty Tusiu bardzo Cię proszę przyjedź do swojej Irusi, bo ja już bardzo stęskniona do Ciebie. Tymczasem całuję Ci mój jedyny Ojcaszku oczka, karczuś i rączki. Twoja córeczka Irusia”.

Jesienią 1920 roku wojna miała się ku końcowi. Powrót do domu, do kochającej rodziny i do pracy artystycznej, po znojach wojny stawał się realny. Ale nadszedł dzień, a raczej noc 7 października 1920, o godz. 23 min 24, kiedy do drzwi willi Stefanowiczów przy ulicy Herburtów 3 we Lwowie zapukał umyślny z telegramem. Zimna, krótka, wojskowa wiadomość: „Porucznik Stefanowicz zabity, zwłoki przywieziono do Warszawy, pożądany przyjazd: = D-wo szwadr zapasowego go Pułku Szwoleżerów”.

Młody, pełen życia, obdarzony niezwykłą siłą fizyczną i nieprzeciętnym talentem, poległ 20 września 1920 roku, zanim dane mu było ziścić nadzieje, jakie budził w rodzinie i jakie wiązała z nim – wybitnym artystą malarzem – polska sztuka.

Kajetan Krzysztof Stefanowicz, syn Antoniego Stefanowicza i Marii z Krzysztofowiczów Stefanowiczowej, urodził się 12 VII 1886 roku w Drohobyczu, w inteligenckiej rodzinie polskiej obrządku ormiańskokatolickiego. W domu rodzinnym Kajetana panowała atmosfera dążeń niepodległościowych, przywiązania i szacunku dla tradycji a nade wszystko kultu i umiłowania sztuki.

Ojciec Kajetana – prof. Antoni Stefanowicz (1858–1929) pochodził z Bukowiny. Był najstarszym synem Kajetana i Emilii ze Stefanowiczów Stefanowiczowej, którzy byli kuzynami w drugim stopniu pokrewieństwa (zachowała się dyspensa małżeńska, w Archiwum Państwowym w Krakowie, Teki Schneidra, sygn. 1581).

Ks. kanonik Wiktor Piotrowicz, ormiański kanclerz kościelny, tak wspomina dom i rodzinę dziadków Kajetana:

„Pan domu Kajetan, niestrudzony gospodarz, któremu w stajni lśniły rzędy końskie, który błogosławił ruszającym w pole pługom a z dumą liczył gotowe półkopki, i wierna towarzyszka, pani domu i jego twórczyni w najdosłowniejszem znaczeniu – ręce i dusza suto zaopatrzonej spiżarni i legendarnego strychu, gdzie w sianie szynki westfalki, koziny i salcesony, suszyło się mydło własnej roboty i spoczywały stosy przędziwia, gotowego na warsztat tkacki. Artyści życia w pracy i obowiązku, poeci szarych dni codziennych nie tylko z wiarą i Bogiem, ale przez wiarę – dla Boga, jako jedynego celu, byli w stanie nie tylko rozumieć dzieci kształcące się w mieście, ale być podnietą dla dążeń artystycznych najstarszego syna Antoniego. Kiedy na błogosławione dnie wakacyjne zjeżdżali młodzi z miasta pod rodzinną strzechę – ukazywał ojciec olśnionym oczom młodego ucznia akademii wiedeńskiej poezję wsi i gospodarstwa – a matka nuciła niezliczone piosenki, w których żyła tradycja i obyczaj dworu i ludu”.

W takiej tradycji wyrastał też mały Kajko. Już we wczesnym dzieciństwie objawił się jego nieprzeciętny talent i zainteresowanie rysunkiem. Jego rysunki ilustrowały między innymi artykuł Anny Grudzińskiej Rysunki dzieci Polskich, „Kształt i Barwa, rocznik I, Lwów 1913.

Początki wykształcenia artystycznego otrzymał w domu pod kierunkiem swego ojca – prof. Antoniego Stefanowicza, artysty malarza – portrecisty, wybitnego pedagoga, członka Rady Szkolnej Krajowej i Centralnego Krajowego Inspektora Szkolnego, a po odzyskaniu niepodległości Naczelnika Lwowskiego Kuratorium Szkolnego. Szkołę powszechną ukończył we Lwowie. Tam też uczęszczał (1897-1902) do III Gimnazjum im. Franciszka Józefa a maturę zdał w c.k. Gimnazjum Pierwszym w Kołomyi. Po maturze za namową rodziny rozpoczął studia na Politechnice Lwowskiej – Oddziale Architektonicznym, gdzie przez rok słuchał wykładów z architektury prof. Edgara Kovatsa. W 1906 roku, realizując własne plany przeniósł się do kierowanej w tym czasie przez prof. Juliana Fałata, Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Zamieszkał w Krakowie przy ul. Michałowskiego 11 i studiował najpierw u prof. Józefa Pankiewicza, a następnie przez trzy semestry w pracowni prof. Józefa Mehoffera. W 1908 roku wyjechał do Monachium, gdzie przez dwa lata studiował w Akademie der Bildenden Künste München u prof. Otto Seitza, a profesor zaliczał go do najzdolniejszych studentów, czemu dał wyraz w osobistym liście, skierowanym do ojca – Antoniego Stefanowicza. W lutym 1911 roku otrzymał nominację Rady Szkolnej Krajowej na profesora rysunków odręcznych i dekoracyjnych w Szkole Przemysłowej we Lwowie, ale w tym samym roku, uzyskawszy stypendium Fundacji Leona księcia Sapiehy, wyjechał do Paryża by doskonalić wiedzę w zakresie malarstwa dekoratywnego w École Nationale des Arts Décoratifs u prof. Ferdinanda Humberta. Początkowa twórczość artysty to głównie malarstwo portretowe i pejzaże, ale nade wszystko poszukiwania własnej tożsamości artystycznej. W przyszłej twórczości ulubionym motywem Stefanowicza stała się postać kobiety, a muzą jego – żona Sabina z Walczyńskich Stefanowiczowa.

Tak o artyście mówił Stanisław Machniewicz:

„...Z pierwszą falą rozumienia sztuki – jako zwierciadła pewnej rzeczywistości – posiadł on kult dla formy, rysunku i w ogóle tej rzemieślniczo-technicznej strony wszelakiej twórczości, bez której nie ma i nie było nigdy prawdziwej sztuki. Na tej podstawie mógł zacząć wznosić ten gmach baśni wschodniej – który przed oczyma młodego a nadmiernie wrażliwego artysty rozsnuł Paryż, dokąd udał się na studja. W tem środowisku wszystkich kultur artystycznych, wśród rozgwaru i niepohamowanego tempa życia, w wirze pieniącej się współczesności, wcielającej się w coraz to nowe formy, szukającej nieustannie stylu i nowych możliwości – Kajetan Stefanowicz zaczął uczuwać w sobie pęd ku szukaniu siebie, znachodzeniu tego właściwego sobie jeno gestu i głosu – odkrywaniu swej istoty twórczej – która by go natychmiast odróżniała od innych artystów. I tu miał szczęście niepoślednie młody nasz artysta. To, na czem nieraz twórcy życie niemal całe trawią – jemu danem było znaleźć w zaraniu – istotę własnych pragnień twórczych, swe cele artystyczne – i to pozwoliło mu tak rychło przemawiać głosem własnym, indywidualnym. Rzecz prosta, że w ten strumień wpadały różnorodne wody – łączyła je jednak odrazu harmonijnie wybitna i wybuchowa indywidualność artysty, pełna ognia, żaru i blasku twórczego, który zda się nie uznawać żadnych przeszkód” – Kajetan Soplica Stefanowicz, „Kurier Lwowski”.

Obdarowany wybitnymi zdolnościami twórczymi, żywił Kajetan Stefanowicz przekonanie o naturalnej bliskości pomiędzy sztuką polską a Wschodem, wyrosłe z tradycji orientalizmu sarmackiego, a rolę swą w promowaniu tych związków postrzegał na wzór wkładu Ormian w upowszechnianie wschodniego wykwintu oraz kolorystyki wnętrz i strojów w społeczeństwie staropolskim. Pogląd ten legł u podstaw jego decyzji o oddaniu się sztuce dekoratywnej. Lwowska i paryska prasa szeroko informowały o uznaniu, jakie zdobywał w świecie młody artysta z Polski. „Tygodnik Ilustrowany” i lwowska „Sztuka” lokowały go w światowej elicie artystycznej. Charakterystyczne dla obrazów i rysunków Kajetana Stefanowicza – najbardziej chyba secesyjnego spośród polskich artystów – jest jego zauroczenie sztuką wschodu.

Oprócz malarstwa sztalugowego, niestrudzenie tworzył też plakaty, litografie, ilustracje do książek, druki reklamowe, projekty ubiorów damskich i wyposażenia wnętrz. Zaprojektował w 1913 roku polichromię i wystrój Zakładów Naukowych Żeńskich Zofii Strzałkowskiej przy ul. Zielonej 22 we Lwowie i polichromie wzniesionego w latach 1912-1914 gmachu Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, przy ul. Kopernika 6, we Lwowie (obecnie Bank Narodowy Ukrainy). Jego prace wystawiano na niemal wszystkich znaczących wystawach Lwowa, Krakowa, Warszawy i Poznania. W 1912 roku wystawił kilka szkiców na Wystawie Lwowskiego Koła Literacko-Artystycznego, a w 1913 na pierwszej wystawie autorskiej we Lwowie, powtórzonej w Krakowie i Poznaniu pokazał kartony dekoratywne –„Perły”, „Kobieta z ptakiem”, „Panna wodna”, „Królowa i niewolnik” i inne, głównie w formie barwnych owali. Prasa lwowska, krakowska i poznańska odnotowały ten fakt jako wydarzenie artystyczne. Wpływowy „Tygodnik Ilustrowany” w 1913 roku donosił:

„We Lwowie urządził zbiorową wystawę dzieł dekoratywnych młody artysta malarz Kajetan Stefanowicz. Wystawa jest bardzo ciekawa i pięknie świadczy o talencie twórcy tych rzeczy. Stefanowicza poprzedziło uznanie w Paryżu, gdzie zyskał sobie w krótkim czasie dobre imię, co, jak wiadomo, jest rzeczą niełatwą. Swojego czasu czytaliśmy w _Gil Blasie _bardzo ciepło napisany przez znanego krytyka p. [M. Louisa] Vauxelles, artykuł o naszym artyście: w artykule tym pisarz francuski podnosił niezwykły dar kompozycyjny i dużą sprawność dekoratora. W kartonach, które wystawił obecnie, znać dążenia do rozwiązywania trudniejszych zadań ornamentacyi ściennej w sposób oryginalny, bardzo już pewny, kulturę artystyczną i smak wyrobiony na najlepszych wzorcach. Kajetan Stefanowicz (syn również artysty-malarza) rozumie i czuje dekoracyę jak mało kto z naszych młodych artystów. A że umie wiele, że rysunek u niego jest zawsze nienaganny, daje rzeczy, w których widać dążenie do monumentalności, którą przyjdzie mu łatwo kiedyś osiągnąć. Poza tematem roślinnym, geometrycznym i figuralnym, artysta w kompozycyach swoich sięga po treść do bajek i życia Wschodu i tu porusza się z taką maestryą i swobodą, tak odczuł i zrozumiał ten egzotyczny teren, że podziwiać należy intuicyę jego. Stylizacya rysunku i koloryt składają się na całość pod każdym względem ciekawą i uznania godną. Czuje się w tem wszystkiem pewność ręki i oka i szczerość zamysłów twórczych – świetne zadatki na przyszłość. W Stefanowiczu przybywa sztuce polskiej doskonały dekorator”.
Był współzałożycielem i głównym korespondentem „Ilustrowanego czasopisma artystycznego „WIANKI”, poświęconego polskiej twórczości artystycznej. Wydawane w Krakowie od 1919 roku czasopismo w zakresie politycznym zdecydowanie orientowało się ku sferom piłsudczykowskim. Oddzielną kartę twórczości artystycznej Stefanowicza stanowią jego prace z okresu walk w I Brygadzie Legionów Polskich i 1 Pułku Szwoleżerów im. Józefa Piłsudskiego, wśród których wybitne i trwałe miejsce w historii polskiej sztuki legionowej zapewnia mu teka 9 kartonów rysowanych w styczniu i lutym 1916 roku pt. „Pieśń Legionisty w rysunkach Kajetana Stefanowicza – podoficera 1– go Pułku Ułanów Polskich”.

W marcu i kwietniu 1916 roku wystawiał swoje prace w Krakowie na wystawie prac artystów legionowych i w kwietniu 1917 roku w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie. Pośmiertnie prace artysty z tego okresu pokazano między innymi na wystawie zorganizowanej w 1933 roku w Warszawie przez Legionowy Instytut Studiów oraz na Historycznej Wystawie Legionów Polskich w Muzeum Narodowym w Krakowie w sierpniu 1934, w dwudziestolecie czynu zbrojnego Józefa Piłsudskiego. Był też autorem projektu artystycznego legitymacji i odznaki pułkowej 1. Pułku Ułanów Legionowych, wykonanej przez firmę grawerską B. Szuleckiego.

Będąc wielkim miłośnikiem i znawcą kultury Dalekiego Wschodu marzył o podróży do Indii, na którą zgromadził niezbędne środki, ale wytężoną pracę artystyczną i związane z nią plany przerwała w 1914 roku wojna, która z wrażliwego artysty uczyniła dzielnego żołnierza – ułana.

Jeszcze przed wybuchem wojny Kajetan Stefanowicz należał do Związku Walki Czynnej i Związku Strzeleckiego. Do wojska, do Legionu Wschodniego we Lwowie, zgłosił się już w sierpniu 1914 roku, w odpowiedzi na pierwszy apel mobilizacyjny. Po rozwiązaniu Legionu w Mszanie Dolnej, w lutym 1915 roku, zaciągnął się do I Brygady Legionów Polskich. Służył w dywizji kawalerii Władysława Beliny Prażmowskiego (od 1916 roku – 1 Pułk Ułanów Legionowych). W stopniu kaprala, a następnie wachmistrza, przeszedł z pułkiem całą kampanię legionową. W legionach przyjął przydomek Soplica. Po kryzysie przysięgowym w 1917 roku i kilkudniowych przesłuchaniach w Przemyślu przez gen. J. Schilinga został na krótko wcielony do armii austrowęgierskiej, ale rychło, jako nauczyciel uzyskał całkowite zwolnienie ze służby wojskowej. Pomimo zwolnienia od służby, już w sierpniu 1918 roku zgłosił się do Polskiej Siły Zbrojnej, wracając w stopniu podchorążego pod komendę Władysława Beliny Prażmowskiego do formowanej przez niego brygady kawalerii 1. Pułku Szwoleżerów. W listopadzie 1918 roku uczestniczył w walkach w obronie Lwowa, już 1 listopada wieczorem w walkach o dworzec kolejowy, a następnie przydzielony do Milicji Obywatelskiej na odcinek VI – znajdujący się na lewym skrzydle obrony, od rogatki Janowskiej po Kleparów i Zamarstynów, aż do Nowej Rzeźni.

Z 1. plutonem Pierwszego Pułku Szwoleżerów walczył pod Chyrowem, Samborem, Przemyślem i awansował na stopień podporucznika. W 1919 roku uczestniczył w wyprawie wileńskiej, wyróżniając się dzielnością, a zarazem budzącą podziw wrażliwością artysty w zdobywaniu Wilna. „Wojaczkę Stefanowicza opromieniało szczególnym wdziękiem to właśnie, że z męstwem srogiem łączył wielkoduszną łagodność. Widzieli wiele razy koledzy, jak w boju wręcz, przez wroga o dwa kroki strzałami zagabnięty, odpowiadał zwykłem uderzeniem kułaka. Tak było w Wilnie, tak było w Koziatynie, gdzie już stał o mały włos od śmierci” – wspominał go adiutant komendanta Piłsudskiego i kronikarz I Brygady, Juliusz Kaden Bandrowski.

Po trudach walki każdą wolną chwilę poświęcał pracy twórczej. Pisał także korespondencje wojenne do polskich gazet (między innymi „Dywizja jazdy generała Romera” w „Żołnierzu Polskim”i „Wileńska ofensywa” w tygodniku „Świat”).

Miłością szczególną otaczał swe konie. W tekście (instrukcji wojskowej) „O Koniu” Kajetan Stefanowicz pisał: „Kochać powinieneś go ułanie, szanować i dbać o niego bardziej niż o siebie samego, bo jest twoim wiernym służką i przyjacielem, towarzyszem nieodłącznym twojej doli i niedoli, pracownikiem bezimiennym twojej buńczucznej świetności – twoją istotą! W połyskach dnia jasnego i chłodach nocy, niesie cię jego niezmordowany trud ku sławie i otacza poezję tak rzewną, jak twoja tęsknota, lub mocną i ostrą, jak twoja broń dzwoniąca. On po tysiąc razy przywraca cię życiu – wiatronogi zbawca – gdy od śmierci dzieli cię tylko westchnienie… On jest mocnem wiązaniem twego życia z czynem i twej miłości z prawdą”.
Po powrocie z wyprawy wileńskiej przeniesiony został w 1920 roku do rezerwy oficerskiej i mianowany referentem ds. szkoleniowych w Ministerstwie Spraw Wojskowych, jednak w czasie wojny polsko-bolszewickiej bez chwili wahania powrócił do swojego pułku na front. W maju 1920 roku wziął udział w wyprawie na Kijów. Odznaczył się w bojach zagonu na Koziatyń. W walkach z kawalerią przeciwnika pod Mikołajewem poprowadził na własną rękę dwa plutony do szarży, ratując okrążoną przez wroga polską artylerię. Czyn ten nagrodzony został przez komendanta Piłsudskiego nadaniem Kajetanowi Soplicy Stefanowiczowi Orderu Virtuti Militari V klasy. W szarży na Kostoreń walczył na czele plutonu, zdobywając siedem karabinów maszynowych i biorąc do niewoli kilkudziesięciu jeńców. Wojna z bolszewikami miała się ku końcowi i rozejm był bliski, kiedy 20 IX 1920 roku we wsi Ostróżki pod Rohaczewem nad Słuczem, w czasie zwiadu, trafiony w czoło nieprzyjacielską kulą snajpera ppr. Kajetan Soplica Stefanowicz poległ na polu chwały. Obok krzyża Virtuti Militari, jego bohaterski trud wyróżniony był Odznaką za Wierną Służbę, Krzyżem Obrony Lwowa, Krzyżem Walecznych i Krzyżem Niepodległości (w 1933 roku). Pośmiertnie awansowany został na stopień rotmistrza. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 24 października 1920 we Lwowie. Kondukt pogrzebowy wyruszył z kaplicy garnizonowego szpitala (z ul. Piekarskiej) z pełną paradą wojskową, przy dźwiękach wojskowej orkiestry. Metalową trumnę wieziono na lawecie armatniej, w honorowej asyście szwadronu ułanów oraz plutonu piechoty. Niezliczony tłum odprowadzających w ostatnią drogę artystę-żołnierza na Cmentarz Obrońców Lwowa prowadził ksiądz kanonik Wiktor Piotrowicz, duchowny ormiańskokatolicki, w asyście kapelanów wojskowych z ks. kapelanem Pączkiem. Nad otwartą mogiłą przemawiał w imieniu środowiska artystów polskich prof. Ludwik Misky. Grobowiec w alei zasłużonych Cmentarza Obrońców Lwowa, pomnik dzieła Abla Periera, przyozdobiła kamienna rzeźba czapki ułańskiej, wykonana na wzór tej z rysunku poległego artysty, ilustrującego pieśń legionisty: „wśród świec, wśród woni doniczek z miętą stoi z orzełkiem ułański kask”. Na froncie grobowca umieszczono napis: „Kajetan Soplica Stefanowicz – artysta malarz – ułan Beliny – Rotmistrz I. p. Szwoleżerów – poległ śmiercią bohaterską dn. 20 IX 1920 r. – pod Rohaczewem nad Słuczą w 34 r. życia”.

Krzysztof Stefanowicz**
tekst i ilustracje**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski