Przygodę z piłką Krzysztof Dukała zaczynał w młodzieżowych drużynach Cracovii. – Do __dziś pamiętam świetne treningi prowadzone przez trenera Andrzeja Bahra – wspomina.
Młodego chłopaka jednak ciężko doświadczył los. Stracił matkę i musiał zrezygnować z gry w Krakowie, by pomóc ojcu. Tak trafił do Liszczanki, skąd wykupił go do Wisły menedżer Włodzimierz Wykórz. – _Dwa sezony spędziłem w trzecioligowych rezerwach, potem trafiłem do pierwszej drużyny. Pamiętam oczywiście pierwszy mecz w barwach „Białej Gwiazdy” w II lidze, graliśmy z Aluminium Konin, a wiele zawdzięczam ówczesnemu trenerowi Wisły Lucjanowi Franczakowi _– mówi Dukała.
W Wiśle nie zabawił długo, bo – co dziś wydaje się niemożliwe –z gry w II lidze trudno było się utrzymać. Większe apanaże niż Wisła mogła w 1995 roku zapewnić Alwernia, która właśnie awansowała do IV ligi. –_ Dostałem pracę, a także niezłe pieniądze za grę w piłkę. Wspominam tamte czasy z nostalgią, bo w Alwerni mieliśmy porównywalne warunki jak kluby I ligi. Jeździliśmy na obozy, otrzymywaliśmy wynagrodzenia, z których spokojnie można było utrzymać rodzinę _– mówi Dukała.
Rok później świetnie grającemu w obronie Dukale kontrakt zaproponowało RKS Radomsko. Piłkarz spędził tam trzy miesiące, ale Radomsko nie porozumiało się z Alwernią i menedżerem piłkarza, i z transferu nic nie wyszło. – Wtedy bardzo żałowałem, bo marzyłem o karierze, a w Radomsku były poważne pieniądze i nadzieje na szybki awans do ekstraklasy. Wyszło na to, że kolejne 13 lat spędziłem w Alwerni, z którą udało się mi awansować do III ligi. Dziś nie żałuję, że z transferu do Radomska nic nie wyszło. Ożeniłem się i osiedliłem w Rybnej, a w Zakładach Chemicznych w Alwerni pracuje do dziś – mówi Dukała.
Awans do trzeciej ligi nie był największym sukcesem sportowym zawodnika. Był kluczowym graczem reprezentacji Małopolski, która w UEFA Regions Cup we Włoszech zajęła piąte miejsce. Wówczas trenerem tej drużyny był Franczak, który nie zapomniał, że na obrzeżach Małopolski gra zawodnik o umiejętnościach znacznie przewyższających czwartą ligę. – To była świetna drużyna, złożona z __bardzo ambitnych zawodników, którzy potem zrobili kariery, jak choćby Piotrek Giza – wspomina.
Dobre czasy w Alwerni skończyły się wraz ze wspomnianym awansem do trzeciej ligi. Drużyna po jednym sezonie spadła do czwartej ligi, a potem systematycznie spadała i obecnie gra w chrzanowskiej klasie A. – Szkoda, że do tego doszło, ale mam nadzieję, że Alwernia szybko wróci do wyższych lig, w klasie A jest przecież liderem. Po spadku z III ligi z klubu odeszło 13 zawodników. Ja trafiłem do krakowskiego Borku, jeszcze w ubiegłym sezonie występowałem w trzecioligowej Janinie Libiąż, ale przez kontuzję musiałem przerwać grę – mówi.
Dziś Krzysztof Dukała ma 42 lata i... ciągnie go do powrotu na boisko. Jeszcze nie wie, czy w roli zawodnika, czy grającego trenera. Doświadczenie w prowadzeniu amatorskich drużyn ma, to dzięki jego pracy Start Kamień po latach gry w niższych ligach awansował do klasy A i gra w niej do dziś.
– Wie pan, czuję się młodo, bo leczę kontuzję i odbieram telefony z propozycjami gry. To chyba dobrze świadczy o 42-latku, prawda? Nie będę ukrywał, że po tylu latach spędzonych na boisku, do piłki ciągnie mnie strasznie. Będąc już zaawansowanym oldbojem grałem w III lidze i utrzymaliśmy się z Janiną na tym szczeblu. Zawsze dobrze się prowadziłem, nie miałem większych urazów, oprócz tego ostatniego, który wykluczył mnie z gry na rok. Myślę, że podołam jeszcze przez kilka lat i tak dla zdrowia pobiegam po boisku – mówi popularny „Duki”.
Krzysztof Dukała jest żonaty, ma dwoje dzieci. Syn zaczyna przygodę z futbolem jak tata od gry w młodzieżowych drużynach „Pasów”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?