W Austrii katastrofa. Lepiej będzie w Słowenii?

Biathlonistka z Czerwiennego zanotowała zdecydowanie najsłabszy start sezonu od 2010 roku – kiedy w ogóle (na skutek kontuzji) nie przystąpiła do grudniowej rywalizacji w PŚ. W kolejnych latach od początku liczyła się w stawce. W 2012 roku po zawodach w Oestersund i Hochfilzen była w rankingu szósta, rok temu cieszyła się z trzeciego miejsca w biegu na dochodzenie podczas austriackiej rundy PŚ.

Tym razem Guzik do pościgu w Hochfilzen nawet się nie zakwalifikowała. 84. miejsce w sprincie było jej najsłabszym występem od lat. Strzelała w fatalnych warunkach; mimo wszystko pięć pomyłek w 10 próbach było zaskoczeniem w przypadku biathlonistki, mającej w poprzednich latach skuteczność na poziomie 85-86 procent.

Następnego dnia 31-letnia zawodniczka poprawiła sobie nastrój występem w sztafecie (strzelała tylko z jednym błędem, Polki były 6.), po którym tak skomentowała ten Puchar Świata: – Do wczoraj był katastrofą, biorąc pod uwagę moje wyczyny na trasie i strzelnicy. Ale taki właśnie jest sport. Raz jest dobrze, a raz gorzej. Raz ma się więcej, a raz mniej szczęścia. Główną imprezę mamy w __marcu – to właśnie wtedy chcę mieć formę.

To, że grudzień może być niezbyt udany, Krystyna Guzik przeczuwała kilkanaście dni przed początkiem biathlonowej zimy. – _Szczerze mówiąc, nie do __końca jestem zadowolona ze swojej formy biegowej, zwłaszcza podczas szybkich, krótkich treningów _– mówiła nam wtedy.

Trener kadry Adam Kołodziejczyk konsekwentnie powtarza, że do wysokiej formy zawodniczki będą dochodzić wraz ze startami. W szczytowej dyspozycji mają być dopiero między 5 a 15 marca, podczas mistrzostw świata w Kontiolahti.

Teraz czas na trzecią rundę PŚ, w słoweńskiej Pokljuce. Zawody rozpoczną się w czwartek, potrwają do niedzieli.