Olimpijczyk Marcin Nowak wyjeżdża do Sydney
Olimpijczyk Marcin Nowak wyjeżdża do Sydney
Możliwości polskiej sztafety sprinterów są niemałe
Najszybszy człowiek w kraju, mistrz Polski na 100 metrów Marcin Nowak (AZS AWF Kraków) już zapakował sprzęt do Sydney. Ma dwie duże walizki. Dzisiaj udaje się z rodzinnego Tarnobrzega do Warszawy i z polską ekipą odleci do Australii.
- Nie byłem nigdy na tym kontynencie, ominął mnie ubiegłoroczny rekonesans przedolimpijski. Niemniej sporo słyszę o warunkach startu w Sydney, o tamtejszym klimacie, stadionie. Był tam rok temu m.in. Marcin Urbaś i mi opowiadał.
- Czy odlotowi towarzyszyć będzie trema?
- Raczej nie, może tylko dreszczyk emocji. Oczywiście, igrzyska to największa impreza dla lekkoatletow, ale już oswoiłem się z atmosferą wielkich zawodów. Startowałem w Budapeszcie na mistrzostwach Europy i w Sewilli podczas mistrzostw świata. Nie będę więc nowicjuszem na poważnych zawodach. Muszę dodać, że towarzyszyć mi będzie coś innego, poczucie zadowolenia. Zostałem olimpijczykiem, a to wielkie wyróżnienie. 4 lata przygotowywałem się do igrzysk.
- Od początku wierzył Pan w ten wyjazd?
- To było marzenie, a marzy każdy człowiek. Istotnym przełomem stały się mistrzostwa Europy w 1998 r. Byłem w finale na 100 m, w sztafecie zdobyliśmy brązowy medal. Wszedłem do czołówki kontynentu i to mnie podbudowało. Igrzyska stały się realne.
- Ostatnio coraz szybciej biega Pan na 200 metrów, niemniej w Sydney pozostanie Pan przy stu...
- Tak, w dodatku pobiegnę w sztafecie, na 200 m braknie już czasu. Trochę musiałem przystopować trening, lekko skręciłem kostkę w nodze, ale za parę dni nie pownno być śladu.
- Co Pan chce osiągnąć w Sydney?
- Indywidualnie pobić swój rekord życiowy na 100 metrów, który wynosi 10,21 s. Poprawienie tego rezultatu oznaczać może półfinał i to jest moim celem. Natomiast w sztafecie może być ciekawie. Wiele zależy nie tylko od nas samych, ale i czy rywale będą dobrze zmieniać pałeczkę i czy ominą ich kontuzje. Obecnie mamy ósmy czas na świecie, ale nasze możliwości sięgają nawet brązu. Tylko Amerykanie i chyba Anglicy są poza naszym zasięgiem, z pozostałymi możemy nawiązać wyrównaną walkę. Oczywiście jeśli nie zawiedzie nas forma i udane będą zmiany. Jedno jest pewne - jedziemy w bojowym nastroju!
- Co będziecie robić w Australii zaraz po przylocie?
- Udajemy się do Brisbane, by tam szlifować formę, jedzie nas sześcu sprinterów, także: Marcin Urbaś, Marcin Krzywański, Piotr Balcerzak, Ryszard Pilarczyk, Marcin Jędrusiński.
- Czy na ten długi wyjazd bierze Pan jeszcze coś szczególnego poza sprzętem?
- Dla relaksu walkmana oraz kasety ze składanką rozmaitej muzyki.
Rozmawiał: (JOT)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?