Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W ciemię bity. Chcieć chcieć

Nieco zagubiona w ulicznym tłumie staruszka spytała stojącego na przystanku młodzieńca: - Przepraszam pana, jak się dostać do Filharmonii? – Trzeba ćwiczyć, babciu, dużo ćwiczyć. Okazuje się jednak, że ćwiczenie nie wystarczy. Doświadczył tego boleśnie kandydujący na urząd prezydenta Krakowa Łukasz Gibała, zajmując zaledwie drugie miejsce w pierwszej turze głosowania.

A „ćwiczył”, ergo: przygotowywał się do walki o tę posadę, od kilkunastu lat. Zdobywając przyczółki w Radzie Miasta, wydając, jak sam przyznał, miliony złotych na budowanie swej rozpoznawalności. No i co? Sromotnie przerżnął (na razie?) z Aleksandrem Miszalskim, znacznie mniej aktywnym na lokalnej scenie politykiem PO. Bardziej skuteczny od „ćwiczeń” okazał się partyjny szyld. Choć i sam Gibała takowego (acz mniej nośnego) nie uniknął – na ostatniej prostej przedstawiającemu się jako kandydat niezależny wytknięto związki z Partią Razem, eksponując np. partyjność paru jego kandydatek na miejskich rajców.

Inna sprawa, że ów szyld okazał się decydujący w obliczu niemal niedostrzegalnych różnic programowych między kandydatami, i to nie tylko wspomnianą parą zwycięzców, ale i pozostałymi, w tym walczącymi o wejście do Rady Miasta. Konia z rzędem (miejski rower elektryczny) wyborcy, który przestudiował pojawiające się w programach kandydatów różnice. Wszyscy obiecywali chociażby „rozwój komunikacji” oraz sadzenie drzew i zazielenianie miasta…

Nie mam nic przeciwko drzewom, lubię siąść pod ich liściem a odpocząć sobie, ale śmieszy mnie czynienie z tego głównego planu rozwojowego dla milionowej metropolii. A nie wybrzmiał odpowiednio (w przeciwieństwie do np. Wenecji) problem niemal patologicznego już wzrostu ruchu turystycznego, zmieniającego stołeczne królewskie itd. w rodzaj lunaparku z elementami lupanaru…

A co z wielkim(?) przegranym, czyli kandydatem PiS-u Łukaszem Kmitą? No cóż, poległ, podobnie jak w latach poprzednich inni kandydaci tej formacji, też pochodzący z łapanki i zgłaszani w ostatniej chwili. PiS umoczył, bo nie interesowało go zwycięstwo, na co zwracał już uwagę słynny krakowianin Stanisław Wyspiański, stwierdzając ustami działacza ludowego Błażeja Czepca: „A, jak myślę, ze panowie duza by juz mogli mieć, ino oni nie chcom chcieć!”.

Ale przynajmniej dzięki temu antypisowskiemu przesłaniu „Wesele” nie wyleci ze spisu lektur szkolnych…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski