W ciemię bity. Kozioł ofiarny

Tak, najpotężniejsza jest ta bidna, zacofana Rosja, ze swoim wiecznym bur… (pardon: bałaganem), brudem, biedą i - jak widać - przereklamowaną armią. A jednak to ona doprowadza Europę (niczym ongiś armie Napoleona i von Paulusa) na skraj śmierci z wychłodzenia, Afrykę do głodu, cały świat do hiper[putin]inflacji. Wygląda to, jakby wspomniany świat nie miał nic do powiedzenia, jakby to właśnie w Rosji Pan Bóg(?) zgromadził wszystkie ziemskie bogactwa, bez których cywilizacja funkcjonować nie może… A na dodatek to właśnie na jej terenie, gdy zacznie się rozpadać na niezależne państewka (co prorokuje wielu politologów), rozegra się wojna, opisywana w Biblii jako starcie na polach Armagedonu…

A mimo to (dzięki temu?) Rosja, roztaczająca swoisty urok szatana, nadal znajduje wielbicieli, niczym ta siła, która – trawestując Mefista z „Fausta” - wiecznie dobra pragnąc wiecznie czyni zło.

Ale – co najgorsze, co widać właśnie teraz, Zachód bez Rosji nie mógłby istnieć z jeszcze jednego powodu. Bo ten kraj funkcjonuje także na inny symbolicznie biblijny sposób. Rosja stała się kozłem ofiarnym - nie tyle w rozumieniu współczesnym, jako ofiara losu, prześladowana przez wszystkich klasowa oferma, ile w sensie źródłowym, wziętym z Księgi Kapłańskiej. Jako zwierzę obciążane winą za wszystkie grzechy, za całe zło panujące w danej społeczności, i wypędzane na pustynię, na pastwę losu. Tak teraz to na Rosję właśnie zwala się skutki przewinień, grzechów i samobójczej głupoty Zachodu: Zielonego Ładu, likwidacji źródeł energii, wygaszania przemysłu i rolnictwa.

Ale tego akurat kozła nigdzie wypędzić się nie da. A na dodatek pustynia powstaje tu.