W ciemię bity. Od Paryża do Bachmutu

Niezbyt dociekliwy konsument mediów dostaje więc obraz wyidealizowany, przesłodzony i nieprawdziwy, a przez to wręcz szkodliwy. Rosjanie wciąż się cofają, Ukraińcy walczą jak lwy (to akurat bezdyskusyjna prawda), a giną wyłącznie cywile. Oczywiście cały naród stoi murem za swym przywódcą, Sługą tegoż Narodu. Ale gdy tylko zaczniemy dokładniej śledzić napływające stamtąd komunikaty, na tym wyidealizowanym obrazie pojawiają się rysy.

Od kilkunastu tygodni wspomina się już w polskich mediach, że Ruscy powoli, ale jednak, idą do przodu. O zaostrzaniu kar za dezercję, uszczelnianiu zasad wyjazdu za granicę, o wyłapywaniu łapowników, złodziei, a nawet zdrajców. Tylko w ciągu paru ostatnich dni pojawiły się informacje o kradzieży pieniędzy przeznaczonych na żywność dla ukraińskiego wojska, której mieli dopuścić się przedsiębiorcy i urzędnicy resortu obrony.

Ktoś z władz obwodu sumskiego zdefraudował środki przeznaczone na odbudowę infrastruktury. Czystka przetoczyła się przez najważniejsze instytucje: zrezygnował m.in. zastępca szefa Kancelarii Prezydenta, dymisje otrzymali gubernatorzy obwodu dniepropietrowskiego, kijowskiego i chersońskiego.

Daje się także dostrzec brak zainteresowania wielu obywateli Ukrainy losami wojny i przyszłością kraju. I nie chodzi tylko o Ukraińców ewidentnie stających po stronie Rosji, np. nie chcących opuszczać terenów, które wkrótce mogą zająć wojska agresora. Także o tych, którzy są najzwyczajniej w świecie obojętni, jak niejaka Ivana Plantowska, rzeczniczka Straży Granicznej, publikująca bez skrępowania swoje zdjęcia z paryskich wakacji. Spora liczba tych Ukraińców po prostu liczy, że o ich los zadbają inni - jak obrońcy Azowstalu - ginący na froncie. Wielu z tych właśnie obojętnych nie da się nie zauważyć w polskich kawiarniach czy galeriach handlowych. A tymczasem…

Na portalu zrzutka.pl trwa zbiórka na ratowanie pani Grażyny, krakowianki, wolontariuszki, ciężko rannej podczas niesienia pomocy Ukraińcom w Bachmucie…