Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W ciemię bity. Ostatnie takie święta?

Wlodzimierz Jurasz
Wlodzimierz Jurasz
Wiem, że zostanę uznany za socjopatę, ale powiem wprost: nie lubię prezentów. Ani dawać, ani otrzymywać. To tylko kłopot, niepotrzebne wydatki, a po wszystkim często zostaje niesmak, rozczarowanie i stos niepotrzebnych przedmiotów. Oraz kolorowych opakowań, które i tak, nawet starannie przechowywane, do następnych świąt nie przetrwają.

A już w Polsce… Weźmy prezent najbardziej oczywisty: książka. Ktoś ceni „Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk. Ja tej pani nie cierpię, podobnie jak ona ludzi mego pokroju, więc jej zarobić na jakiejś nowej książce nie dam. Narzucaliby się więc autorzy opowiadający podobne historie (Cherezińska, Komuda), ale już sama osoba obdarowującego (bo czegóż po takim osobniku można się spodziewać…) sprawi, że książka wyląduje w koszu.

Coś innego? Kosmetyki? A to kolor nie ten, zapach nie odpowiada, może testowane na zwierzętach, zamiast na ludziach (mego pokroju)… Zaś za ofiarowanie rzeczy najprostszej, przydatnej i pozornie bezpiecznej, dezodorantu bądź mydła, można po prostu dostać w pysk.

To nie tylko moje dylematy. Ich efekty widać po każdych świętach, na internetowych portalach sprzedażowych, czasem wręcz na śmietnikach. Nie mówiąc o powstałym przy produkcji prezentów szkodliwym śladzie węglowym…

Nie, nie – to tylko żart. Nie jestem lewakiem, uwielbiam zostawiać swoje ślady gdzie tylko popadnę. Bliskie są mi jednak oszczędnościowe ideały purytanów, amiszów i kalwinów (brzytwa Ockhama: nie mnóżmy bytów ponad – istotną – potrzebę). Z drugiej strony - zdaję sobie sprawę, że to może ostatnie takie Boże Narodzenie, z Aniołkiem, Dzieciątkiem czy Gwiazdorem - nie z żadnym Świętym Mikołajem, który przychodzi 6 grudnia! Bo prezenty to ostatni aspekt świąt, którego lewacy jeszcze nie zaatakowali (może, jak dowodzą tego internetowe zbiórki, po prostu lubią darmochę?). Do kościołów już nie wszystkich wpuszczają, jakie są kartki świąteczne wszyscy widzą, karpia zastąpi soja (nawet nie sola). Z niechęci do lewactwa pójdę więc na kompromis – to znaczy prezentów rozdawał nie będę, ale przyjmować mogę.

Jak apelował niejaki Beaumarchais: bawmy się, bo nie wiemy czy (dzięki owemu lewactwu, Unii, ekologom oraz Sylwii Spurek), nasz – względny - dobrobyt potrwa jeszcze 2 tygodnie.

To znaczy do 6 Króli, z których i tak zapewne wkrótce pozostawią nam góra dwóch.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski