Taką wersję przeboju Kabaretu Starszych Panów mogliby śpiewać dziś (niekoniecznie dwaj starsi) panowie od polskich finansów (nazwiska znane nie tylko redakcji). Bo to właśnie wszelkie dopłaty i dotacje fundują (nie od słowa „fundusze” czy „fundament”, ale od „fundować, darować”) naszą gospodarkę. Tylko w ciągu paru ostatnich dni można było natknąć się na informacje o dopłatach do kredytów, nawozów, skupu jabłek oraz pomp ciepła.
Na wielką skalę to dopłacanie zaczęło się podczas walki z pandemią, kiedy rząd dotował np. muzyków (chociaż zamknięci w domach ludzie na potęgę słuchali muzyki w radiu i TV, tantiemy płynęły więc szerokim strumieniem, w każdym razie do tych, których publika słuchać chce). Władza wspierała też producentów i dystrybutorów żywności, choć covidowi więźniowie żarli na potęgę, czego dowodzi rosnący wskaźnik otyłości. Pamiętam też, jak pewna wynajmująca kwatery góralka modliła się o przedłużenie lockdownu, bo za nicnierobienie dostawała od państwa tyle, ile wcześniej zarabiała użeraniem się z ceprami.
Tak na marginesie: moją ulubioną dotacją pozostaje dopłata do elektrycznych autek, drogich jak cholera i nienadających się do dłuższych podróży. Dlatego kupując chleb czy kartofle jestem dumny, że moje podatki służą lepszym i godniejszym ode mnie (zwłaszcza, że trywialne pieczenie i pożeranie chleba zatruwa środowisko oraz niszczy klimat).
O skali owego subwencjonowanego szaleństwa, które musi zakończyć się wielkim krachem inflacyjnym niech świadczy fakt, iż liczebnikiem najczęściej używanym w
oficjalnych rządowych wystąpieniach jest „miliard”; dobrze jeśli z dodatkiem „złotych”, a nie „dolarów” czy „euro”. Tak czy tak, będziemy musieli znowu nauczyć się takich pojęć jak nawis inflacyjny, pusty pieniądz czy dziura budżetowa. Nie wiem oczywiście, jak zachowa się nowa pani minister finansów, ale na razie widząc w TVP panią minister Marlenę Maląg (od rodziny i polityki społecznej) czy samego pana premiera chowam się pod stół, smętnie oglądając chudnący mi w oczach portfel (tarcza antyinflacyjna w postaci rzucania pieniądza na rynek nie zmniejsza a pobudza inflację).
Skąd bierze się taka niefrasobliwość władzy? Otóż obecny rząd wyrasta z tradycji solidarnościowego podziemia, kiedy to głównym narzędziem w walce z komuną było drukowanie.
I z owego nawyku wyraźnie nie sposób się wyleczyć.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?