W ciemię bity. Pochwała chałupnictwa

FLESZ - Koronawirus. Nie panikuj. Nie kupuj wszystkiego jak leci

Komentatorzy ekonomiczni zachłystują się zachodzącą na naszych oczach „zmianą modeli biznesowych”, czyli, mówiąc prościej, wykonywaniem wielu prac zdalnie, z domu, za pomocą komputera i internetu.

Ja wiem, że są nawet ludzie, którzy w ten sposób (niekoniecznie z powodu epidemii) uprawiają seks, sam jednak daleki jestem od tego powszechnego entuzjazmu. W mojej ocenie większość czynności, jakie można wykonywać w sposób zdalny, jest całkowicie zbędna lub wręcz szkodliwa – od tzw. załatwiania tzw. spraw urzędowych, przez szkolenia (i nie mam tu na myśli edukacji), po wykonywanie spekulacyjnych operacji finansowych odbywających się na zapisach komputerowych, a nie realnie istniejących pieniądzach (wspomniany cyberseks oczywiście też).

No cóż, jestem fanatycznym wyznawcą tzw. gospodarki realnej, czyli funkcjonującej w przestrzeni 3-4-wymiarowej, a nie wirtualnej. Mam nawet na jej wyższość dowody – żeby komputer podłączyć do internetu trzeba najpierw go (tzn. i komputer, i internet) wyprodukować.

Dlatego na miejscu decydentów zabrałbym się raczej do organizowania znanej już w czasach komuny pracy chałupniczej i nakładczej.