To tylko jeden, najświeższy, przykład, jak destrukcyjna dla kraju bywa (spora) część samorządów. Jej najbardziej radykalnym wyrazem były (i są) próby skomunikowania się z Brukselą ponad głowami organów konstytucyjnych, czy chęć skokowego zwiększenia samorządowych uprawnień, mająca doprowadzić do czegoś na kształt rozbicia dzielnicowego (był to wyraz niechęci części samorządów do obejmującej władzę w kraju prawicy).
O takich zjawiskach, jak wyradzanie się samorządów w koterie, sprowadzanie sporych grup mieszkańców do roli klientów całkowicie od zarządców uzależnionych, nawet nie warto wspominać. Podobnie jak o marnotrawstwie. Ot, w Krakowie właśnie trwa dyskusja o drugiej już magistrackiej telewizji, kosztującej miliony, a oglądanej średnio przez 40 osób.
A co prawica robi, by tym destrukcyjnym zjawiskom zapobiec? Nic. Nie, nie zamierzam nawoływać do wprowadzania dyktatury. Myślę o wygrywaniu wyborów samorządowych, które ta formacja wyraźnie sobie odpuszcza. Wróćmy do Krakowa, gdzie co parę lat odbywa się łapanka na pisowskiego kandydata na prezydenta miasta, prowadząca oczywiście do klęski. Wystarczy przypomnieć rok 2018, kiedy to pos. Małgorzata Wassermann usiłowała porwać tysiące wyborców prawicy analizami (ki diabeł?) planów zagospodarowania przestrzennego… Czy naprawdę tak trudno znaleźć kandydata na 2-3 lata przed głosowaniem, dobrze go przygotować i lansować?
A tym, którzy na swoje samorządy narzekają zadedykuję jedyną mądrą wypowiedź Donalda Tuska, który - jeszcze jako premier - w roku 2010 powodzianom narzekającym na brak pomocy od władz przypomniał: Ja wam wójta nie wybierałem.
Wybory nadchodzą.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?