Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W ciemię bity. Zrób to sam

Wlodzimierz Jurasz
Wlodzimierz Jurasz
W serialu „Alternatywy 4” jest taka oto scena. Na rynku w Pułtusku ustawiła się kolejka oczekujących na dostawę pieczywa. Sytuację wykorzystuje listonosz – mając wszystkich pod ręką tu właśnie rozdaje pocztę; jednej z pań wypłaca „rekómpensatę”.

Konieczne jest wyjaśnienie: to powszechny w latach 80. dodatek do emerytury czy pensji mający zrekompensować tzw. wzrost kosztów utrzymania, czyli po prostu galopującą inflację. W III/IV RP także mamy już jaskółki owego zjawiska: tarcze antyinflacyjne czy różnorakie dodatki osłonowe, przybierające np. formę dopłaty do zakupu węgla. I tak powstaje błędne koło.

Objawem/przyczyną/skutkiem inflacji jest nadmiar wypływającego na rynek tzw. pustego pieniądza, czy to namiętnie drukowanego czy kreowanego wirtualnie. Skokowy wzrost inflacji nie rozpoczął się wraz z wojną na Ukrainie. Jej przyczyny to funkcjonujące już wcześniej dotacje i dopłaty (np. bon turystyczny), tarcze antycovidowe, wzrost cen energii wywołany klimatyczną polityką UE, zniechęcające do oszczędzania zerowe stopy procentowe, łatwość uzyskania kredytu. A na finał doszła konieczność utrzymywania milionów uchodźców…

Zwalczanie inflacji wrzucaniem na rynek dodatkowego pieniądza tylko ją pogłębia (nawis inflacyjny). Ale inflacja to także pojęcie psychologiczne. Skoro wszyscy podnoszą ceny, a ludzie je akceptują, podniosę i ja, chociaż moje koszty nie wzrosły. Do tego dochodzi panika – ucieczka od tracącego wartość pieniądza, wykupywanie towarów, np. cukru. I tak spirala się nakręca…

Rząd twierdzi, że budżecie są nadwyżki, że ma z czego wszystkie owe dopłaty i wypłaty finansować. Ale - albo cygani, albo mówi prawdę i to jest jeszcze gorsze. Bo skoro budżet się spina, walka z inflacją wydaje się rządzącym niepotrzebna: im wyższe ceny, tym wyższe podatki, a więc i wpływy do budżetu. To się nazywa podatek inflacyjny…

Co więc nam pozostaje? Wziąć sprawy we własne ręce: wzrost cen może powstrzymać tylko bariera popytu. Dopóki będziemy kupować bez opamiętania (vide: cukier) ceny będą rosnąć. Ja wiem, że nawoływanie do nieakceptowania niektórych (większości) cen to utopia. Ale co nam pozostało? Jak mawiał Piotr Skrzynecki: bawmy się, bo jak się sami nie zabawimy to nikt nas nie zabawi. Brońmy się, bo przecież nikt nas nie obroni…

A ceny nowych mieszkań już zaczęły spadać…

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski