Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W cieniu sławy Efezu

Redakcja
Meryem Ana - ostatnie miejsce pobytu Matki Bożej na ziemi

   Do tego miejsca nigdy nie ciągnęły pielgrzymki, nie jest ono też celem podróży do Turcji. Cudzoziemcy często je pomijają, a gdy ktoś tu trafi, to przy okazji zwiedzania sławnego Efezu, leżącego w pobliżu. Może nieco częściej bywają tu przybysze z Polski.

Meryem Ana

   W Meryem Ana, wysoko nad rozległą doliną, na niewielkim spłaszczeniu góry Koressos stoi samotnie małe sanktuarium z kamienia. Postawiono je tam, gdzie prawdopodobnie był dom Maryi, uważany za ostatnie miejsce pobytu Matki Bożej na ziemi; w nim to ponoć żyła i w nim zmarła. Świątynię wzniesiono na odkopanych, w XIX wieku, pozostałościach wcześniejszej budowli, a z ich odkryciem związana jest niezwykła historia.
   U końca XIX stulecia ukazała się w Niemczech książka "Życie Najświętszej Maryi Panny". Napisała ją siostra zakonna Catherine Emmerich, o której wiadomo było, że - oprócz stygmatów - posiada nadzwyczajne uzdolnienia. W książce tej z zadziwiającą dokładnością opisała domek na wzgórzu, umiejscawiając go w Turcji, koło Efezu. W nim to "widziała", jak upływały ostatnie lata życia Maryi Panny. Zakonnica wcześniej nigdy w Efezie nie była, nawet nie przekroczyła granic kraju, w którym mieszkała, a opisów dokonała jedynie na podstawie swoich wizji. Były one tak przekonujące i zdawały się być tak realne, że pokuszono się o zorganizowanie wypraw poszukiwawczych.

Dwie wyprawy

   Wyruszyły dwie ekspedycje, a wykopaliska rozpoczęto w 1891 r., w miejscu precyzyjnie wskazanym przez wizjonerkę: opisała wzgórze, jego położenie i roztaczające się widoki, nawet rosnące na nim drzewa. Odkrycia zaskoczyły wszystkich. Odkopane ruiny datowano na I wiek, co zdawało się potwierdzać, że mury, na które natrafiono, mogą pochodzić z domu Maryi. Byłoby to tylko prawdopodobne, gdyby nie przemawiające za ich autentycznością fakty...
   Turcja bogata jest w miejsca, w których przebywali apostołowie. Po śmierci Jezusa, gdy nasiliło się ich prześladowanie, uczniowie rozeszli się po świecie, szerząc Ewangelię. Część z nich udała się do Azji Mniejszej, a był wśród nich i św. Jan, który przybył do Efezu i w nim pozostał. Dowód? W mieście Selczuk, leżącym obok, a częściowo na terenie starożytnego Efezu, znajduje się bazylika św. Jana, kryjąca jego grób. Świętemu prawdopodobnie towarzyszyła Maryja, Matka Jezusa, bowiem - jak mówi Ewangelia - przed śmiercią Zbawiciel oddał ją w opiekę Janowi, ulubionemu uczniowi. Za pobytem Maryi w Efezie mógłby przemawiać fakt, że w 431 r., miasto to wybrano dla zwołania Soboru Powszechnego i ogłoszenia dogmatu jej boskiego macierzyństwa, a także tradycja, jaką zachowali prawosławni mieszkańcy pobliskiej tureckiej wioski Kirkince. Ci potomkowie pierwszych efeskich chrześcijan od swoich przodków przejęli przekaz, że Maryja żyła i zmarła właśnie w miejscu, które nazwali Panaya Kapulu. Przez wieki, każdego roku, tego samego dnia odwiedzali je, by uczcić dzień "Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny".
   Dzisiejsze sanktuarium wzniesiono z wykorzystaniem fragmentów odnalezionej budowli, dlatego jego najstarsze fundamenty sięgają I wieku, pozostała ich część ma związek z wiekiem IV, a nadbudowane mury pochodzą z VII wieku (może już wtedy była tu jakaś kaplica). Świątynia została całkowicie odnowiona w 1951 r., wówczas też dokonano jej stosownego zabezpieczenia.
   W 1967 r. Meryem Ana odwiedził papież Paweł VI, a 30 listopada 1979 r. w kamiennej niszy, przed pociemniałą figurą Matki Boga, modlił się Jan Paweł II; Meryem Ana było jednym z przystanków w podróży po Turcji, jaką Karol Wojtyła odbył już rok po powołaniu go na Stolicę Piotrową.
KRYSTYNA SŁOMKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski