Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Cracovii ma następcę

Rozmawiał Tomasz Bochenek
Dariusz Pawlusiński (z prawej) w sobotnim meczu z Puszczą strzelił ostatniego z pięciu goli
Dariusz Pawlusiński (z prawej) w sobotnim meczu z Puszczą strzelił ostatniego z pięciu goli rksrakow.pl/Krzysztof Bolkowski
Rozmowa z DARIUSZEM PAWLUSIŃSKIM, byłym piłkarzem "Pasów", obecnie Rakowa

- Na początek poproszę o parę szczerych zdań na temat Puszczy Niepołomice, którą niemiłosiernie - 5:0 - zlaliście w sobotę w Częstochowie.

- No, co ja mogę powiedzieć? Dla nas wynik jest bardzo satysfakcjonujący. Uważam, że zagraliśmy jedno z lepszych spotkań - z drużyną, która, jakby nie było, jest wzmocniona zawodnikami z ekstraklasową przeszłością. Ale nikt nie daje punktów za to, że ktoś grał w ekstraklasie. W sobotę byliśmy drużyną dużo, dużo lepszą, mogliśmy wygrać jeszcze efektowniej. Na pewno spodziewałem się po Puszczy znacznie więcej.

- To drużyna zupełnie jeszcze niezgrana? W trakcie szlifu?

- Myślę, że tak. Puszcza ma ludzi, którzy potrafią grać w piłkę - Zbyszka Zakrzewskiego czy Piotrka Madejskiego. Wiadomo jednak, że przyszli do klubu niedawno i potrzebują czasu na aklimatyzację. Chociaż, u nas w drużynie jest trzech-czterech nowych zawodników, ale szybko złapaliśmy wspólny język. Jest dla nas budujące, że choć mamy młody zespół, wyniki osiągamy satysfakcjonujące. Jesteśmy na drugim miejscu i każdy musi się z Rakowem liczyć.

- Pan z częstochowskim klubem związał się roczną umową. Rozumiem, że z 36-letnimi piłkarzami dłuższe podpisuje się niechętnie...

- Pewnie tak, ale w większości klubów słyszy się o rocznych umowach. Ja jestem bardzo wdzięczny trenerowi Brzęczkowi i działaczom Rakowa za to, że wyciągnęli do mnie pomocną dłoń.... Byłem zaskoczony tym, że po poprzednim sezonie musiałem się rozstać z Niecieczą.

Co innego słyszałem, gdy szedłem na urlop, a czego innego się dowiedziałem, gdy z niego wróciłem. Umowę z Rakowem podpisałem w połowie lipca. Wcześniej, praktycznie cały miesiąc sam trenowałem, nie miałem możliwości trenowania z jakąś drużyną. Myślałem już nawet o tym, by zakończyć grę w piłkę. Dlatego teraz staram się odwdzięczyć Rakowowi.

- Jest w ekstraklasie kilku starszych od Pana piłkarzy. Ale 36-latek na pozycji bocznego pomocnika, skrzydłowego, to już raczej ewenement w zawodowej piłce.

- Powiedziałbym jeszcze, że tych kilku starszych ode mnie gra w ekstraklasie z powodzeniem. I ja nie czuję się wypalonym zawodnikiem. Nie sądzę, by ktoś oglądając moją grę, miał podstawy, by stwierdzić: "Pawlusinski to poszedł do Rakowa po to, żeby odcinać kupony".

- Wróćmy do pytania. Występuje Pan na pozycji, która stawia wysokie wymagania formie fizycznej. Musi się Pan więcej nabiegać niż, powiedzmy, środkowy obrońca.

- To prawda. Gdybym odstawał fizycznie, to dałbym sobie już spokój z grą. Ale, odpukać, jestem w stanie pod tym względem sprostać wymogom drugiej ligi. I myślę, że gdyby była możliwość, to dałbym radę klasę wyżej, a może i dwie.

- Gra Pan w Rakowie z kilkoma zawodnikami, którzy są niemal rówieśnikami Pana syna, Dawida. Do tych siedemnasto-, osiemnastolatków w szatni nie ma Pan czasem ojcowskiego podejścia?

- Mam takie podejście, nie ukrywam. Mój Dawid ma 17 lat. W podobnym wieku w Rakowie jest m.in. chłopak z Krakowa, Patryk Serafin. Czasami podczas ćwiczeń już zdarzało się, że byłem z nim w parze. Był wtedy jeden wielki śmiech.

- Mieszka Pan teraz w Krakowie?

- Nie, przeprowadziłem się do Częstochowy. Nie opłacałoby mi się dojeżdżać.

- Pogadajmy jeszcze o Dawidzie Pawlusińskim, bo chyba zaczyna się z niego robić piłkarz. Gdy Pan grał przeciwko Puszczy, on miał swój mecz w Ostródzie - w Centralnej Lidze Juniorów. Jego Cracovia grała ze Stomilem Olsztyn.

- Jestem zbudowany umiejętnościami Dawida i jego postawą na boisku. Aczkolwiek dla mnie najważniejsza jest nauka - to, by skończył szkołę. Piłka jest dodatkiem. Choć oczywiście, futbol to coś, co ja kocham i co on kocha.

- Widząc Dawida na boisku, zauważa Pan w nim samego siebie? Te same piłkarskie cechy?

- Zdecydowanie, podobieństw jest sporo. Dawid też gra na boku boiska, jest dosyć szybkim chłopakiem. Tak samo jak ja miałem... mam - on też ma "troszeczkę" uderzenia. Myślę, że jeśli Dawidowi zdrowie pozwoli - bo w uprawianiu sportu jest to najważniejsze - będę miał godnego następcę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski