Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Cracovii nie może być zbyt wygodnie

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Fot. Andrzej Banaś
Trener Cracovii Robert Podoliński podumowuje rundę jesienną.

- Dużo Panu brakuje do zadowolenia po tej piłkarskiej jesieni?

- Do zadowolenia? Kilku miejsc i pięciu, sześciu punktów więcej.

- Robił Pan plan przed ligą, ile możecie ugrać?

- Nie, zupełnie nie. Podchodziłem do każdego meczu oddzielnie, nie planowałem, bo nie służyłoby to niczemu.

- Pięć punktów więcej mają drużyny z pierwszej ósemki. To był cel. Czemu nie udało się go osiągnąć?

- Było kilka przyczyn. Było za dużo zadowolenia i samouspokojenia po okresie przygotowawczym, a także dużo problemów kadrowych w trakcie sezonu. Ci, którzy byli blisko zespołu, wiedzieli to doskonale, a ci, którzy i tak szukali dziury w całym, zadowoleni nigdy nie będą. Z czym zmagaliśmy się wiem tylko ja, prezes i piłkarze.

- Dość tajemniczo to brzmi. Zmagaliście się z kontuzjami, które były powszechnie znane. Ma Pan jeszcze coś na myśli?

- Nie, mówię o tym, że podstawowi piłkarze - Nowak, Cetnarski i Mikulić mieli spore problemy, z różnych przyczyn wypadli. A nie wszyscy w tej lidze mieli podobne kłopoty. Zespół w budowie, pozbawiony ważnych ogniw jakimi byli i Nowak, i Ntibazonkiza, odpowiedzialni za jakość gry, miał kłopot. Był nowy skład oparty na ludziach, którzy do tej pory byli dalej od pierwszej jedenastki. Przebudowa w wielu formacjach cały czas trwa. Zrobiliśmy naprawdę kawałek dobrej pracy.

- Wrócę tu do Dawida, bo zanim zaczęły się problemy dopingowe, to on przeważnie grał, nie był kontuzjowany.

- Zwyżka formy nastąpiła od 10. kolejki, gdy gra zaczęła wyglądać lepiej. I Dawid był w tym samym momencie. Czułem, że to będzie ten czas, w którym wszyscy będziemy lepiej wyglądać. Dawid był ważnym ogniwem i ten cios spadł na nas przed meczem z Ruchem, gdy piłkarz był przez cały tydzień przygotowywany do gry w pierwszym zespole. Gdy był zdrowy, był w pierwszej “11”.

- Wielokrotnie podkreśla Pan to samouspokojenie po sparingach. A przecież nie było tak, że Cracovia gromiła rywali w meczach kontrolnych. W Bełchatowie przegraliście ważny sprawdzian. Skąd więc ta pewność siebie?

- Mecze z Ruchem, Podbeskidziem były całkiem poprawne. Oprócz wyniku w Bełchatowie, w tym meczu też była nasza dominacja. Może na tyle mnie te sparingi uspokoiły, że myślałem, że na wielu pozycjach mam równorzędnych zawodników. A tak nie było.

- W Dolcanie Pan nie przerabiał takiej sytuacji, że sparingi, a liga, to całkiem inna bajka?

- Nie do końca. W momencie, gdy byliśmy po etapie selekcji, notowaliśmy świetne wyniki w grach kontrolnych. Potem się to przekładało na ligę. Nie było wahań formy.

- W ekstraklasie ta formuła jednak nie działa. Nie tacy jak wy przegrywali sparingi, a potem w lidze było odwrotnie.

- Nie do końca chodzi mi o wyniki, a o jakość sparingpartnerów i sprawdzenie piłkarzy, których nie do końca znałem. Sporo sparingów z niższymi ligami wprowadziło to samouspokojenie. Myślałem, że mam już wielki zespół, któremu niewiele będzie potrzeba.

 - Skomplikował Pan sobie sytuację z Mikuliciem, którego forował Pan jako szefa defensywy, a po pierwszym meczu sezonu odstawił go Pan. Trzeba było podejmować aż takie radykalne decyzje?

- Tak, bo ta sytuacja dojrzewała. Im bliżej było ligi, tym w Tomiego uderzało kilka rzeczy. Mocniejsze przygotowania, cięższe treningi trudniej znosił. Im bliżej sezonu, tym mniej ciekawie to wyglądało.

- Zrodził się kłopot i musiał Pan przebudowywać defensywę.

- O tym właśnie mówię, to uśpiło moją czujność.

- Dziewięć transferów przeprowadziliście latem, potem odszedł Gracjan Horoszkiewicz, ale zostało ośmiu ludzi, których trzeba było wkomponować do składu. Nie było tego za dużo?

- Nie, zdecydowanie nie. Gdybyśmy robili to jeszcze raz, zrobilibyśmy to podobnie, tylko może po nieco innych piłkarzy byśmy sięgnęli.

- Transfery różnie można oceniać. Na pewno plusem jest Covilo, ale przy wielu nazwiskach można stawiać znaki zapytania. Nie do końca spełnili oczekiwania.

- Tak, tylko proszę zastanowić się nad alternatywą, kto w tym zespole został. Te transfery były koniecznością. To nie był kaprys. Zespół musiał być wzmocniony, a nie tylko uzupełniony. Jeśli chodzi o skuteczność transferów, to warto popatrzeć na Lechię Gdańsk… Tak naprawdę dobre transfery miały drużyny o ustabilizowanych trzonach zespołu.

- Kto oprócz Covilo wniósł wiele do Cracovii i może się Pan podpisać pod słowami: udany transfer?

- Mimo, że miał wahania formy, jestem zadowolony z Bartka Rymaniaka. Bardzo mi pasuje, to piłkarz wszechstronny. Bardzo dobrze prezentował się w meczach kontrolnych Mateusz Cetnarski. Liczę, że po powrocie do zdrowia odnajdzie formę.

- A zawiódł się Pan na kimś?

- Nie zawiodłem się, po wielu spodziewaliśmy się tyle, ile mogą nam dać. Myślę, że Deleu po normalnie przepracowanym okresie będzie przypominał piłkarza, takiego, jak w chwili, gdy do nas trafił. Bouba też będzie z każdym meczem wyglądał lepiej.

- Jest też Dariusz Zjawiński. Pewnie spodziewał się Pan, że jego gra będzie wyglądała inaczej.

 - Ja i Darek spodziewaliśmy się, że będzie inaczej. Wyszło jak wyszło. Jesteśmy rozliczani z wyniku, trzeba stanąć przed lustrem i stwierdzić, że nie udało się do końca. Jego forma z meczów kontrolnych przeczy temu, co mamy w tej chwili.

- Widząc co się dzieje, że ci, których Pan sprowadził, czy ci, których Pan zastał, nie spełniają pokładanych w nich nadziei, nie miał Pan momentu zawahania, czy forsować nowy system 3- 5 -2?

- Już mi się nie chce na ten temat rozmawiać.

- Ale jest ważna kwestia, ten system wymaga świetnych skrzydłowych, których Pan przez całą jesień nie miał…

- A jaki system nie wymaga świetnych skrzydłowych? Jaki system nie wymaga dobrych wykonawców?

- Każdy tego wymaga.

- No właśnie, możemy rozmawiać o systemach, piłkarzach. Wygrywamy z Koroną, a nikt nie mówi, czy system 4-2-3-1, którym grała, jest dobry? Dyspozycja i pomysł piłkarzy były kluczem, a nie system.

- Pytam w kontekście tego, czym Pan dysponował. Łatwiej chyba prowadzić grę z piłkarzami, którzy byli już czegoś nauczeni przez całe życie, a nie musieli się przestawiać.

- Nie wiem na jakiej podstawie można tak sądzić? Grając 4-2-3-1 i przegrywając wszyscy byliby spokojni, bo przecież mamy słabych piłkarzy? Zupełnie tego nie rozumiem. Ilu mamy klasycznych środkowych obrońców w zespole? Jednego - Mateusza Żytkę. Proszę mi pokazać system z jednym środkowym obrońcą.

- Poszliście w transferach w zawodników ofensywnych. Może trzeba było szukać środkowego obrońcy?

- Nie. System wypalił w Kielcach, nie wypalił gdzie indziej. Analizowaliśmy mecze, błędy jakie się nam zdarzały nie mają usprawiedliwienia w żadnym systemie.

- Zgodzi się Pan jednak, że kłopot był ze skrzydłowymi?

- Jeżeli mielibyśmy szukać miejsc, gdzie nie mieliśmy kłopotu, to jest ich naprawdę niewiele.

- Czy w ekstraklasie, dla Pana nowej lidze, odnalazł się Pan od razu, czy musiał się jej Pan uczyć?

- Trzeba się tego uczyć, to liga, która wybacza bardzo mało błędów. A nasz przypadek jest ekstremalny. Niewiele trzeba było oddać strzałów, by strzelić Cracovii bramkę. Dlatego kluczem będzie wzmocnienie linii defensywnej w tym “okienku”.

- Z kolei Cracovia oddawała bardzo dużo strzałów, niekoniecznie to się przekładało na bramki, bo ich nie macie zbyt wiele.

- Rzeczywiście, ale mam nadzieję, że ta statystyka przełoży się z czasem na ich jakość. Dośrodkowań też mamy chyba najwięcej w ekstraklasie. My potrzebujemy aż 16 strzałów do zdobycia bramki. Nie ilość, a jakość będzie decydowała o tym, gdzie będziemy. Spokój w grze defensywnej daje większą swobodę.

- Czy Pana coś zaskoczyło w ekstraklasie?

- Nie, już próbowałem ekstraklasy w Cracovii, będąc tu na stażu w 2009 r. Z Dolcanem graliśmy sparingi z zespołami ekstraklasy.

- Czy ktoś z Pana podopiecznych zaskoczył Pana przez te kilka miesięcy?

- Deniss Rakels na pewno, Miro Covilo również, przeszło moje oczekiwania, ile dał nam w tej rundzie. Do tego “Budzik”, a nie ukrywam, że praca z Marcinem nie jest pracą łatwą. Jest bardzo specyficznym zawodnikiem, człowiekiem. Ile może dać Cracovii przekonaliśmy się choćby w ostatnim meczu. Na pewno potrzebuje wsparcia - dużej jakości obok siebie.

- Czy Pana denerwowały, a może nadal denerwują porównania z Cracovią Wojciecha Stawowego, z tiki-taką, czy Pan się na to uodpornił?

- Zupełnie mnie nie denerwują. My trenerzy musimy podchodzić do tego z dużym dystansem. Zdaję sobie sprawę kim był trener Stawowy dla Cracovii, dla wielu piłkarzy. Zawsze potarzałem, że trzeba doceniać to, co robiła Cracovia. Był to jeden z niewielu zespołów, który można ubrać w inne koszulki i będzie wiadomo, że to zespół trenera Stawowego.

- Zdaje Pan sobie sprawę, że kibice tak porównują?

- Oczywiście, to jest normalne. Trener Stawowy ma silną osobowość, bardzo wielu ludzi jest z nim związanych, człowiek stąd, dobrze się tu czujący. Ja robię swoje, trener Stawowy ma swój nowy rozdział. Rywalizacja między nami dzieje się tylko w mediach.

- A w szatni nie zastał Pan “ducha Stawowego”? Sporo zawodników pracowało z tym szkoleniowcem i grali inną piłkę.

- Na pewno tak, to był jeden z wielu problemów, z jakimi musiałem się zmierzyć i ciągle będę musiał. Ale nie mam z tym problemu. Chciałbym skorzystać z tego, co tu zostawił trener Stawowy, dołożyć coś swojego i już.

- Z czego chciałby Pan korzystać po poprzedniku?

- Choćby z tego, że trafił tu Damian Dąbrowski, jest Bartosz Kapustka, to piłkarze potrafiący grać w piłkę.

- Otwiera się okienko transferowe. Ostatnio prezes Filipiak mówił o dwóch - trzech transferach. A o ilu Pan myśli?

- Mówimy o dwóch - trzech transferach piłkarzy, którzy powinni podnieść znacząco jakość zespołu. To Pan profesor miał na myśli. Na pewno potrzebujemy uzupełnień, bo jest nas mało. Trzeba się też zastanowić nad wypożyczeniami, rozstaniami, bo tylko w ten sposób możemy iść do przodu. Piłka jest brutalna, sentymenty trzeba odłożyć na bok.

- Wlicza Pan w te transfery Piotra Polczaka, czy jest ponad tę pulę?

- Jest poza nią, bo liczę go już jako członka zespołu Cracovii.

- Odejdzie Bartłomiej Dudzic, a z wieloma zawodnikami się jeszcze pożegnacie?

- Najpierw będziemy rozmawiali z piłkarzami, ale ten ruch musi być. Było pół roku na to, by się pokazać. W Cracovii nie może być zbyt wygodnie, chcemy iść do przodu. Chcemy mentalnie zmienić zespół.

- Jaki kierunek będzie przeważał w transferach: krajowy czy zagraniczny?

- W kraju będzie duży problem, choć przymierzamy się do kilku nazwisk. Bierzemy więc pod uwagę zagranicę.

- Mówił Pan, że będziecie się przyglądali napastnikom, którzy byli już na testach - Djordjeviciowi i Kamessowi i może któryś zostanie zaproszony na obóz, to nadal aktualne?

- Nie, już nie. Z piłkarzy, którzy u nas byli na testach zastanawiamy się nad Patrykiem Kunem, to bardzo perspektywiczny, ciekawy chłopak.

- Mówi Pan, że defensywa wymaga wzmocnień. Oprócz Polczaka będziecie szukać obrońców?

- Tak.

- A jakie formacje wymagają jeszcze wzmocnień?

- Potrzeba byłoby ściągnąć napastnika. Oprócz tego, że szukamy, to też jest moment rozliczeń. Co pokazali nasi napastnicy? Nie tylko trener musi być rozliczany.

- Możliwe są więc odejścia czy wypożyczenia zawodników, którzy maja ważne kontrakty?

- Są możliwe. Miałem pół roku na wnikliwą obserwację. Mam swoje spostrzeżenia.

- Nazwiska jak zwykle owiane są mgłą tajemnicy, ale może rzucę kilka, a Pan powie, czy jesteście nimi zainteresowani? Hubert Wołąkiewicz odchodzi z Lecha, czy Pan by go widział u siebie w zespole?

- Widziałbym, ale z tego co wiem, jest on zorientowany na inny kierunek.

- Rafał Grodzicki ma się żegnać ze Śląskiem Wrocław.

- Nie analizowałem tego transferu.

- Jesteście zainteresowani zawodnikami Dolcanu – Leszczyńskim czy Piesio?

- Jesteśmy zainteresowani wieloma zawodnikami...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: W Cracovii nie może być zbyt wygodnie - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski