Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W cylindrze do Piwnicy

Redakcja
Ile to razy Tadeusz Kwinta wykonał swój popisowy numer "Kaczuszka", którą składa, niby to z papieru, z iście sadystyczną lubością, a przecież jest to niewinny przepis z pisemka dla dzieci "Miś", co to je przyniosła do Piwnicy pod Baranami Krystyna Zachwatowicz. Kiedy? - Dawno temu - śmieje się aktor, bo też niepamięci kurz przysypał wiele szczegółów z pięciu dekad, które w tym roku mijają od powstania legendarnego kabaretu. Aktor był w nim od samego początku; jest i obecnie. Acz miał i, nie on jeden, długą przerwę...

Wacław Krupiński

W czwartek, 29 czerwca, w ogrodzie Muzeum Archeologicznego, odbędzie się koncert jubileuszowy słynnego krakowskiego kabaretu

Mocno pożółkłe, pisane na maszynie, nierzadko z ręcznymi dopiskami są te kartki sprzed dziesięcioleci. Z lekka podniszczone, nieraz słabo, zwłaszcza pisane przez kalkę kopie, czytelne. - Właśnie namawiam syna, żeby kupił porządny skaner, aby to wszystko zachować w komputerze - mówi aktor. Niektóre z tekstów sam przepisuje i wysyła elektronicznie do Australii, gdzie mieszka inna niegdysiejsza gwiazda Piwnicy - Barbara Nawratowicz, która zamierza wydać antologię tych tekstów.
Na szczęście ramówka pierwszego programu, który miał premierę 16 grudnia 1956 roku, jest wyraźna - w niej 19 punktów, które otwiera tytuł "Polska stajnia narodowa". - I takim okrzykiem rozpoczynał się program - wyjaśnia aktor.
Pod numerem czwartym Machiavelli "In Principe": "Otakich, którzy przez zbrodnie doszli dowładzy książęcej. Ust. 4, str. 23, wyd. Książnica Polska 1923 rok".
I kolejny punkt - "Kołakowski". - To był jeden z gwoździ programu - mówi aktor. - Oto Leszek Kołakowski w tekście "Czym jest socjalizm" tłumaczył: "Powiem wam, czym jest socjalizm, ale najpierw powiem wam, czym nie jest socjalizm". A że tekst miał litanijny charakter, zatem używałem takiego kościelnego zaśpiewu i czytałem: "Odspołeczeństwa, gdzie pewien człowiek jest nieszczęśliwy, ponieważ mówi to, co myśli, ainny jest nieszczęśliwy, ponieważ nie mówi tego, co myśli -wybaw nas, Panie! Odspołeczeństwa, gdzie pewien człowiek żyje lepiej, ponieważ nie myśli wogóle -wybaw nas, Panie!. (...) Odpaństwa, zktórego nie możnawyjechać -wybaw nas, Panie! (...) Odpaństwa, gdzie się odpowiada zaswoich przodków, odpaństwa, którego rząd zawsze wie, jaka jest wola ludu, zanim się go spyta ozdanie -____wybaw nas, Panie!".
Czyż można się dziwić, że wonczas, po latach stalinizmu, po euforii Października, słowa te brzmiały niesamowicie, a publiczność frazę "Wybaw nas, Panie" _powtarzała niemal w zapamiętaniu? Zwłaszcza że słyszała tekst pierwszy raz; oficjalnie ukazać się nie mógł, a i kabaretowi wnet zaczął szkodzić jako jeden z tych wstrzymanych przez cenzurę. Ale numer był zbyt dobry, by z niego zrezygnować, a piwniczanie cenzurą nie zwykli się przejmować. Ani wtedy, ani w latach następnych.
A zaraz po Kołakowskim - girlsy. Popisowy szalony występ tria w składzie: Kika Lelicińska, Krzysztof Litwin, Barbara Nawratowicz.
Dalej znów cytat z Machiavellego:
"Osrogości, łaskawości iotym, co lepiej -miłość czy strach budzić...".
I kącik poezji dziecięcej:
"Zosiu, rzekła dobra ciotka /nie ogryzaj mi nagniotka, /Zosia cioci nie słuchała /zgryzła izwymiotowała". Albo: "Cóż to zaśliczny placuszek, /pyta raz mały Jacuszek, /ato mama ukochana/przez kozaków stratowana".
I jeszcze do tego były na ścianach stosowne hasła, np.: "_Książka twój przyjaciel, wódka twój wróg, kurwa twoja mać"
.
I tak rozpięty był ten program między patosem a drwiną, liryką i błazenadą.
Tadeusz Kwinta, tym razem z poszerzonego programu, już kilkustronicowo, odczytuje słowa wieszcza: "Samotność, cóż po____ludziach, czym śpiewak dla ludzi... Obok jest dopisek Krzysztof. - Czyli pewnie to Krzysiu Zrałek mówił.
A dalej piosenka: "Nie zdobędziesz mnie dniem, /nie zdobędziesz mnie nocą, /przyjdzie dzień, gdy ci dam, /gdy będziemy sam nasam, /ale nie bierz przemocą. /Krzykiem nie wskórasz nic, pocałunkiem nie skusisz, /przyjdzie dzień, gdy ci dam, /gdy będziemy sam nasam, /ale poczekać musisz". - To chyba śpiewała Kika... - zastanawia się aktor.
"Ztej kakofonii cytatów, naprzemian wzniosłych itrywialnych, układa się jakiś bolesny obraz, amoże nie tyle obraz, ile at m os f er akraju" - zapisał w "Przekroju" Eilego, w 1957 roku, Ludwik Flaszen.
Ot striptiz. - Joasia Olczakówna miała na sobie podoczepiane kartki z napisami Węgiel, Zboże, Wolność osobista, _a Kika Lelicińska ją z tego rozbierała. Dla widzów była to jakże czytelna aluzja do sytuacji Polski i jej "sojusznika" - wspomina aktor. I wyciąga numer "Echa Krakowa" z 1957 roku z tekstem "Piwnica dojrzewa jak młode wino". W nim m.in. zdjęcie owego striptizu. Obok młodziutki Tadeusz Kwinta. Jest i kadr ściany z wkutymi weń klamrami, po których schodziło się z ulicy przez okienko od św. Anny wprost na małą estradę. To była droga dla spóźnialskich widzów; widok pań, które najpierw prezentowały nogi, falbanki, a i nawet bieliznę, wzbudzał zawsze radość patrzącej z dołu publiczności.
- Pracując w teatrze w Katowicach wracałem nocą, zatem to okienko to była jedyna możliwość, by się dostać na scenę, wchodziłem po klamrach i od razu wskakiwałem na liny, które wraz z hakami zamontował nieżyjący już nasz przyjaciel Jan Długosz, taternik. I tak wędrowałem nad głowami ludzi, mówiąc monolog o diabłach. Aż docierałem do wnęki naprzeciw sceny, gdzie teraz są reflektory i tam zgodnie z tekstem o pani, która połknęła ileś diabłów, sposobem prestidigitatorskim wyjmowałem z wnętrzności 12 metrów gazy!
Wygimnastykowany znakomicie aktor nieraz jeszcze zaskoczył widzów, np. w scence zza kotary "Seans u pani Fey" pokazywał to kawałek twarzy, to dłoń, poczem pociągał rękami sukno do góry, odsłaniając siebie, ale bez nóg, bo te rozciągał w takiej ramie niemal do pozycji szpagatu.
W teczce jest i odręczny karteluszek pisany ręką Piotra Skrzyneckiego: _Tadeuszu Drogi, dziś o21 zZygmuntem próba, pozatym przyniosę teksty donowego programu, przyjdź koniecznie, bo musimy coś wystawić, awięc do21...

- Skoro z Zygmuntem, to znaczy, że to z późniejszego okresu - komentuje aktor. Faktycznie, słynny kompozytor, który odcisnął takie piętno na Piwnicy i piosence polskiej w ogóle, doszedł do zespołu w roku 1959. Był na pierwszym roku studiów.
Czyli zaczął tak jak Kwinta, który trafił do powstającego kabaretu, właśnie ledwo zacząwszy studia w Szkole Teatralnej. - Niewiele starszy ode mnie Rajtek Jarosz, którego sześć lat wcześniej poznałem, grając u Marii Biliżanki w Teatrze Młodego Widza, a teraz mój kolega z I roku, był zaprzyjaźniony z grupą historyków sztuki, malarzy, muzyków, którzy wystarali się o te piwnice w Pałacu Potockich i założyli klub młodzieży artystycznej. I zabrał mnie na pierwszą próbę - przywołuje czas sprzed półwiecza aktor.
A byli w tym gronie Bronisław Chromy, Kazimierz Wiśniak, Wiesław Dymny, Andrzej Bursa, Janina Garycka, która przez całe życie będzie dobrym duchem kabaretu, acz zawsze w cieniu Piotra S., i wiele jeszcze osób... Ale zanim objęli piwnice we władanie, musieli wynieść z niej węgiel, stare ziemniaki, wysprzątać. Opisywał to w "Dzienniku Polskim" w maju 1956 roku sam Piotr Skrzynecki. - Ja nie mam żadnych zasług w wynoszeniu węgla, przyszedłem na gotowe - śmieje się Tadeusz Kwinta.
Najpierw, jesienią 1956 roku, odbywały się w piwnicy spotkania przy kominku i świecach, wieczory poetyckie, dyskusje, zabawy; ot namiastka wolności i swobody. Na przekór czasowi, na przekór monotonii życia, szarości ulicy, smętkowi codzienności. "Jeżeli sami się nie zabawimy, to nikt nas nie zabawi" - powtarzał Piotr Skrzynecki za Montaigne'em i tej zasadzie hołdował przez całe życie.
- O, proszę, tekst "Koni apokalipsy" - Tadeusz Kwinta wyjmuje pożółkły maszynopis. - Ofiarował mi ten tekst Wiesiek Dymny, mówiąc "Napisałem dla ciebie", a ja dałem go Zygmuntowi, który z radością napisał muzykę. A był bardzo wybredny, przerzucał 10 tekstów i jeden mu zagrał w duszy i do niego pisał muzykę. Wykonywałem tę piosenkę przez całe moje piwniczne życie...
- To dlaczego nie śpiewa jej Pan w koncercie jubileuszowym, który odbędzie się 29 czerwca w ogrodzie Muzeum Archeologicznego? - pytam.
- Też nie wiem... - odpowiada aktor i jakby chcąc zmienić temat, pokazuje nuty Zygmunta Koniecznego do fragmentu "Obcego" Camusa. - Oj, nie była to łatwa kompozycja do wykonania...
Jest pośród tych szpargałów w teczce aktora i czytany przez niego tekst Mrożka o pochodzie 1-majowym. - Mrożek bywał stale, przynosił teksty. I tak z rozmaitych tekstów dostarczanych przez twórców, m.in. Bursę, ale i zbieranych z gazet, z druków ulotnych i książek składane były te pierwsze programy. A filtrem był zawsze Piotr.
Znosili też artyści Piwnicy z domów rozmaite rekwizyty i stroje. - Sam pozbyłem się głowy lwa i przepięknego samowara z Tuły - mówi aktor. - Leżały te stroje we wnęce tuż obok estrady, służącej nam, ukrytym za kotarą, za garderobę i kto przyszedł pierwszy to wybierał coś dla siebie. Jedynie Krysia Zachwatowicz przynosiła sobie zawsze czysty kostium z domu...
I ogromnie ich zabolało, gdy w 1961 roku władza nie tylko zamknęła kabaret, ale i barbarzyńsko przez to jedyne okienko ponownie zasypała piwnicę, i te ich w niej skarby, węglem. Trzy lata minęły, zanim 24 października 1964 roku, znów piwniczanie mogli powrócić do siebie.
Tadeusz Kwinta spędził w niej jeszcze kolejnych siedem lat.
- Piwnica poszerzyła moją wyobraźnię, wrażliwość, otworzyła mnie na nowe prądy, pokazała, że można inaczej patrzeć na tekst, że można z niego wyczytać inne sensy, pomiędzy słowami, ponad zapisanymi zdaniami... I nagle te niewinne tekściki o owadach, zwierzątkach, diabłach - nabierały zupełnie innego znaczenia. Spędziłem wówczas w tym kabarecie 15 lat - i to obok tak wielu osobowości; to była dla mnie druga szkoła teatralna, a będąc w obu równocześnie, mogłem wiedzę ze studiów od razu sprawdzać na scenie w zderzeniu z publicznością... I w każdym numerze chciałem czymś innym zaskoczyć, zmienić siebie, a i charakter występu. Krzyś Litwin był komiczny z natury - ze swojego sposobu bycia, z głosu, on każdy tekst mógł mówić Krzysiem Litwinem. Mając gotową formę w postaci samego siebie, nie musiał wymyślać czegoś nowego. Wiesiek Dymny, czy ja, musieliśmy siebie kreować.
A że długo byliśmy małym zespołem - jedni odchodzili, doszli Krysia Zachwatowicz, Miki Obłoński, Mietek Święcicki, Ewa Sadowska, Irena Wiśniewska, Leszek Długosz, i oczywiście Ewa Demarczyk, każdy miał podczas programu 5-6 wejść i wszyscy byli usatysfakcjonowani.
A potem nastały lata, podczas których drogi Tadeusza Kwinty i Piwnicy się rozeszły, ale gdzieś w latach 80. zaczął się w niej pojawiać, by po raucie z okazji 45-lecia Piwnicy, zorganizowanym na terenie dawnego lotniska w Krakowie Czyżynach wrócić na dobre.
I od pięciu lat znów wpada Tadeusz Kwinta do Piwnicy w jej święte soboty - bo choć nie jest tak, jak przed laty, to jednak wciąż JEST. I tylko cylindra od lat używa drugiego, bo z pierwszego została już tylko konstrukcja, a "Kaczuszkę" zwykł wygłaszać w cylindrze właśnie. I nawet pewnie jej wydaje się on nieodzowny...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski