Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W czołowych polskich klubach o tym, co dzieje się na trybunach decydują chuligani, a nawet członkowie gangów przestępczych

Krzysztof Kawa
Dawno nie słyszałem mniej przekonującego przemówienia. Dariusz Mioduski, właściciel Legii Warszawa, siedział wraz z piłkarzami zamknięty w poznańskiej szatni, dokąd zagonili ich racami kibole Lecha i opowiadał przed kamerą, że ta liga, którą właśnie wygrał, jest naprawdę więcej warta i mocniejsza, niż się wszystkim wydaje.

Jeszcze bardziej rozbawiła mnie jego rzucona na drugi dzień deklaracja, że jeśli jakaś drużyna będzie zdobywać tytuł przy Łazienkowskiej, to on gwarantuje, że zostanie tam podjęta z należnym jej szacunkiem. Tak jakby cokolwiek od niego w tej materii zależało.

W czołowych polskich klubach o tym, co dzieje się na trybunach (a często i nie tylko tam) decydują chuligani, a nawet członkowie gangów przestępczych. I żadne słowa Mioduskiego czy Jacka Rutkowskiego z Lecha tego nie zmienią.

Sprawy zaszły za daleko. Już przed spotkaniem Lecha z Legią wszyscy zainteresowani wiedzieli, że w razie niekorzystnego dla gospodarzy przebiegu wydarzeń, mecz zostanie przerwany. I nikt nie potrafił temu zapobiec. Kibole, jakby nigdy nic, wnieśli na stadion cały arsenał środków pirotechnicznych.

Tydzień wcześniej to samo zrobili na obiekcie przy Reymonta „wiślacy”, podpalając nawet własną flagę. Jedna z osób, która była na meczu po raz pierwszy w życiu, wysłała do sekretariatu krakowskiego klubu list z zapytaniem, jak to jest możliwe, że ona była przy wejściu szczegółowo przeszukiwana, tymczasem podpalaczom udało się wnieść na stadion co tylko chcieli. Odpowiedź, gdyby w ogóle nadeszła, musiałaby brzmieć następująco: podpalaczom nic się nie udało, oni po prostu mają na to przyzwolenie.

Służby ochroniarskie wynajmowane przez kluby albo boją się zamaskowanych chuliganów, albo są z nimi zblatowane. Bezradna jest też zarządzająca rozgrywkami Ekstraklasa SA, bo już przed meczem w Poznaniu podniosła ręce do góry, godząc się po pogróżkach na odwołanie ceremonii dekoracji. W latach 90. gonienie się policji z kibolami po murawach było standardem. Dziś wracamy do tych czasów.

Wkrótce czeka nas nowy przetarg na sprzedaż praw do transmisji meczów ekstraklasy. Zdaje się, że wartość produktu w stosunku do poprzedniej umowy niespecjalnie wzrosła. Nawet jeśli pan Mioduski ma inne zdanie.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski